Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 54
Pokaż wszystkie komentarzeAle z ciebie baran i oferma bierze się fakturę proforma i po sprawie jeszcze by ci zwrócili koszty szybko by się nauczyli roboty ściemniasz tym opowiadaniem jesteś kłamcą nie wierzę ci promujesz tylko Allegro nic więcej ściemniaczu
Odpowiedzto samo dzieje sie w uk(??), dokladniej szkocja bo motocykl kupuje w Glasgow. Wystraszyli sie tylko wycofania zaliczki i zaczeli ze mna konkretnie romawiac. Mysle ze szkoda sie denerwowac i zawsze mozna isc gdzie indziej. Ja juz myslalem o usa..
OdpowiedzSwoj motocykl Fazer 600 z 2008 roku,rowniez w 08 go kupilem i nie mialem problemow zadnych,to co chcialem to dostalem w czasie ktorym mi obiecano i to wszystko,cala filozofia-ide do sklepu i kupuje.
OdpowiedzLudzkie dramaty! A zaczęło się się tak pięknie, że niby tak inaczej niż w salonach samochodowych, że tu brać motocyklowa, że się tak świetnie rozumiemy. Rąsia, rąsia i cześć - cześć. I może nawet jest kilka salonów, gdzie nie będą ci wciskać czegoś, czego nie chcesz, zadzwonią, wyślą maila, dadzą rabat, albo w ogóle okażą ci jakieś zainteresowanie, ale fakt...rzadkie to, jak zupa, przypadki. Szkoda bardzo panowie i panie sprzedawcy motocykli. Mieliście szansę wybić się ponad "gatunek sprzedawcy" w typie "CZEGO?! pan sobie życzy" "Nie ma, nie ma, nie ma. A co jest? JA JESTEM!"
OdpowiedzCześć jak bym to gdzieś przerabiał a dokładnie 22/09/2008 .Wybrałem swoją kochankę Yamaha WR tak mocno jej chciałem i co .Telefon że pomyłka o 8000 tys zł i stanowczy głos jak pan chce to zwrócimy panu zaliczkę 10000tys. albo pan dopłaci cena wyszła 29000tys zł . Nie tyle pieniędzy odpowiedz żony ale co tam jak chcesz to ją bierz i kupiłem .Pytam kiedy będą papiery diler nie wiem centrala nie przysyła motor odebrałem bez oryginalnej faktury VAT a papiery 2 tyg. potem . MASAKRA !!!. Do serwisu nigdy !
OdpowiedzTriumph Jagielońska 55 - załamka!!! Byłem z dziewczyną w polskim oficjalnym salonie triumfia, chciałem sobie sprawić bonnevilla mój 2 moto w karierze wymarzony z salonu. W salonie na wstępie dostałem wypasiony katalog z milionem dodatków od których oczka mi się zaczęły świecić. Umówiłem się z Panem sprzedawcą od szlachetnego "R" w akcencie że postara się załatwić jazdę próbną a na pewno zadzwoni i powie czy się uda sprowadzić motocykl testowy po 2 dniach (pan miał dać znać następnego dnia) zadzwoniłem SAM i dowiedziałem się że pan ma mnóstwo pracy i przeprasza ale na pewno po weekendzie da znać minęły 3 weekendy i nic zero nie wiem może salon spłoną może plajtnoł z braku klientów. Zostałem totalnie olany relacja klient-sprzedawca na wstępie do **** nie mam ochoty tam kolejny raz jechać bo to strata mojego czasu, nie wiem po cholerę koleś mnie przez 30 minut nakręcał na motocykl skoro i tak nie ma ochoty mi go sprzedać albo sprawą się nie interesuje. Moje emocje opadły zdrowy rozsądek się włączył i mam zamiar kupić ten moto za granicą. Dziewczyna zna Niemiecki a ja gdzieś sobie tutaj podchwyciłem że można bez problemu kupić moto w berlinie no i tak sprawę załatwiam skoro polskie salony nie chcą zarabiać. Jazdę próbną odbyłem na moto z allegro -Polska bracie 2009.
OdpowiedzFREE & FUN SĘKOCIN to porażka a serwis to złoty kibel trzeba płacić jak za zboże
OdpowiedzNiestety z całym szacunkiem dla kolegów i koleżanek tam niegdyś pracujących... Sprzedano mi zły akumulator do motocykla, po paragon miałam się zgłosić później z jakichś tam powodów. Gdy upomniałam się o pargon, powiedziano, że nie ma problemu, wysłałam kopertę ze znaczkiem i nawet figi z makiem nie dostałam. Niemiło :/
OdpowiedzJak znam zycie probowales kupic w Libertymotors. Jak tez mialem tam nieprzyjemnosc kupowac, zero odpowiedzi na emaile, niedotrzymany termin dostarczenia dokumentow, motocykl dojechal w takim stanie ze musialem go sam podoskrecac. Ale hit wszystkiego to ze po odebraniu dokumentow moja nowka rocznik 2009 okazala sie nowka rok produkcji 2007. Firma zaproponowala gratis na przeprosiny: butelke z olejem. To sie nazywa gest.
OdpowiedzUmowy przedwstępne, kilkukrotne wizyty w salonie ..., wszystko OK. tylko jedna rzecz. Żyjemy już w XXIw. i bardzo dużo spraw można (i warto) załatwić bez wychodzenia z domu. Każdy ceni teraz swój czas, ja nie bardzo mam możliwość po pracy biegać po salonach i oglądać motocykle. Dlatego swojego sprzęta kupiłem praktycznie przez Internet (kontaktowałem się ze sprzedawcą głównie mailowo, raz dzwoniłem). Mailem dostałem potwierdzenie rezerwacji (które jest tak samo wiążące jak umowa!), potem fakturę. Przez Internet również zorganizowałem sobie kredyt (w jeden dzień, bez żadnego problemu), tego samego dnia pieniądze z banku miałem już na koncie. Wpłaciłem kasę dealerowi i następnego dnia mogłem już odebrać swój motocykl. Znakomitą większość formalności załatwiłem siedząc wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach. Tak moim zdaniem powinna wyglądać nowoczesna obsługa klienta. Zauważcie, że i dla sprzedawcy jest to niesamowita wygoda. I niższe koszty obsługi sprzedaży. Pozdrawiam i życzę wszystkim bezproblemowych zakupów :)
OdpowiedzNo ja też raz kupowałem moto całkowicie przez internet. I też dało radę. Tylko tak jak piszesz - email z umową o zakup do podpisu, fakturą pro forma, i dalej cała reszta zgodnie z planem. A jak w salonie to na miejscu. Raz a dobrze (a nie kilka razy) W salonie łatwiej i szybciej.
Odpowiedzi jeszcze jedno TO WSZYSTKO ZALATWIANE BYLO W PRACY !!!! o zgrozo !!! W PRACY , na koszt pracodawcy :) TAK TO MY DRUGIIEJ JAPONII NIE ZBUDUJEMY :)))
OdpowiedzWitam. Czytając ten artykuł i opinie jestem przerażony!! Sam mam zamiar w niedalekiej przyszłości kupić sobie kompletny kombinezon, zaczynając od butów, skończywszy na kasku. O motocyklu z salonu mogę na razie pomarzyć, ale nie o tym. Skoro sprzedawca nie wiedział co to jest Sidi to boje się poprosić o jaką zbroję czy żółwia na plecy, może mnie wyśle do ZOO?? W dobie ,,kryzysu" salony, sklepy i sklepiki powinny się bić o klienta!! no cóż, jeśli tam nie pracują nasi bracia, motocykliści.... Bardzo bym chciał żeby takie teksty się ukazywały również w gazetach typu ,,Świat motocykli". Choć wątpię bo tam te jednostki sprzedające bulą za reklamę.
OdpowiedzA ja bez problemu zakupiłem R6 w z 2008 roku, polecam salon Yamaha Pawelec, bardzo miła obsługai chłopaki znaja sie na rzeczy.
Odpowiedzbyłem również w tym salonie kiedyś i jakoś wcale nie jestem zachwycony obsługą,raczej wszyscy chodzili jak święte krowy...ale i tak żaden salon nie przebije olewania klienta przez Liberty Motors w Poznaniu,trzy miesiące czekałem za częściami do moto i na końcu ich nie dostałem
Odpowiedzo...i klakierzy się znaleźli, tylko oni nie pomogą, a wprowadzą w jeszcze większy błąd
OdpowiedzNiedawno chcialem kupic buty sidi vertigo corsa...bylem w jednym z salonow akurat na ul. Jagiellonskiej w Warszawie. Wyobrazcie sobie ze nie dosc ze sprzedawca w tym salonie bol doru nie wiedzial co to jest marka sidi to jeszcze na sile chcial mi wcisnac alpinestarsy ktore mi sie wogole nie podobaja...no porazka o nieaktualnych numerach w internecie juz nie wspominajac...buciki kupilem w innym miejscu.
OdpowiedzJa tam uwazam ze samo wejscie do salonu BolDor na Jagiellonskiej w roku 2009 jest mistrzostwem swiata, a jeszcze po wejsciu zastac sprzedawce i w ogole jakis towar to juz naprawde :-) Wydaje mi sie ze mowisz o salonie triumpha po drugiej stronie ulicy. Tam nie maja sidi po prostu. Albo sie stal cud i od ponad roku zabity dechami salon BolDoru Jagiellońska 78 zmartwychwstał, a ja sie czepiam zupelnie bez racji. KJ
OdpowiedzTaaaa wiesz ... jak Ci mają sprzedać Sidi jak nie mają Sidi ... generalnie chcieli Ci sprzedać co mają ale widać że Ty należysz do grupy która i tak nie będzie zadowolona NIGDY :)
Odpowiedzfree & fun to porażka dopiero. Ch*** się znają, gadki obietnice, a jak co do czego to uffff. serwis też, kiedyś był Śławiński, teraz Kędzior. Nikt nie neguje, że się nie znają na robocie, ale o czymś to świadczy. Co nazwiskami chcą ściągnąć klientów, na prawdziwego klienta to trzeba sobie zasłużyć. Ps a ten pajac od KTM, wieli filozof, wszystko wie itp. Kim on jest, wzięli bolka który pisze historie której nie ma. I mało tego nadaje na inne serwisy i dealerów. Wielki bonzo. Polityka ich firmy jest taka. Zapodali za dużo siana w ten Stragan, (salony, bajery) a Polskie realia są takie, że przy tych kosztach jakie mają nie są w stanie ogarnąć tematu, ale nie będę gadał o ich kosztach, bo mam to w D**sku. Patologia pod przykrywką pięknego garnituru i błyszczących lakierków. Z zawodnikami też próbowali zaszaleć, ale nikt nie dał się zwieźć na te bajki. (przykład Sobczyka z quadami). Poczekam, aż sami się wykończą. pozdrawiam
OdpowiedzFree Fun to **** do kwadratu. Nadęte cwaniaczki. Byłem po motor. Zaczepił przy wejściu jakiś stażec niejaki Pan Mirek ura bura powiedział "jestem szefem salonu jestem najważniejszy" Powiedziałem mu człowieku spadaj chcę tylko popatrzeć na motory a nie na Ciebie. Powiedział , że takich ja ja to tu niechcemy. Kim on jesten. TEN PAJAC. Więcej tam nie pojadę. Zaduwane, żałosne , gnojki. he he :(
OdpowiedzTak mało się znają . Pajac z Ktma tylko bzdury opowiada mówi że ma doświadczenie he he he z bazaru z Bronisz i niech ogoli facjate w końcu kultura sprzedawcy wymaga schludnego wyglądu. Oszuści i amatorzy. Kupiłem tam coś z akcesoriów było najdroższe w Warszawie.
OdpowiedzHem ... dziwne, lecz w 3fun kupiłem ktm-a. I wszystko odbyło się zgodnie z oczekiwaniami - cenę da się negocjować (co prawda nie jest łatwo, ale się da), dotrzymują słowa, i nawet poczekali po zamknięciu salonu jak jechałem go odebrać bo stałem w korku ... ;> Więc nie wiem czemu się wściekasz ...
Odpowiedzz tymi telefonami to fakt, też kiedyś próbowałem się dodzwonić do kilku salonów, niestety zdaje się że posiadają numery telefonów ale samych telefonów już nie :) aż dziw że mają komputery i czasem na majle odpowiadają :)
Odpowiedzkupowalem w zeszlym roku R1 zaczalem w maju a kupiłem we wrzesniu tez nówka,salonówka a dla sprzedawcow podczas rozmowy wszystko jest łatwe i proste i ten ich tekst ::: nie ma sprawy, mamy, jest, oczywiście:::: heh i na tym koniec milości,pózniej już tylko wyzwiska i nerwy.pozdro dla salonow w POLSCE lepiej skoczyc do Berlina i kupic
Odpowiedztylko, że to jest normalny chwyt marketingowy większości polskich salonów. bardzo popularny. jest fajna obniżka, ale później się dowiadujemy, że nasz model został wcześniej zarezerwowany i trzeba trochę dopłacić żeby mieć taki sam, albo proponują coś innego, droższego.
OdpowiedzJak nic był we Free&Fun/Płacz&Płać :) Pamietaj człowieku zawsze wybieraj japończyka jedno czy dwuśladowego zawsze japońskiego. A i unikaj salonu Sękocińskiego ;).
OdpowiedzW istocie. Również nie polecam. Po kilku rozmowach telefonicznych i upewnieniu się, że jest to o co chodzi okazało się, po dojechaniu na miejsce, że jest, ale zarezerowowane, nie ma ani jednego modelu, żeby śmignąć testowo. Podróż na marne.
OdpowiedzYakuza macza w tym palce (albo obcina tym, ktorzy sie postawia) Prawda jest taka, ze jest lobby pro-japonskie, ktore blokuje sprzedaz europejskich motocykli u nas. Sprzedawca napewno mial wytatuowanego smoka na plecach jesli byl "od nich" albo nie mial ktoregos palca. Podjadal zapewne wafle ryzowe.
Odpowiedznie pracuje co prawda w jednym z salonow, o ktorych mowa ale slyszalem historie pana reportera z radia ktory chcial jako "znana" osoba zakupic konkretny model i oczekujac zakupu o 10 tys zl taniej model z 2008 roku raczej ciezko.. z dostepnoscia modeli z 2008 jest ciezko obecnie w kazdej innej firmie... fakt. Sprzedawca zawalil informujac o tym, ze ma na stanie ten model.. jednak kazdy sie mogl pomylic i tyle.. co do oczekiwania ze dostanie sie dany model o 10 tys taniej bo jest z 2008 to naprawde ciezko z taka dostepnoscia zarowno o japonskiej konkurencji
OdpowiedzNie oczekiwałem od nikogo opustu 10 000 pln., nie powoływałem się, że jestem z radia, telewizji czy skądkolwiek indziej. Oczekiwałem natomiast, że ktoś mi doradzi i pomoże zamiast tego olano mnie. Oczekiwałem również, że jeżeli złożyłem zamówienie na konkretny model w konkretnie dogadanej cenie to ona się nie zmieni. Artykuł ten napisałem dlatego, że panowie zajmujący się motocyklami powinni dostrzec, że klient to też człowiek i skoro dla salonu 1000 pln to dużo to dla klienta tym większą to różnice zrobi (chociażby dla tego że dla niektórych 1000 pln to połowa pensji albo i cała) nie tylko bogaci kupują motocykle. Aby było jasne nie mam pretensji, że nie ma rocznika 2008. Mam pretensje, że za drugi motocykl z rocznika 2009, który zamówiłem, panowie postanowili mi podnieść cenę. Łatwo wszystko tłumaczyć kryzysem, tylko kryzys nie tłumaczy wszystkiego. Mam nadzieję, że wszystkie firmy zajmujące się motocyklami zrobią rachunek sumienia i poprawią swoją obsługę klientów. Szkoląc swoich handlowców i wprowadzając odpowiednie standardy obsługi klienta".
OdpowiedzW sieci Dealerskiej Suzuki takie szkolenia z satysfakcji klienta prowadzone są już od sześciu lat. Oczywiście nie w każdym salonie standardy te są w 100% spełniane, ale proponuję zrobić z siebie "tajemniczego klienta" i teoretycznie spróbować zakupić moto Suzuki w którymś z polskich salonów tej marki. Najlepsze są salony małe, gdzie w ciągu roku sprzedają 30-50 pojazdów. Tam mają czas dla każdego i dużo łatwiej i przyjemniej się tam kupuje, a motocykl to nie artykuły spożywcze i nie musimy szukać najbliższego sklepu. Czasami warto wybrać się na "prowincję" i odwiedzić taki salon-serwis, wtedy ogólna opinia o sprzedawcach z salonów motocyklowych będzie mniej ogólnikowa i nie zostaną wszyscy z nich (nas) wrzuceni do jednego worka.
Odpowiedzja swoje pierwsze salonowe moto kupilem tutaj w angli, i to co przeczytalem brzmi jak scenariusz z filmow barei. Powodzenia kolego , niech ci sie sprawuje ta yamaszka . (przepraszam za brak polskich znakow)
Odpowiedzja tez chcialeem kupic nowy motocykl tylko e-maila mi odpisali chyba po miesiacu wiec juz kupilem ze stanow bylo szybciej.
OdpowiedzRzeczywiscie dramat, ale chyba nie byles w PP, tam inaczej podchodza do ludzi. jest tam taki sprzedawca Darek, jak jemu powiesz ze chcesz kupic motocykl to on ci sprzeda kazdy, nawet jak go nie ma to sciagnie go z drugiego konca Polski i jeszcze kupisz najlepsze akcesoria i wyjdziesz z usmiechem na gebie, a potem wrocisz tam z kumplami, wiem o tym bo sam taka mialem historie:)
OdpowiedzKolega za nerwowo podchodził do zakupu - i dlatego taki ogrom przykrych wrażeń. Po pierwsze: motocykle to nie samochody, produkuje się je w mniejszych ilościach, nie trzyma w salonach na zapleczu bo to związane jest z kosztami - więc sztuki dostępne "od ręki" trzeba sobie upolować. Sporo jeżdżę po Polsce i spotykam na prawdę dobre oferty, zwłaszcza od grudnia do marca (zależnie od marki). Jak się chce dany model zakupić trzeba zostawić zaliczkę w kasie i spisać umowę wstępną w formie notatki (powinna zawierać datę i miejsce sporządzenia, informacje o przedmiocie zakupu, ustaloną kwotę i warunki zakupu). Najlepiej kupować w małym salonie gdzie możemy wszystko uzgodnić z Właścicielem, który najczęściej jest też pasjonatem motocykli. Do tej pory najciekawsze ofery odnotowałem w Hondzie przy Kartuskiej w Gdańsku, Triumph w Rumii, Free&Fun w Raszynie oraz w Motoriście Warszawa. Wszystkim udanych zakupów.
OdpowiedzHehe jakie za nerwowo? 1) Przy dzisiejszych środkach łączności to informację o stanie motocykla powinno mieć się w czasie rzeczywistym. Jeśli nie przez wewnętrzny system to kawał języka za przewodnika (patrz telefon). No chyba, że w całej firmie tylko jedna osoba potrafi sklecić trzy poprawne zdania po angielsku i akurat jest mocno zajęta ... 2) Zmiana umówionej ceny przez handlowca świadczy tylko o tym, że w firmie nie został poinformowany jakie ma widełki w które nikt mu się nie wpieprza. A to oznacza, że właściciel salon motocyklowy traktuje tak samo jak sklep spożywczy. 3) Na szybkiej realizacji transakcji powinno zależeć przede wszystkim salonowi. Wszak to on tu zyskuje.
Odpowiedz1) kupowanie za granicą i szczycenie sie tym jest objawem głupoty i krótkowzroczności. Pomijam fakt braku gwarancji, ale żeby mieć u nas dobre firmy z dobrymi sprzedawcami, musimy dac im zarobić. Mam prośbę. Jak już kupićie gdzieś moto, to nie zawracajcie dupu lokalnym serwisom, naprawami gwarancyjnimi, i pretensjami. Miejscie dość honoru, żeby jechać tylko tam gdzie kupiliście! 2) popatrzcie na to inaczej. Większość sprzedawców to motocykliści. A wiecie, co charakteryzuje współczesnego motocykliste? "Wyżej sra niz dupę ma" Jak z dwu stron lady sie spotkają tacy sami goście to jest masakra. Nie cenią w ogóle innych ludzi. żadne szkolenia im nie pomogą. Jest tylko jedna szansa. Pisać im komentarze, na wszystkie adresy mailowe danej firmy, i niech ich wywalaja z pracy! Bo taka praca ich męczy i nas klientów. A tym zajebistym , pisać pochwały, żeby więcej zarabiali! NIE PRAWDA ŻE WSZYSTKIE FIRMY SĄ TAKIE! Moje doświadczenie wskazuje, że najgorsze są firmy korporacyjne, gdzie nie mozna poprosić właściciela i mu powiedzieć co sie myśli! Nie prawda, że każdy motocyklista czy sprzedawca jest walnięty... ;-)) Prawdą jest, że jak każdy klient, dzwoni i pisze maile do wszystkich dealerów w całym kraju, żeby kupić moto, to a) jest chory - polecam terapię b) powoduje to niemożliwośc dodzwonienia sie do kogokolwiek, oraz prak szansy na odpowiedzi mailowe. Bo takich jest tysiące... Współczyję wam problemów.. ale jakbym miał ich tyle, to zaczął bym sie bać, czy posiadanie motocykla mi jest pisane! Bo to wygląda na zmowe całego świata! Rada na przyszłość. Kupujcie moto od Lipca, do Marca, bedziecie mieli super obsługe, i lepsze ceny.
OdpowiedzNo to jestem głupi i krótkowzroczny, kupiłem moje moto w Niemczech i jestem 8 tys. zł do przodu, mam pełna gwarancję i assistance i życzę sobie jeszcze większej głupoty objawiającej się przypływem gotówki tej wysokości do mej kieszeni:)) Ciebie stać, to płać i patrz dalej jak się dać oskubać i wygraj 1 z 10 i wielką grę jak jesteś taki mądry.
OdpowiedzJeśli macie za wysokie ceny, niekompetentnych sprzedawców i robicie łaskę, że w ogóle czymś się zajmiecie to niech lepsza konkurencja was wykosi. Dlaczego mamy was sponsorować? To jest biznes, a nie kółko wzajemnej adoracji. Przynajmniej w jednym Unia pomaga.
OdpowiedzPięknie wysztukowałeś - popieram.
Odpowiedzad 1) Jest przecież coś takiego, jak "eurogwarancja" - produkt nią objęty, kupiony u autoryzowanego dealera, może być naprawiany z tytułu gwarancji w dowolnym autoryzowanym serwisie w Europie.
Odpowiedz"Eurogwarancja" Tak, ale tylko naprawa doraźna umożliwiająca dotarcie do gwaranta-importera w danym kraju, to on zainkasował kasę (w marży za moto) na naprawy gwarancyjne. Reasumując: niemiec zarobił na moto - niemiecki importer traci na naprawie gwarancyjnej. Moto kupione u nas jest naprawiane gwarancyjnie w 100% u nas.
OdpowiedzJa tam nic takiego nie widziałem w eurogwarancji. Gwarancji udziela producent poprzez swoje punkty serwisowe, których listę dostaje klient przy zakupie. Jak się dalej rozliczają to mnie jako klienta w ogóle nie interesuje.
OdpowiedzNie wszedzie jest tak zle. Ja korzystam z salonow w trojmiescie i nie mam na co narzekac. To raczej problem z konkretnymi ludzmi ale fakt nie chcialbym zaliczyc takiego cyrku ;)
OdpowiedzO kurde tez chcialem Triumpha ale po tym co przeczytalem , szukam czegos innego
OdpowiedzTez zastanawiam sie nad ta marka, ale koniec tego lub przyszly sezon. I na 90% uzywki poszukam na http://ebay.co.uk lub nowego w tamtejszych salonach (zalezy od portfela). Lokalna marka, popularniejsza to i ceny powinny byc lepsze. A transport? Samolot w jedna strone i piekna wycieczka powrotna - akurat na pierwszy przeglad ;-)
OdpowiedzKolego który sie tak namęczyłeś.. że tez w połowie Ci się nie odechciało rozmawiać ze sprzedawcami.. To nie jest problem marki, to jest problem dealera i jakości pracowników.. Wydaje sie że jest kryzys ale sensownego człowieka który dobrze obsluży klienta po prostu nie znajdziesz. A potem wychozdi na to że Daytona sie źle sprzedaje... ehh.. Wyślij swoją historie do dystrybutora z danymi o salonach gdzie dzwoniłeś. Oni powinni sie zachować jakoś w tej sprawie: Triumph.ic@intercars.com.pl
Odpowiedzja kupiłem moto w niemczech Niemiec prawie całowal mnie po rękach a poza tym miałem rocznik i kolor taki jaki sobie wymarzyłem
OdpowiedzI tak powinno k...wa być, a nie łachę robią, że w ogóle sprzedają. Ja też miałem zimny prysznic, jak kupowałem moto. O wyborze koloru to mogłem sobie pomarzyć. Jeszcze mnie kutafony przerobili z rocznikiem (w papierach jest 2005, a z VIN wynika 2004)
OdpowiedzJakieś dziwne odczucie wychodzi po przeczytaniu. Tak jakby niezły scenariusz. Po 1 to nie kupuje się pojazdu na telefon!! Yyy może i się kupuję ale przez to co napisałeś to nie ma co się dziwić. A spojrzałeś może na tą sprawę z drugiej strony :/ ?? Myślisz, że jesteś jedynym klientem i będą Ci służyli?? Oczywiście ich też można obwinić. I jak ty mogłeś kupić motor bez żadnych papierów nic?? Z lekka dziwne.
Odpowiedz