Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeTylko dlaczego w takim razie informacja ze akcja reanimacyjna trwała 45 minut? Poza tym stracony czas na początku... to jest najwyższa na świecie klasa, wypadek może wydarzyć się w każdym momencie a tutaj pokazali że nie są na to przygotowani tak do końca.. smutne.
Odpowiedzta akcja to jakaś farsa..gościa prawie zrzucili z noszy!!! uważam również , że śmierć najprawdopodobniej nastąpiła w wyniku uderzenia( paski jego kasku nie pękły przy byle pociągnięciu i siła musiała być ogromna) ale słowa ojca nie powinny być usprawiedliwieniem dla partactwa..człowieka z uszkodzonym odcinkiem szyjnym można w ten sposób zabić-nosze są tak stworzone żeby zabezpieczyć poszkodowanego na czas transportu : klocki wokół głowy, liczne pasy ściągające głowę, tułów+kończyny górne i kończyny dolne. Ich szczęście , że nosze upadły na płasko. Poza tym myślałem , że w profesjonalnych zawodach (a takimi są motoGP) stosuje się materace/nosze próżniowe..widocznie chłopaki mają gorsze wyposażenie niż niejedna karetka P w Polsce i faceta po dzwonie przy 150km/h wynoszą jak jakiegoś piłkarza po kosie. Do tego na sam koniec widać jakie mają problemy z włożeniem noszy do karetki-to jasne ze dali ****!!
OdpowiedzMoże masz rację ale myślę, że Marco nie żył już po uderzeniu. Oczywiście akcja ratunkowa powinna być prowadzona profesjonalnie niezależnie od stanu pacjenta ale w tym wypadku wydaje się, że niestety i tak nic by to nie zmieniło.
Odpowiedz...tak właśnie jest. A tych, których zostawia - zostawia dla poprawy!!!
OdpowiedzTak, tak. Karol Wojtyła najlepszym tego przykładem!
OdpowiedzStraszna trgedia dla nas wszystkich, a nie chcę nawet myśleć, co mógł czuć ojciec Marca widząc to i nie mogąc nic zrobić. Ryzyko wpisane jest nierozerwalnie w sport motocyklowy, ale nikt nie jest przygotowany na taką tragedię. Myślę, że służby zrobiły, co w ich mocy i obecne spekulacje są niepotrzebne. Skoro najbliższa osoba będąca naocznym świadkiem tej tragedii nie ma nic służbom do zarzucenia, to myślę, że to zamyka sprawę.
Odpowiedz