Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeA w ogóle to się zgadzam z autorem. Motocyklem fajnie się jeździ, nie myślę wtedy o pierdołach, nie grzebię w komórce (no przynajmniej przez 99% czasu), nie słucham muzyki, bo ta mnie rozprasza niepotrzebnie. Wystarczy dźwięk silnika wytłumiony zatyczkami do uszu i tyle.... Jadąc samochodem tak samo nie mam potrzeby aż takiego wciskania gazu (nawet nie ma za bardzo jak, no ale... :)) Na motocyklu pojadę szybciej, samochodem nie potrzebuję, ale inni poganiają ;( - trzeba uważać. Motocyklem nie raz ominąłem wiele korków w których samochodem stałbym pewnie kilka godzin. Tego mi właśnie brakuje za każdym razem jak jadę gdzieś samochodem i widzę, że wszyscy stoją i czekają ... na coś.... Oczywiście też nie jestem tego zdania, aby pchać się na siłę, przejeżdżać przez podwójną ciągłą tylko dlatego, żeby ominąć sznurek samochodów. Jak nie można, jadą z naprzeciwka itd.. to się nie pcham, ale jak można i nie zagraża to bezpieczeństwu, to czemu nie skorzystać. Pozdrawiam
Odpowiedza ja czekam na jakiś cieplejszy dzień, np pod koniec listopada się zdarzył, albo 2 stycznia i można było pojeździć te kilkaset km w spokoju :)
OdpowiedzTo nie jesteś sam... ja z kolei wolę aby jednak motocykl stał w garażu na stojaku i był że mną.. Jak pod koniec sezonu dałem go na serwis to już przetrzymanie 2 tygodnie było dla mnie niewygodne no bo nie był że mną... tak jak ktoś wspomniał wcześniej- kross to ciekawa opcja na zimę o której myślę albo pitbike :) ani jednego ani drugiego jeszcze nie spróbowałem ale mam nadzieję że to się zmieni.
OdpowiedzDrogi Igorze, wyrazy wspolczucia z powodu smierci Taty. Jesli tak bardzo przezywasz okres bez jazdy, to jest na to sprawdzony lek: motocykl offroadowy. Najlepiej homologowany, zeby nie trzeba bylo targac go na przyczepie. Pojecie "sezonu" przestaje istniec, a Ty podnosisz swoje umiejetnosci i masz nieziemska frajde. Mozesz tez poczuc sie jak "bohater" jezdzac zima, kiedy wszyscy kumple trzymaja motocykle pod plandeka, choc to akurat szybko przechodzi, kiedy uswiadomisz sobie ile osob na wsiach zima jezdzi codziennie do roboty na chinskich skuterach i 125-kach. Najczesciej na plastikowych oponach firmy Ciiong-ciulu-ciong, w waciakach i kaskach jet...
OdpowiedzMoim sposobem na jesień i zimę jest quad. Niby nie motocykl ale siodło i kierownicę ma i można fajnie podzikować. Właściwie to od quadów zaczynałem, motocykle przyszly trochę później. Quadowanie to inny rodzaj jazdy i inna technika ale też bardzo lubię. A na crossa/enduro jestem już niestety trochę za stary, trochę za duży i trochę za mało gibki. Chociaż kto wie, może....
OdpowiedzNo to jeszcze dodam że mając już bardzo z górki (życiowej) a więc każdy nadchodzący sezon to jak kiedyś 10 sezonów. Mnie to jest dopiero trudno tę zimę przeżyć. Co prawda więcej jeżdżę po za miastem niż po Warszawie więc tym trudniej mi gdzieś, nawet przy kilkudniowym oknie pogodowym (pogoda na plusie i bezśnieżnie) wyjechać. Bo ten dzień zrobił się rozpaczliwie krótki a oczy mam już niesokole. Mój Boże, dlaczego to człowiek wzorem innych ssaków, jak niedźwiedź czy suseł, nie może tej zimy po prostu przespać? Też mam niesprawny motocykl (przyjaciel zajął się nim w swoim ciepłym garażu) ale obiecał mi go szybciutko zrobić i też będę mógł tylko (od czasu do czasu) wpaść do garażu i na niego popatrzeć podłączając prostownik. "Ech...ty żiźń prokliataja"!
Odpowiedz