Jorge Lorenzo: "Moja przednia opona rozpad³a siê"
Niedzielny wyścig klasy MotoGP na torze w Brnie to kolejny pechowy dzień dla Lorenzo.
Jeden z najszybszych zawodników w treningach wolnych i kwalifikacjach musiał zmierzyć się ze swoją największą słabością - deszczem podczas wyścigu. Gdy po starcie Lorenzo zaczął tracić pozycję za pozycją wszystko było jasne: Jorge znów nie może się odnaleźć, po wyścigu ze skwaszoną miną powie, że nie czuł przodu i na tym sprawa się zakończy.
Była jednak jedna ważna przesłanka sugerująca, że tym razem może być inaczej: Valentino Rossi tracący pozycje równie szybko, co Lorenzo.
Jazda Jorge robiła wrażenia. Myślę, że bez problemu mógłby walczyć o podium - mówił dyrektor zespołu Movistar Yamaha, Massimo Meregalli.
Na 14. okrążeniu czas Lorenzo spadł tak nisko, że nadrabiał do czołowej trójki ok. 2 sekund na okrążeniu. Lorenzo jechał tempem Crutchlowa i Rossiego, co sugerowało, że w przeciągu 7. ostatnich okrążeń jest w stanie przebić się minimum do pierwszej 5. Wtedy jednak Jorge zjechał do boksu:
Na siedem okrążeń przed końcem wyścigu moja przednia opona rozpadła się. Jednak gdy zjechałem do boksu przód wyglądał idealnie. Dopiero później okazało się, że kawałek opony odkleił się i "przykleił" na nowo. Uszkodzenie było widać dopiero gdy poruszało się motocyklem. Z tego powodu Ramon, szef mechaników, nie rozumiał dlaczego chcę zmienić motocykl - komentował po wyścigu Jorge Lorenzo.
Ku zdziwieniu Lorenzo w boksach stała M1 obuta w opony typu slick. Lorenzo wyjechał tylko na jedno okrążenie, zjechał do depo i wsiadł na poprzedni motocykl. Strata był zbyt duża i ostatecznie Jorge skończył wyścig na katastrofalnej 17. pozycji.
Dziwne jest jednak, że według ustaleń Brytyjczyków komentujących wyścig na żywo opona w Yamasze Lorenzo nie została zmieniona w czasie gdy walczył na torze na slickach. Lorenzo wrócił potem na tor i mimo, że był dublowany, w bezsensowny sposób wdał się w przepychankę z Marquezem i Iannone. Nie była to może zbyt spektakularna walka, ale Lorenzo wyprzedził ich i dogonił drugiego zawodnika wyścigu, Rossiego. A to wszystko na oponie, na której 3. okrążenia wcześniej nie dało się jechać.
Moim zdaniem największym problem znajduje się gdzieś głęboko w głowie zawodnika Yamahy. Mam także nadzieję, że kolejny wyścig będzie już suchy.
Źródło: CrashNET, motogp.com
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarzeNic by sêdziowie nie mogli zrobiæ. Jurek by³ szybszy, na lepszej oponie i mia³ prawo cisn±æ, ¿eby odrabiaæ pozycje. Chocia¿ moim zdaniem liczy³ na to, ¿e sprowokuje Marka a ten zaliczy glebê, co by...
OdpowiedzTym "wyprzedzaniem" nic nie zyska³ a tylko zrobi³ z siebie g³upka...po raz kolejny Ale mia³ oczywi¶cie do tego pe³ne prawo - jecha³ szybciej i móg³ wyprzedzaæ, tylko po co...
Odpowiedzdziwne. Przecie¿ a¿ tak bardzo nie pada³o, nie by³o rzeki na torze. A JL siê tak zestresowa³ ¿e nie móg³ jechaæ? albo co¶ pochrzanili i nie dogada³ siê z box-em co do drugiego motocykla...
OdpowiedzTo co wyprawia³ pod koniec, to by³a zwyk³a pod³o¶æ, nie pierwsza u niego. Dziwne ¿e sêdziowie nie zabrali siê za te ewidentne próby sprowokowania Marqueza (który zreszt± robi³ to samo z Rossim) do ...
OdpowiedzOczywi¶cie pisz±c o prowokacjach Marqueza mam na my¶li zesz³y sezon i wy¶cig w Malezji.
OdpowiedzMM nie by³ dublowany - tylko siê bawi³...
Odpowiedz