Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 16
Pokaż wszystkie komentarzeArtykuł który opacznie zrozumiany będzie przez wszystkich wariatów drogowych... Gdyby nie strach to bylibyśmy jak lemingi ludziska każdy pokonywałby strach i jechał za szybko w tym samym zakręcie... Autor totalnie pomylił trening nowicjusza z leczeniem szoku po urazowego/po wypadkowego... Artykuł na żenująco niskim poziomie pod względem retoryki i przygotowania, jak by pisał go nastolatek podniecony sprawą...
Odpowiedzdokladnie
OdpowiedzTylko głupi się nie boi, bo nie ma instynktu samozachowawczego. A ten ktoś z filmiku to idiota, albo samobójca, takich ludzi powinno się eliminować z dróg publicznych zanim kogoś zabiją.Droga to nie tor.
Odpowiedzsynu w gównie byłes w g.... widziałeś, tak jeździ się po bułki do sklepu
Odpowiedzsuper filmik !! jeździjmy tak pewni siebie wszyscy !! co zakręt czekałem aż ktoś będzie wyprzedzał jakąś zawalidroge po ciaglej
Odpowiedz"jak sie nie boisz to znaczy ze jestes samobójca " byles na krawedzi ? , ciołes sie ? zakladałes line na szyje ? czy tylko powtarzasz utarte slogany swojej babki , , piszcie mądrze albo wogóle nie piszcie
OdpowiedzKolego czy możesz sprecyzować swoje pytanie? Myślę że większość spośród starszych motocyklistów była właśnie na krawędzi i do tej chwili się zastanawiają dlaczego jeszcze żyją. Dla tego napisałem że właśnie strach utrzymuje ich przed popełnieniem tych samych oraz nowych błędów i przy życiu.Oczywiście można się sprzeczać czy to jest strach czy zdrowy rozsądek, ale będę utrzymywał że to właśnie strach ma bardzo duży wpływ na nasze bezpieczeństwo...
OdpowiedzNo ja przez strach, wstyd się przyznać, oblałem pierwszy praktyczny na A. Mimo, że miałem już 4 lata doświadczenia!!! Tak bałem się wykładać na 8kach, że podparłem się dwa razy i kicha... Podobnie było potem jak kupiłem fireblade, z wykładaniem się na winklach i z cebulą i gumowaniem :-) Wszystko kwestia kontrolowania strachu i łamania jego barier...
OdpowiedzJak się nie boisz to znaczy że jestes samobójcą.Trening to praca z instynktem samozachowawczym...i tyle w temacie Reszta to bicie piany na setki sposobów.Co trener to inna aura wszechwiedzy;)
OdpowiedzTrening, czyli oswajanie pewnych sytuacji nie wylacza strachu, tylko przesuwa jego granice. Pozatym, "trening" moze latwo przejsc w rutyne, co tez nie jest za dobre. I jeszcze kwestia, ktora na tym portalu czesto sie miesza, mowimy o wyscigach, jezdzie codziennej, czy ogolnie o zyciu? W tekscie, ktory komentujemy znajdziesz odniesienia do kazdego aspektu
OdpowiedzJak masz problem z nadmiarem strachu w życiu codziennym to idziesz do ...psychologa lub terapeuty(taka odmiana trenera;)). Ten art. dotyczy jazdy motocyklem i związanymi z nim aspektami.Trening nie przechodzi w rutynę jeżeli jest przemyślaną częścią cyklu mającego czegoś nauczyć i utrwalić odruchy.Rutyna objawia się w jezdzie codziennej ,szczególnie jak nieswiadomie wykonujemy i powtarzamy błędnie okreslone czynności .Strach jest podstawą przeżycia i jest z nami od czasu kiedy spadlismy z "drzewa" .Ci co nie uciekali przed dużymi" kotkami" i chcieli je z ciekawosci pogłaskac to nie mieli okazji przekazać swojego materjału genetycznego nastepnemu pokoleniu.Natura jednak jest mądra ..;D
OdpowiedzCóż za pouczający artykuł.... takich pewnych siebie jak ten na filmiku pełno na cmentarzach....
OdpowiedzDa sie tutaj gdzieś kliknąć LUBIE TO?? :)
OdpowiedzFilmik jest O.K. bo pokazuje jak się często jeździ, szkopuł jedynie w tym że jak się tak lata przez ślepe winkle to prędzej czy później człowiek zrobi sobie ku ku... A w tedy motonga na plecy i z płaczem do domu ew w gustownym worku ale za to w osobnym samochodzie...;-)
Odpowiedzczasem strach pomaga wyjść, bo w stresie zaczynam szybciej myśleć i więcej działać intuicyjnie, a jak jestem pewny siebie to wychodzi odwrotnie
Odpowiedzha! Ja zauważam po sobie, że od jakiegoś czasu odczuwam stres przy jeździe... samochodem. Pewnego dnia pomyślałem, że jeśli kiedykolwiek przydarzy mi się coś przykrego na drodze, to będzie to w czasie prowadzenia samochodu. Dlaczego? Bo gdy jadę motocyklem, zajmuje się jazdą motocyklem. Tymczasem gdy jadę autem: jem, palę fajki, słucham radia, gadam przez telefon, dyskutuję z żoną (która miewa ciote) - wiecie o co kaman, dyskutuje z dzieckiem, które potrafi się usmarkać właśnie wtedy, kiedy wyprzedzam TIRa... Efekt jest taki, że przejeżdżam 50-100km i ledwo kojarzę gdzie jestem i co działo się na drodze przez ten czas. Gdy sobie to uświadomiłem, zacząłem się stresować. Tymczasem na motocyklu słucham jedynie silnika i cały czas analizuję to, co mam przed sobą. Poza tym, strach bywa bardzo różny. Najgorszy jest taki długotrwały. Przykład: idziesz oddać krew, jeśli w kolejce nie ma ludzi, robisz swoje i wychodzisz, dwie sekundy po tym zapominasz. Gorzej gdy (przydarzyło mi się niedawno), czekasz prawie półtorej godziny na swoją kolej, każda osoba wychodząca z pokoju zabiegowego mówi o takich czy innych problemach z oddaniem krwi. W końcu wchodzisz, a tam pielęgniarka (z wyglądu 17 lat) wbija ci igłę i nie może trafić w żyłę... udaje się dopiero za czwartym razem po blisko 25 minutach. Jak NIGDY nie miałem z tym problemu, tak tym razem zaczęło mi się kręcić w głowie - o co sam bym siebie nie podejrzewał. Inny przykład strachu nagłego: jadę sobie samochodem o 5.30 rano, jeszcze ciemno, pada deszcz,wjeżdżam na wiadukt i nagle, u szczytu wiaduktu wyskakuje mi jadący pod prąd samochód. Instynktowny manewr ominięcia z mojej strony, dwa włosy od tego auta, blaszka nr3 szczelinomierza od barier drogowych, potem bardzo długi boczny poślizg, najpierw prawy, potem lewy, takie szczególne uczucie, wszystkie obrazy w moich oczach zaczęły się poruszać jak w slow motion, samochód jechał bokiem dłłuuuugo i powoooolutku, a ja powwwooolutku kręciłem sobie kierownicą. Potem jechałem dalej, jeszcze jakieś pół godziny, zupełnie normalnie. Kiedy dojechałem do celu i wyłączyłem silnik natychmiast oblałem się zimnym potem, t-shirta można było wykręcić, a serce waliło mi tak, że bardzo rozbolały mnie oczy.
Odpowiedzaaa.... walnąłem kilometrowego posta, a nie napisałem do czego zmierzam. Czasem strach paraliżuje i tracimy zdolność do działania, a innym razem strach/stres powoduje, że dokonujemy, instynktownie, bezwiednie zupełnie nieprawdopodobnych wyczynów samozachowawczych.
OdpowiedzJeździłem bez prawka sobie codziennie i raz na kursie podczas wyhamowywania z szybkiego slalomy na piasku i kostce przewróciłem się. Później jeżdżąc motocyklem zobaczyłem że coś mi ciężko jedzie prędkości dużo mniejsze i jakiś spocony po przejażdżce byłem skojarzyłem fakty z upadkiem trochę kilometrów i prawie wszystko wróciło do normy więc nawet nie myśląc o tym organizm sam się bronił
Odpowiedza co, jeśli strach jest spowodowany przez czynniki, na które nie miałeś wpływu? np. inni kierowcy, albo wystrzał opony?
Odpowiedzto pewnie wtedy bałbym się własnego cienia i trzeba by było zostać w puszcze :)
OdpowiedzZBYT POWAZNIE podchodzicie do chłopaka , przeciez istota tego sportu jest świetna zabawa , on adoptuje wasze leki
Odpowiedzmówimy o profesjonalizmie. Nikt nie wyłoży grubszej kasy na szkolenie, wyjazdy i promocje chłopaka, który nie jest pewny i z góry wiadomo, że w decydującym momencie może zawieść, obojętnie, czy chodzi o strach czy wodę sodową. To nie dotyczy tylko sportu motorowego.
OdpowiedzRacja!
OdpowiedzPrawda, strach paraliżuje. Ja niestety przez nie-przygody na początku mojej nauki, nie mogę zdać egzaminu :\ zawsze myślę żeby tylko czegoś nie wywinąć i maszczę dokładnie to, czego się boję... jak się ogarnę, to spróbuję jeszcze raz a na razie odpuszczam :(
OdpowiedzHey. To ja Tobie napisze jak u mnie było. Na 40 urodzinki zafundowałem sobie kat.A. Po zdaniu teorii, po kilku dniach wybrałem się na praktyke. Pewny swego.... nie wyjechałem z placu manewrowego, jak usiadłem na motor to galoty były pełne. 2 podejście......to samo. 3 podejscie j.w. 4 podejście j. w. Zaczęła się schiza, bo dlaczego k...a godzinę przed każdym egzaminem przejażdzam plac manewrowy bezbłędnie na dodatkowych jazdach, a potem nie zdaję? he? W drodze na 5 poprawkę coś się stało w dyńce i włączyło się myślenie, przestałem słuchać tych wszystkich oczekujących, co narzekają że to, że sro, że obroty podkręcane są specjalnie bla bla bla, słuchawki w uszy , Metallicę zmieniłem na Bethowena, i pełen ukojenia pomyślałem a ch.j z tym wszystkim, łba mi nikt nie urwie, przecież ja ma 40-tke " ja nic nie muszę ja wszystko mogę". Wsiadłem, przejachałem plac, miasto.. i zdane. Pozdrawiam. Nie odpuszczaj tylko wyluzuj.
OdpowiedzHa, ja przed egzaminem próbowałam już metalu, irish punka i innych takich ale na Bethovena nie wpadłam ;) na razie plan jest taki, żeby kupić motocykl i spokojnie się z nim oswajać na jakimś pustym placu, a jak poczuję się pewnie to wrócić do zdawania. Nie chcę całkiem się poddać, za bardzo mi zależy. Może to też jest problem. Gdyby to tak dużo dla mnie nie znaczyło, pewnie bardziej na ludzie bym podeszła do sprawy. a tak raz że chcę już jeździć, dwa nie mam kasy na zdawanie do oporu i za każdym razem boję się spaprać sprawę. i albo się skupię tak, że przejadę to czego się boję a zaraz potem coś wywinę albo się wykładam na tym co mnie stresuje. a na jazdach przed egzaminami mam tak jak Ty, spokojnie śmigam :)
Odpowiedz"Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz" nie należy się bać, należy przewidywać
Odpowiedzkurde 2 pełne sezony od marca do grudnia przelatałem po 15 tyś km,mam litra i 750-kę,ani razu nawet mi sie nie przewrócił na piasku,boję się ,że jak j##nę na glebę to raz a porządnie...
Odpowiedzkrótka piłka, bez strachu na maksa jeżdzi sie do pierwszego nie mówię dzwonu, ale wywrotki, gleby...
OdpowiedzIstnieje takie powiedzenie: Jeśli ktoś mówi że nie wie co to strach to albo jest kłamcą albo głupkiem. Tylko głupiec się nie boi a nas strach w większości trzyma przy życiu...Oczywiście strach nie może nas paraliżować w czasie jazdy i aby go oddalić wystarcza trening i zwiększanie umiejętności. Bywa że po wypadku kiedy znowu znajdziemy się w analogicznej sytuacji popadamy w panikę. Aby nie dopuścić do tego należy wybiegać w przyszłość i po analizie wypadku ćwiczyć to co nam nie wyszło (o ile jest to możliwe). Nie wszystko jednak zależy od naszych umiejętności i jeśli raz zaliczymy glebę na rozsypanym piasku na winklu to nasza panika jest zupełnie usprawiedliwiona jeśli znowu w pełnym złożeniu na zakręcie zobaczymy piasek przed kołem. Tu jedynie możemy zastąpić strach i panikę zdrowym rozsądkiem i podobny winkiel najpierw przejechać na spokojnie i sprawdzić czym nas może zaskoczyć. Kolejną rzeczą prawdziwą jak mi się wydaje jest po wypadku jak najszybciej znowu wsiąść na motocykl, zanim przemówi do nas zdrowy rozsądek ,,po co ci to? w końcu się zabijesz...''
Odpowiedzmoże przeciwnie, po wypdku (nie mowie glebie, lekkim slizgu) warto przez czas powrotu do sil sie zastanowic troche wyluzować i rozważyć zasadność rezygnacji z dalszej jazdy. ja tak miałem i po ostatnim razie na początku stwierdziłem koniec tego a obecnie coraz bardziej czekam na kolejną próbę. w nadziei że parszywy los mnie opuścił i że nie zastąpi go własna bezmyślość. własne błędy o ile niezbyt poważne są tylko okazją do dalszej nauki i po glebszych przemyśleniach w większości przypadków pozwalały mi się wybronić. Ale jak piszesz, nie na wszystko jest rada i sposób.
Odpowiedz