Kamieñ ¦l±ski Gecko Cup 2010 - druga runda
Po trzytygodniowej przerwie, fani wyścigów na 1/4 mili spotkali się ponownie. Rozpoczęcie sezonu na ćwiartkę odbyło się w na warszawskim Bemowie, a teraz karuzela wyścigowa przeniosła się w południowo-zachodni region kraju. Jest to na pewno ukłon w kierunku zawodników, jak i kibiców z południa Polski. Lotnisko w Kamieniu Śląskim przywitało wszystkich zgromadzonych pochmurnym niebem, ale za to temperatura otoczenia była bardzo przyjemna, gdyż oscylowała w granicach 20 stopni. Bramy wjazdowe, jak zawsze otwarte zostały o godzinie 7:00. Należy wspomnieć, że oprócz wyścigów a 1/4 mili odbywała się druga runda w drifcie. A wiec poza uczestnikami na ćwiartkę, na jednym parkingu spotkali się uczestnicy obu pucharów. Nie było to łatwe zadanie, gdyż powierzchnia parkingowa nie była zbyt duża i łatwo było o kolizję w parku maszyn. Na szczęście obyło się bez poważnych przygód.
W Kamieniu miał się też odbyć debiut zawodów stunterskich. Niestety nie powiodło się to z dwóch powodów. Po pierwsze w tym samym czasie odbywały się zawody w Bielawie, a po drugie pogoda nie rokowała najlepszych warunków do jazdy. Miejmy nadzieję że na następnej rundzie na lotnisku w Kąkolewie, stunterzy będą mieli szanse spróbowania sił. A na pewno warto, bo dla zawodnika, który wygra, organizator ufundował nagrodę finansową w wysokości 1000 zł!
Oprócz wspomnianych atrakcji, można było skoczyć na bungee, czy sprawdzić, jak wygląda dachowanie z pozycji kierowcy. Oczywiście w symulatorze. O 9:00 rozpoczęły się przejazdy eliminacyjne. Na pasie pojawiły się zarówno motocykle, jak i auta. Płyta lotniska nie była zbyt równa i nie zapewniała dobrej przyczepności, co nie ułatwiało zadania motocyklistom. Każdy zawodnik miał szansę przejechania długości 402 metrów pięciokrotnie. Bardzo fajne było tym razem to, że park maszyn został usytuowany wzdłuż toru i mechanicy oraz osoby towarzyszące zawodnikom mogły obserwować wyścig z padoku. Zaraz po zakończeniu eliminacji dla motocykli spadł deszcz i jazdy dla aut z klasy street zostały przerwane.
Wyniki w poszczególnych klasach po eliminacjach:
Klasa moto:
1. Jarosław Czernikarz
2. Łukasz Tabor
3. Łukasz Wieczorek
4. Przemysław Nowakowicz
5. Tobiasz Miler
6. Michał Maciejewski
7. Janusz Wiśniewski
Klasa moto plus:
1. Piotr Czekański
2. Mariusz Wieczorek
3. Krzysztof Balicki
4. Adam Ostrowski
5. Pavel Schlesinger
6. Damian Kurek
7. Mateusz Hajda
8. Wojciech Komarnicki
9. Arkadiusz Borta
10. Ryszard Miazga
Klasa moto maxi:
1. Paweł Jan Ratajczak
2. Michał Kadlec
3. Robert Mierzwiński
4. Dominik Tarnarzewski
5. Rafał Kurkowski
Klasa moto extreme:
1. Robert Fejt
2. Konrad Sobczyk
3. Arkadiusz Pawlukowicz
4. Robert Rybak
Około godziny 13:30, gdy tor stał się już suchy, organizatorzy podjęli decyzję o puszczeniu przejazdów półfinałowych i finałowych dla motocykli. Okazała się ona trafna, gdyż zaraz po zakończeniu finałów spadł deszcz. Przed tym jednak, na płycie lotniska pojawiły się cztery półfinałowe czwórki z każdej klasy.
W klasie moto pierwsza para to Dorian na Suzuki GSX-R 750 razem Przemkiem z Honda Plaza Brothers Racing Team na CBR 600RR. Stary wyjadacz, czyli Jarek nie dał szans młodemu zawodnikowi i przeszedł do finału. Druga para to dwóch Łukaszów, którzy wielokrotnie spotykali się razem w półfinale. Tu wydarzyła się rzecz, która rzadko ma miejsce, a mianowicie Tabor z Teamu Powerproject przewrócił się przed samym startem. Złamał dźwignię zmianę biegów i nie wystartował, więc Wieczorek automatycznie przeszedł do finału. Co ciekawe, na poprzedniej rundzie na Bemowie to Łukasz Wieczorek przewrócił się przed przejazdem półfinałowym z Łukaszem Taborem. Ze złamanym setem zajął wtedy trzecie miejsce.
W finale spotkali się Jarosław Czernikarz z Łukaszem Wieczorkiem. Był to bardzo emocjonujący wyścig, gdyż na starcie różnica wynosiła 0,43 sek. Na mecie było to natomiast 0.49 sek na korzyść Jarka Czernikarza, który utrzymał swoją passę zwycięstw. Jarek mimo swoich sukcesów boryka się z kłopotami finansowymi. Wspominał, iż te zawody mogą okazać się jego ostatnimi. Drugie i trzecie miejsce na podium zajęli zawodnicy Honda Plaza Brothers Racing Team.
Zwycięstwo w klasie moto plus padło łupem Piotra Czekańskiego, który w eliminacjach osiągnął bardzo dobry czas przejazdu 9,850 ET! Pierwsza para półfinałowa to Adam Ostrowski ze wspomnianym Piotrem Czekańskim. Wygrał Piotrek, awansując do finału. W drugim półfinale spotkał się Mario z Balikiem. Po starcie, pięknym driftem popisał się Mario, więc Balik pewnie podążył do finału klasy moto plus. W finale zdecydowanie wygrał Czekański. Krzysiek Balicki zajął drugie miejsce, a Mariusz Wieczorek z Honda Plaza Brothers Racing Team trzecie.
Finałowa czwórka w klasie moto maxi to: Paweł Ratajczak kontra Dominik Tarnarzewski, oraz Michał Kadlec z Czech i Robert Mierzwiński. Pierwszy półfinał wygrał niezawodny Paweł, spotykając się w finale z Czechem, a następnie pokonując go.
W klasie moto extreme również wystartował gość zza południowej granicy - Robert Fejt, który w zeszłym roku pojechał uzyskał 9.5ET. Na tych zawodach również popisał się bardzo dobrym czasem, a mianowicie 9.613ET. Okazało się później, iż był to najlepszy czas zawodów! Nie sprawiło mu więc większego problemu pokonanie Roberta Rybaka w przejeździe półfinałowym. W drugiej parze jechał Szajba z Konradem, gdzie zwyciężył Konrad. W finale pierwsze miejsce zajął Konrad Sobczyk z Powerproject, przed Robertem Fejtem. Na trzecim miejscu uplasował się Arkadiusz Pawlukowicz.
Ostatnie starty motocykli to jazda w drabince pucharowej King of moto. Po przejazdach eliminacyjnych wyłoniono ośmiu najszybszych motocyklistów ze wszystkich klas. Kolejność przedstawiała się następująco:
1. Robert Fejt
2. Piotr Czekański
3. Konrad Sobczyk
4. Paweł Ratajczak
5. Mariusz Wieczorek
6. Krzysztof Balicki
7. Adam Ostrowski
8. Michał Kadlec
Dwie pary półfinałowe to Fejt z Sobczykiem oraz Ratajczak z Czekańskim. Pierwszą parę wygrał Robert Fejt, pokonując Konrada, a drugą bezkonkurencyjny Czekański. W finale przegrał on jednak z Robertem. Właśnie Fejt wygrał zawody King of moto, zgarniając nagrodę w wysokości 500 zł. Trzecie miejsce należało do Pawła Ratajczaka.
Chwilę później spadł deszcz kończący zawody. Aura po raz kolejny okazała się łaskawa dla motocyklistów, gdyż można powiedzieć, że zaczęło padać w idealnym momencie. Po półgodzinnej przerwie na deszcz nastąpiło rozdanie nagród rzeczowych, a w późniejszym czasie i finansowych, przeznaczonych dla zwycięzców poszczególnych klas. Zawody zostały zorganizowane na przyzwoitym poziomie. Dokładne wyniki czasowe wszystkich zawodników znaleźć można na stronie SSS. Udział Czechów uatrakcyjnił zawody i pokazał nam, że nie mamy się czego powstydzić, ale również zmobilizował do dalszej pracy i rozwoju. Najbliższe wyścigi równoległe odbędą się w Łodzi 20. czerwca, na dystansie 1/8 mili. Więcej szczegółów znajduje się na stronieWarsaw Speed Team.
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeNie wiem jak mo¿na tyle napisaæ o 1/4, to bezsensowny sport przecie... rownie dobrze mogly by to byc wyscigi ciagnikow rolniczych, nevermind!
Odpowiedzto by by³o DUZO ciekawsze! wyobrazcie sobie ciagniki na æwiartce ! HAHAH
OdpowiedzWyobra¼cie sobie jazdê ci±gnikiem po æwiartce. :D
Odpowiedz