Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeZapraszam również do relacji z tegorocznej wycieczki do Rumunii :) http://www.scigacz.pl/Motocyklowy,tydzien,w,Rumunii,21718.html
OdpowiedzGratuluje wyprawy Mateuszu! Widać wyraznie radość i emocje płynące z tego artykułu, tak trzymać! Jedno małe ALE - czy nie uważasz że kwota 200euro to bardzo, bardzo dużo? Nie czułeś się naciągniety? Przecież za taką kwote masz nowe kapcie do swojego bandita...
OdpowiedzNiestety, w kraju naszych niemieckojęzycznych sąsiadów takie stawki za usługi są normalne. Dotyczy to również np. fryzjera, dentysty i innych takich. Trzeba kierować się przelicznikiem 1:1, czyli usługa, która u nas ma wartość 1 złotego, na zachodzie kosztuje 1 eurosa. Przykre, ale prawdziwe...
OdpowiedzTen zacinający się kluczyk to w suzuki chyba norma, mam starą sv i też staram się nie blokować kierownicy bo bywają później problemy z jej odblokowaniem a przynajmniej trzeba chwileczkę się pobawić kluczykiem.
Odpowiedzpiękne widoki, niesamowita przygoda. dzięki takim ludziom jak Ty, do małych główek dociera, że motocykl to coś więcej niż palenie gumy pod tesco. tak trzymaj
OdpowiedzMateusz, spotkaliśmy Cię na Grossglockner i do końca naszej podróży trzymaliśmy kciuki abyś zjechał z tej góry na własnych kołach. Cieszymy się razem z Olą, że mimo wszystko dopiąłeś swego, sam jeden, wbrew tym wszystkim co wymiękli i nie pojechali z Tobą! :) Masz super bazę na przyszłe wyprawy, czyli, że... 1. w obyciu z mechanikami obowiązuje zasada ograniczonego zaufania , 2. kiedy wyruszasz w długą podróż motocyklową zawsze musisz pamiętać, że istnieją prawa fizyki i prawa Murphyego: "Jak się ma coś spi... to się na pewno spi..." i lepiej być na to przygotowanym o ile się da. Oboje z Olą trzymamy kciuki za Twoje przyszłe plany motocyklowe i zapraszamy do czytania naszej relacji, która ukaże się wkrótce :) (mam nadzieję). Pozdrawiamy! Olga i Piotr
OdpowiedzDziękuję za porady i pomoc pod samym Grossglocknerem. Plany już są i teraz na pewno uwzględnię wszystkie możliwości przed wyjazdem. Z niecierpliwością czekam na relację z Waszej wyprawy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzAssistance trzeba mieć, to prawda. Moim zdaniem bez tego w dalsze trasy się po prostu nie jedzie nawet świeżo dotartym sprzętem. Różnie bywa, a czasem nawet, odpukać, jeszcze gorzej. Pamiętam Twoją lekko asekuracyjną zapowiedź wyprawy: że już tyle opisów tych Alp było, etc. Potem jednak ładnie i trafnie dodałeś: każda wyprawa jest inna. Tak, prawda. Przeczytałem relację z przyjemnością. Pozdrawiam.
OdpowiedzEchh...a mnie Alpy jakby ominely, mimo, ze teoretycznie przez nie jechalem....cholerny deszcz :)) Ale nic to, jeszcze tam zawitam. Super zdjecia. Pozdrawiam z Londynu :)
Odpowiedz200 euro?! - czy kogoś pogięło?
OdpowiedzMateusz ja juz od dwoch lat smigam po alpach..w tym roku nawet udalo mi sie zahaczyć o Włochy, przelecz Stelvio i przelecze na Slowenii...polecam w 100% !!!
Odpowiedzgratulacje ! mógłbyś napsiać ile kasy poszło na trip ? uwzgędaniając ....wszystko :)
OdpowiedzDziękuję. Uwzględniając kosztowną usługę to około 1800zł.
Odpowiedzfajna wyprawa :)
Odpowiedz