Kierowcy stracili prawo jazdy, bo pojechali na skróty z instruktorem. Nie pomóg³ nawet Rzecznik Praw Obywatelskich
Choć teoretyczna nauka przepisów ruchu drogowego nie należy do najbardziej ekscytujących zajęć, to trzeba ją zaliczyć. W przeciwnym razie można skończyć jak 200 kierowców, którzy stracili prawo jazdy przez nieuczciwego właściciela ośrodka szkolenia kierowców i w sumie stało się to na ich życzenie.
Jak informują ogólnopolskie media, w 2018 r. właściciel jednego z ośrodka szkolenia kierowców został skazany za to, że podpisał dokumenty, które poświadczały, że kursanci odbyli u niego zajęcia teoretyczne oraz z zakresu pierwszej pomocy. Wyrok ten sprawił, że ok. 200 osób straciło uprawnienia. Choć próbowali się odwoływać to nic to nie dało.
Kierowcy odwoływali się do różnych sądów i instytucji, a w sprawę miał włączyć się Rzecznik Praw Obywatelskich, który zgłosił swój udział w kilkudziesięciu postępowaniach o kasację wyroku. RPO zaskarżył też niektóre wyroki do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Rzecznik wskazuje, że za sytuację odpowiada nie tylko właściciel ośrodka szkolenia kierowców, ale również... organy administracji państwowej. Według RPO to właśnie one powinny sprawować nadzór nad ośrodkami i prawidłowym przebiegiem szkolenia.
Dodał, że kierowcy nie powinni ponosić odpowiedzialności za błędy właściciela ośrodka. Z tym stwierdzeniem akurat ciężko się zgodzić, bo przecież to oczywiste, że kurs na prawo jazdy składa się z części teoretycznej i praktycznej, które są zakończone egzaminami wewnętrznymi.
Rzecznik Praw Obywatelskich uważa też, że zapisy unieważniające zdany egzamin po wielu latach są niezgodne z konstytucją. Proponuje, aby zamiast odbierać kierowcom uprawnienia, dać im możliwość wzięcia udziału w zajęciach teoretycznych, żeby uzupełnili braki.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze