Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeBoczo, bez złośliwości, ale powiedz, jaka trasę nim zrobiłeś, iż twierdzisz, że się nie nadaje. Ja nawinąłem trochę i przyznam, że nadaje się lepiej niż do miejskiego lansu..
OdpowiedzWitam mam night roda special 2008 19000 mil przebiegu i jeszcze nic sie nie zepsulo , odwijam nim zdrowo I trasy tez robie Pozdrawiam lewa w gore ;) Adam
OdpowiedzPrzeciez to jest moto na dluuuuugie i proste amerykanskie drogi. Gdzie stacja benzynowa raz na 50km wyglada jak w teledysku ZZ Top a spi sie w motelach jak z filmow Lyncha. Mam wrazenie ze u nas nadal kroluje poglad, ze jedynie szlifierka z masa oczojebnych naklejek i kolorow jest cool :)
OdpowiedzMój przyjaciel miał solidnego japońskiego cruisera, który wyglądał pięknie, jeździł świetnie i w ogóle się nie psuł. Wymyślił jednak, że musi mieć Harleya, bo japońskie choppery i cruisery to tylko nędzna podróba (mam wrażenie, ze sam na to nie wpadł, tylko uświadomił go jakiś nadziany dentysta). Ale do ad rem'u - kolo kupił Street Glide'a. Było super - jakiś tydzień. Potem zaczęły się awarie. I to nie takie proste, uprzykrzające życie pierdółki, tylko awarie, po któych była laweta i dni (a czasem tygodnie) w serwisie. Było tych awarii 13(!!!) w pierwszym sezonie, który nagle się skończył. Chłop zrobił tego lata jakieś 500 km i byl delikatnie rzecz ujmując vqrviony. Wystawił ten pięknie wyglądający szmelc na otomoto i prawie natychmiast znalazł się kolejny kretyn, który łyknął go nawet nie negocjując ceny. Tak skończyła się przygoda przyjaciela z HD. Chyba do siebie nie wrócą :-) Myślę sobie, że to piękne maszynerie (chociaż akurat nie ten), ale w porównaniu z niezawodnością i ogólym zaawansowaniem japońskich i brytyjskich sprzętów raczej rady nie dadzą. Dla snobów...
Odpowiedzmój sąsiad wspomina z bólem swoją Yamahę Drag Star zamienioną na Harleya...
OdpowiedzUwierz mi zdarza się to każdej marce. Pechowo trafił - współczuję, chociaż pamiętam, że w mies. MOTOCYK był test H-D, też jakiegoś mostrum i też większość sezonu odstał w serwisie z powodu jakiś dupereli. Przyznam jednak, że chciałbym aby w moim garażu parkował piękny czarno-matowy Fat Boy :) Nie mógłby to być jednak mój jedyny motocykl i tu zaczynają się schody :)
OdpowiedzWłaśnie. Problem nie jest w cenie. Problem jest w małych zarobkach ludzi w Polsce. Ceny mamy światowe a zarobki niestety krajowe...
OdpowiedzA przejechalem fxst 32000 km i nie mialem zadnego problemu. Do dzisiaj nie man zadnego wycieku oleju(2003)
OdpowiedzTakie historie zdarzają się oczywiście tylko znienawidzonym markom: H-D i BMW. Ogólnie markom poza zasięgiem finansowym przeciętnego zjadacza chleba. Żyjemy w biednym kraju, pełnym zawistników i normalne, że swoje frustracje trzeba jakoś rozładować. Najlepiej udowadniając, że 10 letni motocykl za 15tys. bije na głowę pod każdym względem H-D czy BMW za 80tys. Nie ciekawi cię dlaczego firma, która produkuje te "awaryjne" motocykle w ilości ponad 300tys. sztuk rocznie jeszcze nie zbankrutowała?
OdpowiedzPo co zaraz tyle jadu? Opisałem autentyczną historię z mojego otoczenia, bez zawiści, tylko fakty. Kolega nie jeździł 10-letnim japońcem za 15 tys. tylko kupionym w salonie Suzuki C800 z dodatkami za ponad 10 tys. Przesiadł się na Harleya, który również nie miał 20 lat i 100 tys. mil na budziku, tylko rok i zaledwie kilka tysięcy przejechanych mil. Wiem również, że nie jest to odosobniony przypadek. HD robi po prostu legendę, która niestety reprezentuje amerykańską, czytaj kiepską jakość. Jeżeli nie wierzysz komuś na słowo, przejedź się do HD, a potem do salonu innej marki (np. cytowanego przez Ciebie BMW) i po prostu porównaj. A co do BMW, to motocykle z innej bajki niż HD. Przyznam, że nie słyszałem jeszcze o BMW takiej historii jaką przytoczyłem. To doskonałe, dopracowane motocykle, które mimo, że bardzo drogie, reprezentują poziom jakościowy, adekwatny do ceny. Z HD niestety tak nie jest...
OdpowiedzPo co zaraz tyle jadu? Opisałem autentyczną historię z mojego otoczenia, bez zawiści, tylko fakty. Kolega nie jeździł 10-letnim japońcem za 15 tys. tylko kupionym w salonie Suzuki C800 z dodatkami za ponad 10 tys. Przesiadł się na Harleya, który również nie miał 20 lat i 100 tys. mil na budziku, tylko rok i zaledwie kilka tysięcy przejechanych mil. Wiem również, że nie jest to odosobniony przypadek. HD robi po prostu legendę, która niestety reprezentuje amerykańską, czytaj kiepską jakość. Jeżeli nie wierzysz komuś na słowo, przejedź się do HD, a potem do salonu innej marki (np. cytowanego przez Ciebie BMW) i po prostu porównaj. A co do BMW, to motocykle z innej bajki niż HD. Przyznam, że nie słyszałem jeszcze o BMW takiej historii jaką przytoczyłem. To doskonałe, dopracowane motocykle, które mimo, że bardzo drogie, reprezentują poziom jakościowy, adekwatny do ceny. Z HD niestety tak nie jest...
Odpowiedzkto nie próbował ten krytykóje
Odpowiedza dlaczego ludzie głosowali na Olka i Bolka a w Stanach na czarnego ufoludka?
OdpowiedzBo to albo snoby na Harleyach albo nadziane bubki na BMKach głosowały...
Odpowiedza dlaczego ludzie głosowali na Olka i Bolka?
Odpowiedza dlaczego ludzie głosowali na Olka i Bolka?
OdpowiedzJa pierdziu...ale brzydal, taki fiat multipla motocykli. Przednia owiewka wygląda niczym maska spawalnicza :p
Odpowiedzw niczym nie ujmując całej reszcie (komentujących i całej reszcie tego motocykla), zgadzam się z przedmówcą. Wygląda, jakby ktoś ją przykręcił dla kawału a pod spodem krył się całkiem ładny przód golasa...
OdpowiedzPo małej liczbie komentarzy widać, że społeczeństwo nam normalnieje. Są ścigacze i są Harleje. Jest czysta i jest łiski ale też piwo i wino. Wszystko jest dla ludzi i bicie piany co jest lepsze czy gorsze nie ma sensu.
OdpowiedzLudzie, przesadzacie... Każdy wyznaje odrębny styl i kulturę jazdy. Moim zdaniem Harleya kupuje się sercem, bo o rozsądku ze względu na cenę do zawartości nie ma o czym mówić. Na chwilę obecną, nie stać mnie nawet na nowego sportstera, lecz miałem i mam przyjemność co roku dosiadać te motorki na truck and tours. Marzę o Harleyu o tej niewygodnej, grzejącej się na światłach bestii, o tym że czuję jego każdą wibrację i o tym, że prócz zdrowia, kobiety, pieniędzy i harleya nic do szczęścia mi więcej nie będzie potrzeba. Japoniec - wygoda Harley - frajda dla tych, którzy nie lubią iść na kompromis.
OdpowiedzWłaśnie o to chodzi. O gustach co kto lubi się nie dyskutuje. Ja tam osobiście lubię wygodę, sam mam tzw. modne ostatnio szosowe enduro, lubię czasami zjechać z asfaltu. Szanuję tych co jeżdżą na armaturze, lubię popatrzeć na nie z boku, na ulicy jak jadą, tych wydechów. Ale sam na armaturę nie wsiądę i złego słowa również o niej nie powiem.
OdpowiedzNo i wielki szacun frii za to co napisałeś. Moja przygoda z Harrym zaczęła się w zeszłym roku. Tak naprawdę. Ponieważ wcześniej to było tak "na niby": motocykle spod znaku H-D były tylko w sferze moich marzeń. Mogłem sobie je tylko podziwiać na różnych bazarach, zlotach i obrazkach :-D W końcu nadarzyła się okazja. Zakupiłem! H-D FXST Softail Standard 2002. Byłem wniebowzięty. Do czasu... Z rozmysłem nie wsiadałem wczaśniej na inne motocykle (a to co było dawno temu to się nie liczy), ponieważ znałem opinie wielu ludzi n.t. HD-ków (co prawda większość z nich nigdy zapewne nie siedziała nawet za sterami HD, ale nic to) i zapewne wsiadając na mojego HD-ka byłbym niemiło rozczrowany. No więc na początku było fajnie. Nawet bardzo. Aż przyszedł pierwszy zlot. Zrobiliśmy z kolegą w 2 dni ok. 2000 km. Ja HD, on dużym enduro. Po pierwszym dniu byłem nieco... oszołomiony. Po drugim - prawie głuchy i trochę nieprzytomny i nerwowy. Kolega - nic. Tylko musiał jechać w pewnej odległości ode mnie ponieważ, jak mówił, też już miał dość moich wydechów. Po powrocie stwierdziłem, że chyba nieprędko znów wsiądę na "moje marzenie". I tak w istocie było - na ok. 3 tyg. miałem dość jazdy. Ale nie wytrzymałem ani dnia dłużej. Znów go dosiadłem i znów się cieszę jazdą. Tylko z pewną niechęcią patrzę na perspektywę wyjazdów na dłuższe trasy.
Odpowiedzamerican gangster. Chyba po bigmacu.
OdpowiedzZ bardzo wielu względów w ogóle nie interesuje mnie żaden Harley. Jeżeli jednak Boczo napisze kiedyś monografię poświęconą tej właśnie marce i będzie kosztowała nawet 89pln to ja na pewno ją kupię :-)
OdpowiedzTe kobyły nie nadają się do jazdy - można postawić na bulwarze i oglądać.
Odpowiedz