tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Prawo jazdy - szykują się kolejne...
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 68
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Darek 24.04.2014 21:42

A ja uważam ze najlepiej by było jak podczas kursu jeździłoby się rożnymi pojazdami, niezależnie od tego na którym się zdaje. Wtedy ma się więcej doświadczenia i nie ma obawy do tego aby wsiąść do innej maszyny. Przykładowo na kursie kategorii A miałem odczynienia z 3 rożnymi motocyklami: suzuki intruder 250, od którego zacząłem, CB 500 na którą usiadłem po godzinie jeżdżenia intruderem, a potem czasami z powrotem wsiadałem na indrudera. W miedzy czasie dostałem zdezelowaną starą cb250 w której wszystko chodziło masakryczni ciężko i się nią trudniej jeździło niż cb500. Na koniec na egzaminie dostałem YBR250, na którym śmiesznie prosto mi się robiło slalom i 8, bo normalnie CB500 nauczyłem się bez problemu. Dodam ze przed kursem kat. A odczynienie miałem tylko z skuterem 50cm^3 przez 2 lata, gdzie i faktycznie przepisy znałem w 80% (100% przepisów które są potrzebne :) ) bo w przepisach jest multum rzeczy które na co dzień nie potrzeba wiedzieć, jak np. prędkość z jaką można poruszać się jadać z przyczepą- gdzie większość kierowców nigdy tak nie będzie jechać) i przyznam się ze obecnie i tak nie pamiętam tych niektórych rzeczy, które umiałem na egzaminie (dopuszczalne nacisk na oś, masa całkowita itp.) Dodam ze rok po zdaniu kupiłem CBF600N i jeżdżę nią do dziś (czyli 5 lat) Dodam ze zdałem obie kategorie A i B za pierwszym razem (teoretycznie B nie powinienem zdać bo mi silnik zgasł 3 razy, 2 razy przy parkowaniu i raz przy zjeżdżaniu z górki po wybojach na 1 biegu na puszczonym sprzągle bez gazu- bylem trochę w szoku. Jednak w normalnym ruchu jeździłem widocznie bardzo dobrze jak mnie puścił egzaminator w PORD gdzie zdawalność jest bardzo mała - GDYNIA- 20% zdawalności)

Odpowiedz
Autor: McBrOx 24.04.2014 16:23

Nie ukrywam, że nie czytam wszystkich już wypisanych komentarzy. Ale moje zdanie jest takie, że znowu o pierdołe robi się nie wiadomo jaki szum i znowu nasz wspaniały naród Polski będzie płakał i narzekał. Mieszkałem kiedyś w USA. Wiecie jak tam jest? Idziesz do ośrodka, mówisz, że chcesz zdać prawo jazdy. Pani od Ciebie kasuje 19$ (tak, dziewiętnaście dolarów), podaje arkusz z pytaniami i ołówek, siadasz przy stoliku, rozwiązujesz i oddajesz. Pani od razu według szablonu sprawdza, jak zdałeś to możesz iść na jazdy, na które SAM MUSISZ DOSTARCZYĆ AUTO na którym chcesz zdawać. Jak zdasz, to na miejscu robią Ci zdjęcie i wyrabiają prawo jazdy. Oszczędność pieniędzy obywateli, nerwów i w pewnym sensie zabezpieczenie przed wyłudzaniem pieniędzy. Mówicie, że będzie więcej wypadków. JJJJJJJasne.... Żaden z Was, jeżdżących x lat samochodem, nie pamięta połowy znaków. To nie teoria jest potrzebna do bezwypadkowej jazdy, tylko umiejętności manualne, umiejętności przewidywania i przede wszystkim, łeb na karku. Bo niektórym się wydaje, że jak umie wcisnąć gaz do dechy na prostej to od razu jest rajdowcem. Żadna szkoła jazdy nie jest winna jakiemukolwiek wypadkowi, tylko brak skupienia kierowcy, brawurowa jazda czy też alkohol (oczywiście to tylko kilka przykładów). To nie ma znaczenia ile spędzimy czasu nad książką czy też kursem przy komputerze. Jeździ się po drogach wśród ludzi, a to nie jest teoria, tylko praktyka i życie. Trzeba umieć pohamować swoje ewentualne pasje. I zaznaczam, że nie jestem dziadkiem dla którego młodzi to wariaci. Nie, mam 26 lat, sam jeździłem sporotwymi autami a obecnie na motocyklu sportowym. Też lubię szybką jazdę i skłamałbym gdybym powiedział, że nigdy nie łamię przepisów. Ale wypadku jakoś na razie nie miałem. I nie dzięki temu, że wiem jaki znak to C-11, tylko dzięki refleksowi w wymagających sytuacjach i opanowaniu. Naprawdę, unikajcie głupoty, myślcie trochę, a wypadków będzie mniej, a nie że źle że teorii nie będzie. Już dawno nie powinno być obowiązkowego kursu. Tym bardziej że to lanie wody. Przykład: "Znak ostrzegawczy niebezpieczny zakręt w prawo informuje nas o zbliżającym się niebezpiecznym zakręcie w prawo". Spotkałem się z takim czymś na slajdzie na kursie e-learningowym. Sorry, ale mój pies nawet by do tego doszedł, a oni nam to próbują tłumaczyć jak byśmy byli z jakiegoś ciemnogrodu. Bez przesady. WON z teorią. A i nawet praktyka ma swoje wady. Napewno nie raz przeszkadzała Wam gdzieś "L-ka" na drodze. Dlaczego? Bo są uczeni jeździć niby zgodnie z przepisami. Ale jeżeli przepisy są durne i społeczeństwo sobie doskonale radzi w mieście jadąc szybciej, to "L-ka" powinna dostosować swoją prędkość do prędkości ruchu, a nie blokować przejazd dla innych. Każdy ma swoje nawyki za kierownicą, jedni lepsze inni gorsze, ale tak naprawdę uczymy się jeździć z każdym kilometrem przejechanym autem samemu, a nie pod okiem instruktora, w nerwach, patrząc częściej na licznik żeby nie przekroczył 50km/h niż na drogę. Pozdrawiam.

Odpowiedz
1 2 3
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę