Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeZ małą pojemnością jest tak ze lepiej kupić z silnikiem do remontu, ale nie rozwalony cały motorek ! Wtedy dotrzecie sami i macie spokój... Motory z polski są wyeksploatowane przed sprzedażą ponad miarę zazwyczaj... Popularne jest też cyt. "rezerwuje sobie prawo do resztki bieżnika na tyle..." Takim cwaniakom dziękuję ja jadę po moto a debil właśnie je katuje ;) a takich w Polsce pełno, siano z butów i buraki z gęby...
OdpowiedzZ małą pojemnością jest tak ze lepiej kupić z silnikiem do remontu, ale nie rozwalony cały motorek ! Wtedy dotrzecie sami i macie spokój... Motory z polski są wyeksploatowane przed sprzedażą ponad miarę zazwyczaj... Popularne jest też cyt. "rezerwuje sobie prawo do resztki bieżnika na tyle..." Takim cwaniakom dziękuję ja jadę po moto a debil właśnie je katuje ;) a takich w Polsce pełno, siano z butów i buraki z gęby...
OdpowiedzJa jestem po "Drugiej stronie" Od kilku miesięcy próbuje sprzedać mój motocykl.... Yamahę XT 125, z przebiegiem około 10tyś. moto jest w super stanie, odpala na "strzała" chodzi ładnie,równo, jedyny mankament to uszkodzona owiewka, lecz widać to tylko z bardzo bliska....wiadomo, supermoto więc ryski jakieś są.... ale jeśli kupiec dzwoni do mnie i chce żebym opuścił cenę, ponieważ owiewka jest lekko zarysowana...to mnie szlak trafia
OdpowiedzZdecyduj się, albo chcesz sprzedać, albo nie. Jeśli wg Ciebie motocykl jest bez wad, po co go sprzedawać, każdy kupujący będzie się targować, bo taka jest specyfika handlu, a że sprzedający jest nieelastyczny to już nie jest wina kupującego.
Odpowiedzzarysowana owiewka raczej nie jest zaletą więc co się dziwisz? zawsze możesz dać owiewkę do lakiernika wtedy nie będziesz miał tego problemu...
OdpowiedzMam dwie rady dla kupujących pierwsze i do tego ,,małe'' moto z drugiej ręki: 1. Zwróćcie uwagę od kogo zamierzacie kupić. Niestety motocykle o małych pojemnościach stanowią często prezent od rodziców dla ,,młodych gniewnych'' którzy mszczą się na nich bezlitośnie wyciskając z nich co się tylko da, jeżdżąc na delikatnych maszynach na gumie i zaliczając liczne gleby. Gdy motorek się ,,kończy'' to trzeba go jakoś sprzedać i jeszcze coś zarobić więc rodzice pomagają doprowadzić go do wizualnie jak najlepszego stanu i następnie sprzedać. 2. Należy pamiętać że ,,TANIE MIĘSO PSY JEDZĄ''. W obecnych czasach nikt nie jest debilem i nie sprzedaje wartościowej rzeczy za bezcen. Zwróćcie uwagę na fakt że im bardziej zagorzały motocyklista tym cena wyższa bo właściciel ,,kocha'' swoją maszynę i jest ona zazwyczaj wymuskana i wychuchana. Zakup takiego wynalazka z pewnością się zwróci nawet jeśli poprzedni właściciel jeździł nim cały rok i nie zdążył usunąć niektórych plamek korozji. Oczywiście każdą maszynę warto dokładnie obejrzeć bo nawet miłośnik motocykli szykując się do sprzedaży już w nią nie inwestuje i rzadko ,,wpadnie'' na to by na koniec wymienić napęd, klocki, olej czy kapcie. Bywa również że maszyna jest sprzedawana z najbardziej upierdliwą usterką jaka nękała właściciela a której właściciel niema już siły dłużej usuwać... Każda znaleziona rzecz nawet jeśli jest stosunkowo tania w wymianie ma znaczenie jeśli chodzi o cenę i warto się targować bo jeśli moto ma kosztować np. 5 tysięcy a część np 300zł to łącznie będzie nas kosztować 5300 a nie 5 i być może za 5300 kupimy lepszą maszynę gdzie indziej i zaoszczędzimy na nerwach, szukaniu części i jej wymianie.
OdpowiedzJa bym polecał dla osób, które nie chcą wydać dużo i cenią wytrzymałość Honde NSR 125 jc22. Fakt jest to 2t więc mało nie pali,ale pod względem mocy jest idealna.
OdpowiedzNSR to najlepsza 125, w małych pojemnościach (do 250) tylko i wyłącznie 2t
OdpowiedzANAL........ FABECI BEZ SZKOŁY...POLSKA TO ODPAD I RYNEK DLA TECHNOLOGII Z CHIN .kULTOWY TO MOZE BYĆ ...KOMAR ,JAWA,ALE NIE TO AKTUALNE BADZIEWIE Z ROMETA
OdpowiedzDlaczego przy ogłoszeniu reklamowym jako to żę BMW szuka pracowników ,nie dajecie możliwości wypowiedzenie się o tej firmie. Czy dlatego ze BMW tą reklamą finansuje wasze codzienne wypociny ?Gdzie wasza kultowa NIEZALEŻNOSĆ?
OdpowiedzZ tymi niskimi kosztami eksploatacji to nie do końca prawda. W moim Hyo np. opony to 11-/70/17 i 150/70/17 czyli normalne "dorosłe" rozmiary, gdzie koszt kompletu to minimum 600 zł. Łańcuch z zębatkami kolejne 300 (ceny łańcuchów i zębatek 428 czy 520 są praktycznie te same), tarcza hamulcowa (pływająca) 800 zł (bo taka sama jak w GT650) itd. Więc tak jak 125 nie są wszystkie takie same (czyli nie każda ma 100kg i rowerowe opony), tak i te koszty nie zawsze są niskie. Jedyne co ratuje to fakt, że jak się już te części kupi to wytrzymują 2x przebieg co w 600ccm no i spalanie w granicach 3l i małe miski olejowe.
OdpowiedzPo wprowadzeniu tej ustawy ceny motocykli 125 z drugiej ręki wywindowały co najmniej o 50% do góry. Jako wozidło do pracy jednak wybrałbym nowy chiński motocykl za te 5-6 tyś zł. Ale gdybym srał kasą to nie szkoda by mi było wydać 18 tysięcy na Yamahę MT-125...
OdpowiedzWystarczy kupić rocznego-dwuletniego rometa k125 za grosze(1800 zł), a nie wydziwiać. Nie do zajechania, czołg, toporny i najlepszy silnik jaki kiedykolwiek powstawał, czyli klon legendarnej hondy cg 125, rama jednej z najlepszych 125, czyli suzuki gn/gs 125, części są absurdalnie tanie, wymienne są z suzuki(o ile w ogóle potrzebne są w nim części zamienne, bo po 30 tysiącach nie widziałem zużycia ani tarczy, ani klocków, tylna opona jeszcze się trzyma, w sumie to nawet płyn hamulcowy jest ori, tańsza jest już tylko jazda rowerem), sprzęt jest bardzo poręczny, pali 2,5/100 przy dynamicznej jeździe, po prostu ideał klasy 125. Sam tym natłukłem ponad 30 tysięcy km. Technologia starego dobrego prawdziwego japońca w nowym opakowaniu. Polecam i zawsze będę polecał, obok poczciwego romecika stoi 150 konny prawie nowy motocykl, więc nie brak mi "porównania".
OdpowiedzRomet to złom, nie chce mi się nawet wdawać w polemikę z dyrdymałami typu "najlepszy silnik jaki powstał" itd.
OdpowiedzA mi się nie chce z takimi dyrdymałami pt "romet to złom". Lepszego silnika w 125, oprócz oryginalnej cg 125 nie znajdziesz. Pozdro
OdpowiedzA mi się nie chce z takimi dyrdymałami pt "romet to złom". Pozdro
OdpowiedzJakies namiary w Wawie na mechanika który pojechalby obejrzec moto przed zakupem?
OdpowiedzPolecam mojego znajomego z Piastowa pod Warszawą. Tel 505 757 759
OdpowiedzMoże taka rada, świeżo po zakupie... Na początek VIN sprzętu i jazda do jakiegoś serwisu marki którą chce się nabyć - wiele z tego nie można się dowiedzieć, najwyżej czy kolor obecny zgadza się z tym fabrycznym. Więcej o historii serwisowej zapewne można by się dowiedzieć w serwisie gdzie dany sprzęt był serwisowany, ale jak znaleźć właściwy serwis np. Suzuki we Włoszech? Szukać pisać do kwatery głównej we Włoszech i po adresie zamieszkania poprzedniego właściciela szukać serwisu? Szanse powodzenia jak znalezienie igły w stogu siana. Ale wracając do naszych polskich realiów... W czasie wizyty w serwisie pokazać jakieś zdjęcia kupowanego sprzętu ponieważ fachowcowi który takich maszyn widział tuziny pewne rzeczy rzucą się w oczy jak plama z ketchupu na obrusie. Drugi temat jaki można poruszyć to oględziny sprzętu, na dojazd mechanika raczej nie ma co liczyć, ale serwis może wysłać transport po maszynkę do sprzedającego (ja usłyszałem informację o 100ce za przewiezienie w każdą stronę i około 200 zł za spojrzenie na sprzęt, oczywiście to cena podstawowa która może wzrosnąć w zależności od intensywności i głębokości zaglądania). No i oczywiście sprzedający musi się zgodzić (wydanie za kaucją)... Ja w końcu zrezygnowałem z oględzin sprzętu po tym kiedy serwisant już na zdjęciu dopatrzył się niedopasowania owiewek i stwierdził że lepiej dopłacić i mieć spokój niż kupować minę. Maszyna którą w końcu kupiłem mimo prawie 10 lat wygląda jak roczny sprzęt który z asfaltem spotykał się tylko kołami. Ale cena nie była okazyjna... Mam nadzieję że nie nie będę żałował.
Odpowiedz