Kevin Schwantz wyrzucony z Circuit of the Americas
Zapewne pamiętacie ubiegłoroczne tarcia pomiędzy byłym Schwantzem, a Dorną oraz zarządcą Circuit of the Americas. Kevin Schwantz zarzucił wtedy zarządcy wybudowanego pod Austin toru działania niezgodne z prawem. Mistrz Świata klasy GP500 z 1993 roku oskarżył COTA o to, że ta chce sprowadzić MotoGP do Texasu za jego plecami, wyrzucając go z organizacyjnego interesu. W trakcie roztrząsania sprawy wyszło na jaw, że firma Schwantza 3four Texas MGP podpisała swego czasu z Dorną porozumienie w sprawie organizacji imprezy w Teksasie, ale jak stwierdziła później sama Dorna, firma 3four Texas MGP nie wywiązywała się z kontraktu i został on zerwany.
Przy okazji ostatnich testów doszło do kolejnej odsłony konfliktu. Kevin Schwantz zaproszony został na ubiegłotygodniowe testy MotoGP na COTA przez zespół CRT Attack Racing, aby z jego pomocy mógł skorzystać kierowca Blake Young. Amerykanin otrzymał też oficjalne zaproszenie od zespołu LCR Honda. Jego obecność na torze była jednak krótka i zakończyła się interwencją służb porządkowych. Schwantz usłyszał od nich, ze albo sam opuści obiekt, albo zostaną podjęte przeciwko niemu kroki prawne. Ostatecznie, w eskorcie ochroniarzy, ikona amerykańskich wyścigów opuściła tor.
Przypadek Schwantza i zarządcy COTA ukazuje różnice w sposobach myślenia, z jakimi spotkać się można w środowisku wyścigowym. Dla wielu, przede wszystkim motocyklistów, Kevin był, jest i pozostanie narodowym bohaterem, który niezależnie od okoliczności nie zasługuje na takie traktowanie. Dla tych ludzi postępowanie właścicieli toru w całej sprawie to wynik arogancji i chciwości. Inni, bardziej biznesowo zorientowani twierdzą, że Schwantz poprzez podejmowanie złych decyzji, podpisywanie źle skonstruowanych umów oraz przez niewywiązywanie się z podjętych zobowiązań sam doprowadził do swojej obecnej sytuacji.
Gdzieś w tle przewijają się duże pieniądze. Były mistrz świata rości sobie pretensje do honorarium za pracę którą w swojej opinii wykonał dla promocji Grand Prix w Austin. Sprawia jest obecnie w sądzie i zapewne stąd taka, a nie inna reakcja zarządcy toru na obecność Schwantza na padoku. Z drugiej strony wielu obserwatorów twierdzi, że dokonania zawodnika jako promotora czy żywej reklamy Grand Prix są nikłe, dlatego nie stanowi on żadnej wartości dodanej dla organizatora rundy w Austin, co czyni oczekiwania Schwantza nieco naiwnymi. Nie przeszkodziło to Amerykaninowi wystosować oświadczenie po całym zajściu na torze:
"Przeczytałem kilka raportów na temat mojej obecności na testach MotoGP w ubiegłym tygodniu w Austin. Chciałbym wygłosić także moje oświadczenie:
W trakcie poprzedzającego weekendu przebywałem w Szwajcarii, gdzie przemawiałem jako gość na St. Gallen University. Do Teksasu wróciłem we wtorek wieczorem, a w czwartek byłem na Circuit of the Americas na testach MotoGP aby trenować Blaka Younga. Dodatkowo byłem zaproszonym gościem zespołu LCR Honda.
Gdy byłem na miejscu, ochrona poinformowała mnie, że zarząd COTA prosi, abym natychmiast opuścił tor i że nie jestem na nim mile widziany. Ochrona oskarżyła mnie także o dokonanie wykroczenia i ostrzegła, że gdy następnym razem pojawię się na torze, zostanę aresztowany.
Zaistniała sytuacja okazała się wielki rozczarowaniem dla Hondy, Blaka Younga oraz dla mnie samego. Moje rozczarowanie wynika z tego, że w byłem osobiście w dużym stopniu zaangażowany w sprowadzenie MotoGP do Teksasu oraz we wstępne projektowanie toru i jego przygotowanie do wyścigów MotoGP."
Niezależnie od tego jak spór zostanie rozstrzygnięty przez sąd (o ile oczywiście dojedzie do rozprawy), wszystko wskazuje na to, że amerykańską rundę MotoGP obejrzy wygodnie ze swojej kanapy w domowym zaciszu…
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze