Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeCiekawe ,ze zwykly wyjazd do Gruzji musi miec tyyyle sponsorow.Mam nadzieje ze zostalo troche drobnych z kasy na paliwo.Relacja ok przydalaby sie mapa waszej traski.
OdpowiedzCześć :) Koszty paliwa, noclegów, wyżywienia pokrywałyśmy same. Sponsorów miałyśmy tylko w formie produktowej, czyli odzieży, części do motocykli czy szkoleń. Oczywiście można było jechać w starych ciuchach i na nie do końca przygotowanych motocyklach, ale postanowiłyśmy dołożyć starań i znaleźć sponsorów. Myślę, że nie ma w tym nic złego ;)
OdpowiedzGratulacje! Piękna wyprawa. Mam pytanie: trampki trampkami ale skąd miałyście Suzuki?
OdpowiedzCześć :) Na Suzuki jeździłyśmy dzięki CaucasusEnduro.com. Jeden dzień postanowiłyśmy spędzić w trudniejszym terenie, ale na znacznie lżejszych motocyklach, czyli właśnie na DRZ 400 i z przewodnikiem z Caucasus Enduro.
OdpowiedzAle jesteście dzielne, podziwiam,ja umarłabym ze strachu, trochę tylko błotka albo większych kamieni zobaczę i już jest płacz a Wy gaz i do przodu no pięknie, pięknie!!!
OdpowiedzHej :) Nie martw się - ja też na początku bałam się jazdy w terenie. Dzisiaj też nie raz adrenalina podskakuje wysoko, albo strach bierze górę. To normalne :) Najważniejsze to próbować, aż w końcu się uda :D A poza tym - nie każdego musi cieszyć jazda w terenie.
OdpowiedzPrzyjemna lektura na wieczor i ciekawy wypad;) Pozdrowka!
OdpowiedzMiło mi, jeśli dobrze Ci się czytało moją relację :) Pozdrawiam
Odpowiedzw tytule sa bledy, nie czytam...
OdpowiedzMógłbyś nam wskazać ten błąd?
Odpowiedz