Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeCustom ma być robiony przez klienta, a nie fabrykę. Natomiast faktem jest że młode lemingi poślą motocykle do grobu. Przecież ta banda debili bardziej jest zajarana kolejnym rdzeniem procesora w telefonie niż tym po ile jest paliwo. Niedługo dmuchane lalki zastąpią im soczyste picze ;)
Odpowiedz"Custom ma być robiony przez klienta, a nie fabrykę" - bo co? Jeśli nie mam czasu ani ochoty samemu dłubać lub zlecać komuś dłubaniny, a podoba mi się nowy dajmy na to Bonneville to źle, bo wielmożny pan na forum tak napisał? "ta banda debili" - co Cię boli kto się czym interesuje? Może to Ty jesteś debil, bo sprawdzasz po ile jest paliwo, a nie interesujesz się nowymi technologiami? Swoją drogą - ile kupiłeś nowych motocykli z salonu? Jak bardzo wsparłeś tę branże do tej pory?
Odpowiedzuderz w stół a debil coś napisze :) Przecież ty lebiodo nie wiesz co to jest ten custom... pojęcia kretynie nie masz czym jest rdzenny motocyklizm, a mimo to się wypowiadasz. Zamknij się i idź po iPhona i wspieraj kretyńskie technologie full leming HD i wrzucaj na fejsa foty jakim to nie jesteś bajkerem
OdpowiedzNie- po prostu nie rozumiesz pojecia "custom". "Customer" po angielsku to "klient", a "custom-made" to "zrobiony na zyczenie". Wytwory fabryki to nie customy. Bonewille to masowo produkowany retro-bike. Nie custom. Customem moze stac sie dopiero poddany jednostkowemu procesowi indywidualizacji i to dosc znaczacej. Pare postow nizej napisalem o analogicznym zjawisku z lat 80-tych. Teraz robi sie to z wiekszym wyczuciem, ale to nadal masowka.
Odpowiedz"Jeśli nie mam czasu ani ochoty samemu dłubać lub zlecać komuś dłubaniny, a podoba mi się nowy dajmy na to Bonneville to źle" A wiesz co to znaczy "custom" ? Bo chyba na tym polega problem - kupa ludzi nie ma pojęcia o co w customach chodzi.
OdpowiedzBardzo trafne spostrzeżenia autora co do mody wśród producentów na odświeżone oldtimery.Faktycznie.Podzielam pogląd, że jest ta moda podyktowana chęcią spełnienia pragnień starszego pokolenia - pojeżdżenia czymś co pamiętają z młodych lat ale w takiej "współczesnej"-odświeżonej wersji i najlepiej z tym całym pakietem elektroniki. Myślę że rzeczywiście obecnie producenci nie mają pomysłu z czym trafić do młodego pokolenia. W przypadku naszego rynku kluczem mimo wszystko jest oferowanie sprzętu za o wiele niższe ceny.Wtedy będzie większe zainteresowanie nowymi motocyklami. Za PRL-u nowa ETZ 250 kosztowała 60.000 ówczesnych zł(rok 1982).Była to równowartość ok.5-6 pensji.Ale w PRL oprócz pensji dorabiało się "po godzinach". Więc tak za 3-4 miesiące pracy można było kupić nówkę sztukę motocykla który był obiektem marzeń większości młodych motocyklistów.To tak - jak dziś dla porównania - Honda CBF 500 lub Yamaha MT-07. Tymczasem przeciętne pensje wynoszą obecnie ok.2-3 tys. zł(nie mówię o Warszawie).Więc można wyliczyć, że taka Honda lub Yamaha powinny kosztować ok. 10-12 tys. zł.Wtedy nie byłoby problemu z jakimiś tam scramblerami czy innymi odkurzonymi gratami.Motocykle samy by się sprzedawały. A tak na marginesie : ile miesięcy musi pracować młody człowiek w RFN czy we Francji aby kupić taką Yamahę czy Hondę? Pozdrawiam Jacek z Jarocina
OdpowiedzDokładnie to samo miałem napisać. Owszem, scramblery to moda, ale również tańsze rozwiązanie. Bo czym się kierujemy w życiu jak nie pieniędzmi? Zarabiam średnio 3tyś. Mam scramblera za 5koła, Mam bobbera wartego 8tyś Mam też starego turystyka za 3 tyś Sprzęty z lat 90tych, nie psujące się, łatwe w obsłudze. Po co mam kupować nowe motocykle za 30-40tyś? Skoro za 7koła kupić starego turystyka z duszą. Tym bardziej że każdy z nas jeździ coraz rzadziej bo praca, dzieci itp itd
OdpowiedzRedaktor jarał jak pisał bez kitu
OdpowiedzOstatnio jest bardzo mało ciekawych artykułów w ścigaczu, w ogole w więkrzości portali czy gazet o tematyce motocyklowej. Same jakieś płytkie opisy odświeżonych motocykli. Do tego jakieś bzdury, niby testy uzywanych sprzętów, opisujące kolory, lusterka, i wygodę siedzenia i co dzieje się po przebiegu np. 15, czy 25 tyś km. Brak podstawowych danych eksploatacyjnych, typowych usterek, spalania, np. po przebiegu 100 tyś, czy 80 tyś. Albo jakieś bzdury, ukazane w tym artykule: czy lepeij kupić kustoma, czy smartfona i co zrobia koncerny za 10 lat? A co tak na prawde nas zwykłych użtkowników to obchodzi? Nas interesuje np. czy dany motocykl sie nie psuje ile pali, czy jest łatwy w serwisowaniu. A nie, że niby wkładane są stare silniki do nowych motocykli? To nieprawda, yamaha ma same nowe rozwiązania w tych niby kustomach. Panie redaktorze, trochę jest Pan do tyłu. Albo opisywanie podróży motocyklowych w najbogatszym wydaniu. A przecież mozna zwiedzać świat na motocyklu z namiotem, spać na kempingach, żaecie kupować w sklepach, albo w tanich barach. Nie trzeba mieć GPS-a, tylko dobre mapy, przewodniki, znać podstawy angielskiego, niemieckiego albo rosyjskiego. To wystarczy. napiszcie kilka takich artykułów, to na pewno zwiększy się poczytność waszego portalu. Szanowny Panie redaktorze, wystarczy trochę się wysilić, a nie tylko wymyślać bzdury dla zgarnięcia kaski za wierszówkę. :) :) :)
Odpowiedzzgadzam sie ze nie potrzeba gps...na ostatnim pokazie MCE London byl koles ktory obejzdzil afryke tylko z mala mapa pokazujaca stolice krajow, facet byl generalnie max hardcore szukajacych wrazen no i mu sie to udalo :-) nazywa sie Spencer Conway http://www.africa-bike-adventure.com/home.htm......facet mnie rozwalil podejsciem do sprawy, mozna sie wiele od nie go nauczyc..dwie prace by zarobic na rodzine i wyjazd prze ponad rok itd....do dzis mi sie mozg gotuje po tym co mi opowiedzial...jedyne nasze ograniczenia to wyobraznia.
Odpowiedzhttp://www.mcnmotorcycleshow.com / poprwaka ;)
Odpowiedz"Nasi dziadkowie na małych dwusuwach objeżdżali świat, a dziś bez dużej mocy, elektroniki, GPS-ów i pełnego wyposażenia turystycznego nikt się nie rusza poza miasto." Dokładnie, ludziom w dupach się poprzewracało i stali się marionetkami elektroniki i mediów. Jeszcze dwadzieścia kilka lat temu było sporo MZ-etek i Jawek, była frajda z jazdy i nikt nie gadał bzdet w stylu "motocykl jest jak wódka i mniej niż pół litra nie opłaca się kupować". Dziś o sprzęcie 75 konnym mówi się, że dobry na początek, podczas gdy wtedy to był demon przyspieszenia. Kolega kupił 600-setę i już o litrze myśli. A myśli dlatego, że inny już to mają i gadają, że to cel prawdziwego motocyklisty ujeżdżać litra. Ciekawe ilu litrowców wykorzystuje pełny potencjał swojej maszyny.
OdpowiedzNasi dziadkowie rzadko robili trasy po 5000 km, a jeśli już, to wieźli ze sobą pokaźny komplet kluczy, nowy tłok, pierścienie, linki, dętki itd. Obecnie na swoim motocyklu (literek, a co!) oblatuję całe Bałkany i tylko leję benzynę. Podczas normalnej jazdy (80-120 km/h) nie przekraczam połowy obrotomierza, a motocykl pali poniżej 5 litrów. Niestety, mniejsze pojemności trzeba bardziej żyłować, częściej mieszać biegami, a także często więcej palą.
OdpowiedzTylko że litr litrowi nie równy: inną charakterystykę ma 1000 turystyczne, inne supersport, a jeszcze inne cruiser. Bywają 600-tki mocniejsze i szybsze od litrów. Chodziło mi o to, że ten litr stał się jakimś bożkiem, bez którego prawdziwy motocyklista nie zazna szczęścia, co jest absurdem. Jeszcze niedawno takie pojemności były w sferze abstrakcji, a jeździło się ćwiartkami, 350 i 500 - i też było dobrze. Pewnie, że większa pojemność jest lepsza, jeśli ktoś robi dłuższe wypady. Chociaż jakiś polski pisarz wybrał się w podróż YBR 125 z Krakowa do Jerozolimy i też się dało. Kto potrzebuje litra, niech kupuje, ale - wbrew powszechnym opiniom - da się też być szczęśliwym i spełnionym do końca życia na 500/600-tce. Dla wielu ich dynamika będzie wystarczająca.
OdpowiedzZgadzam się w całej rozciągłości - mania pojemności i wyścig zbrojeń serwują nam coraz potężniejsze maszyny (motocykle i samochody), chociaż dynamikę do wygodnej i przyjemnej jazdy osiągnięto już dawno. Mało produkuje się fajnych 500 czy 600, chyba że chińczyki.
OdpowiedzDawno się tak nie uśmiałem :) "Tylko czy wierzycie w tych młodzieniaszków śmigających w otwartych kaskach swoimi spersonalizowanymi scramblerami po plaży, wśród szumu morza i zachodzącego słońca? Ja nie za bardzo." Powiedział Lovtza, co przez trzy artykuły piał nad zmodowanym Scramblerem. "Średni wiek niemieckiego motocyklisty przekroczył już 50 lat!" Bo niemieckie społeczeństwo się po prostu starzeje.
OdpowiedzKażdy ma swoje upodobania odnośnie motocykla.Jedni wola plastiki inni choppery a jeszcze inni wolą być indywidualni. Należę do tej ostatniej grupy i cieszę się z tego. Cafe Racer to coś co do mnie przemawia ☺ sam posiadam Ducati Sport Classic 1000 oraz mam 34 lata także w krzyżu jeszcze nie łupie. Mimo małych przeróbek ludzie ciągle zaczepiają. I podziwiają co jest miłe. Zresztą co więcej się tu rozpisywać. .. Pozdrawiam wszystkich i fanatyków customów jak i normalnych jeździdeł.
Odpowiedzprzez takie debilne artykuły wszechwiedzącego pana Lovtzy, który powie Ci jak żyć, i który zapewne w swoim fabrycznym motocyklu nie zmienił nic bo bał się że zepsuje już dawno przestałęm zaglądać na tą stronę. Dziękuję, dowidzenia i życzę lepszych redaktorów z szerszymi horyzontami.
OdpowiedzCzyli przestaleś zaglądać, ale jednak zaglądasz ;) Nie spinaj się, czasem warto poczytać takze inne punkty widzenia
OdpowiedzKwestia jest też taka, że segment tanich, prostych motocykli skutecznie zagarniają Chińczycy. Przy obecnych kosztach produkcji tu i tam jest to dla "starych" graczy segment rynku praktycznie oddany bez walki ale też trudno się dziwić - wygenerować zysk na motocyklu wartym 10-15tyś € do tego przy garstce konkurentów jest prościej niż bić się ceną na minimalnym zysku lub tylko po to by robić obrót.
OdpowiedzDla mnie motocykl powinien być funkcjonalny i przystosowany do sensownego celu (sport, podróże, dojazdy do pracy). Budowanie customów ma, dla mnie oczywiście, bezsensowny cel: lans. To jak noszenie brody, rurek albo srajfona, żeby się "odróżniać od tłumu". Uważam, że prawdziwy facet nie powinien się lansować w taki sposób. Bo jest wtedy jak baba z customową torebunią.
OdpowiedzCzy jest coś złego, w kupowaniu motocykla pod swoją stylóweczkę / żeby się z nim w pewien utożsamiać? Ludzie mają swoje style, bo się dobrze w nich czują, takich siebie widzą, a nie, żeby się komuś podobać. Sceptyk, taki jak Pan powie ,, Ale po co? Jaka w tym funkcjonalność? " Ano żadna, ale jeśli się żyje bez uczuć, to się bez uczuć również umiera. Pozdro od młodego pokolenia smartfonowców ;P
OdpowiedzAle w customach wcale nie o to chodziło!!! Custom jest budowany pod właściciela, nie po to, żeby się podobać innym. Kierowca buduje go pod siebie - chce pasek zamiast łańcucha albo amory Ohlinsa, a nikt takich nie produkuje, więc składa własny. Kiedyś custom coś znaczył, dziś jest synonimem lansu.
Odpowiedzlansują to się mistrzowie prostej na swoich gsxrach ze sportowymi wydechami
OdpowiedzLOL, dla mnie mistrzowie prostej to taka sama kategoria motocyklistów, jak brodaci i wytatuowani właściciele customów. Tylko ich grupa docelowa do zaimponowania jest inna.
OdpowiedzNie oceniaj wszystkich swoją szufladką. Niektórzy nie potrzebują lansu, za to lubią przygodę jaką jest budowanie własnego, niepowtarzalnego motocykla. Nie dla każdego funkcjonalizm jest priorytetem. Myśląc w ten sposób to passat tdi jest bardziej "powinien być", wszystko robi lepiej od motocykla a to czego nie robi jest już dla ciebie lansem i srajfoem.
OdpowiedzMieszasz pojęcia. Co Passat robi lepiej od motocykla? Przyspiesza? Przeciska się przez korki? Daje większą przyjemność z jazdy? Zajmuje mniej miejsca na parkingu? Każdy przedmiot powstaje w określonym celu. Moim zdaniem jeśli celem jest tylko ładnie wyglądać, to jest to śmieszny cel. To sztuka dla sztuki, a tym są właśnie dla mnie customy. Z tego samego powodu nie zrobię sobie dziary i tuneli w uszach.
OdpowiedzMam 18 lat, od dawna marze już o zbudowania swojego customa, i nie dlatego zeby wyróżnić się, bo mi to zwisa i powiewa co o mnie powiedzą, chce tego bo mi się to podoba, customuje się pod siebie a nie pod innych, bo ja mam tym jeździć. Pozdrawiam
OdpowiedzErę motocyklizmu mamy za sobą. Lata 70 - 80 i przestałem czytać. W Polsce w latach 70 jedynym motocyklizmem to była czarna WSK nieosiągalna dla szarego człowieka. Na początku lat 80 byłem jedynym posiadaczem MZ 250 w 50 - cio tysięcznym mieście.
OdpowiedzMoże jednak trzeba było doczytać do końca ;)
OdpowiedzDoczytałem ;)
Odpowiedz