Jak się ścigać w WMMP?
Czas rozpocząć debatę, w jakich klasach mają być rozgrywane Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski
Sezon 2009 ledwie się skończył, a większość zawodników i zespołów myśli już o przyszłym roku. To chyba też najlepszy moment, żeby rozpocząć debatę, w jakich klasach mają być rozgrywane Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski.
Dziś w WMMP mamy trzy klasy: Superstock 600, Superstock 1000 i Superbike. Patrząc na frekwencję na polach startowych pod znakiem zapytania staje sens utrzymywania dwóch klas litrowych, które i tak jadą w jednym wyścigu. Na przedostatniej rundzie w Superstock 1000 na starcie niedzielnego wyścigu stanęła minimalna liczba zawodników, która jest wymagana żeby wyścig był punktowany, czyli sześciu. Na mecie było pięciu. Z drugiej strony na pierwszej rundzie w klasie Superbike Irek Sikora zdobył osiem punktów, mimo kilku dubli i awarii motocykla tylko dlatego, że dotoczył się do mety.
W tym roku w Superstock 600 takich problemów nie było, dlatego rozsądnym byłoby stworzyć u nas też jedną klasę motocykli o pojemności tysiąc. Ułatwiłoby to życie kibicom, bo jasne by było, kto jedzie, na jakiej pozycji, klasyfikacja generalna imponowałaby ilością nazwisk już po pierwszym wyścigu w Polsce, a nie dopiero po wizycie w Czechach. Relacje telewizyjne byłyby atrakcyjniejsze, bo teraz najpiękniejsze pojedynki Giabbaniego i Meklaua były o puchar w Formule X-Treme, która jednak nie jest klasą mistrzowską i mimo, że obrazki były piękne, to nie bardzo było jak o nich opowiedzieć. I wreszcie każdy startujący w takiej klasie miałby swoje cele. Jedni walczyliby o tytuły, dla innego sukcesem byłby punkt w WMMP. Czy to nie świadczyłoby o poziomie naszych wyścigów? Bo jeśli ktoś woli mieć pięć klas po pięciu zawodników, żeby być właśnie piątym to chyba powinien dać sobie spokój ze sportem.
Napływ do klas mistrzowskich nie jest tak imponujący jak byśmy sobie tego życzyli i nie ma tylu chętnych, żeby zapełnić dwie klasy. Są różne tego powody, jedni mówią o kosztach, inni, jak ja uważają, że napływ świeżej krwi do klas mistrzowskich blokują niektóre puchary markowe, które nie mają wcale limitów czasowych, albo są one bardzo niskie i stają się przechowalniami szybkich zawodników. Im też to szkodzi, bo początkujący zawodnik nie pójdzie do klasy nawet z wybitną nagrodą wiedząc, że będzie tam rozjechany. To już jednak rozprawka na osobną książkę, bo rozumiem zawodnika, który mając do wyboru samochód czy podnoszenie umiejętności z najlepszymi wybierze samochód. Likwidacja jednej z klas może stworzyć też problem z Alpe Adria, ponieważ wymóg tej organizacji mówi, że federacja członkowska musi wystawiać, co najmniej trzy klasy. To jednak żaden problem. Wystarczy z CBR125R Cup znów zrobić Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Sportprodction. Jest taka klasa w AA, młodzi mogliby ścigać się w Czechach i szukając sponsora mieliby jakiś tytuł w ręku, a nie tylko pucharek importera.
Jeśli jednak połączymy już litry w jedną klasę powstanie pytanie, jaką? Bogaci za bardzo nie jesteśmy, więc chyba idealnym rozwiązaniem byłoby iść śladem Niemców czy Francuzów i zrobić Superstock na slickach pod bardziej prestiżową nazwą Superbike. Tu jednak powstaje problem pod tytułem, co z wyścigami przy Alpe Adria? W której klasie tam startować? W Superstock 1000 zdyskwalifikują naszych za opony, w Superbike my powinniśmy dyskwalifikować tamtych za silniki. Tak źle i tak nie dobrze. Jedynym rozwiązaniem byłyby normalne Superbike.
Jednak tu wracamy do pytania o pieniądze i problem robi się bardziej złożony. Pierwsze pytanie brzmi czy trzeba budować „wypasionego" konia? W tym roku w Formule X-Treme podium zapełnili zawodnicy z Superstock 1000. Andy Meklau, Irek Sikora też mieli motocykle z IDM, czyli Stocki. Cała ta piątka pokonała tych na wypasionych maszynach. Po drugie, jeśli będzie to klasa Superstock 1000 też zaczną się wyścigi zbrojeń. Nie jest wielką tajemnicą, jak buduje się motocykle do pucharu FIM Superstock. Opisując to w telegraficznym skrócie można to streścić tak: rozbiera się kilka, kilkanaście silników i z nich dobiera optymalnie do siebie pasujące części. Wszystko jest seryjne, a jednak mocne ustrojstwo jest jak bimber z pod wschodniej granicy. Już o wyważaniu wałów w instytutach kosmicznych nie chce mi się pisać, bo to nielegalne, ale i nie do wykrycia. Budowa takiego legalnego motocykla jest potwornie droga i przeczy idei klasy Superstock. Można też nabyć motocykl „na receptę", czyli już w fabryce złożony jak należy. Ale na to będzie znów mogła pozwolić sobie garstka wybrana przez importerów. Mamy zatem równych i równiejszych.
Jednak przy pozostawieniu klasy Superstock powstaje jeszcze jedno, zasadnicze i przykre pytanie, które dotyczy dużych i małych Stocków. Kto dopilnuje uczciwości tej zabawy? Jak wyglądają, a raczej nie wyglądają kontrole na WMMP czy nawet Alpe Adria wiemy wszyscy. To jedna, żenująca i smutna fikcja. Spece, którzy powinni stać na straży uczciwości tego sportu nie odróżniają nawet seryjnej pompy hamulcowej od tej kitowej. Bo jeśli by odróżniali to zawsze sypnęłoby dyskwalifikacjami, szczególnie u naszych południowych sąsiadów. Więc jeśli takie błahe rzeczy są omijane to jak zorientują się czy wszystko jest w porządku, gdy otwarty zostanie silnik? Żeby klasa Superstock była przejrzysta, i żeby zakończyć domniemania, które psują atmosferę trzeba by rozbierać z urzędu po każdym wyścigu pierwszą trójkę i kolejne trzy losowo wybrane motocykle. W komisji technicznej powinni zasiadać przedstawiciele wszystkich importerów, których motocykle startują w WMMP (żeby brzydko mówiąc patrzyli sobie na ręce), a sami importerzy musieliby dostarczyć po seryjnym motocyklu, żeby służył za wzorzec. Żeby uniknąć posądzeń o podstawienie spreparowanego motocykla, egzemplarz „badawczy" wybrałaby komisja PZM z magazynu importera, lub kupiła u dealera marki, a importer refundowałby ten koszt. Brzmi kuriozalnie? Wręcz kosmicznie kuriozalnie, ale to jedyna metoda, żeby było przejrzyście i uczciwie. Tak robią w Niemczech. Gdy Sebastien Le Grelle opowiadał jak był kontrolowany po wyścigu IDM zastanawiałem się, czego się napalił, jednak historia okazała się prawdziwa. I znów pojawiają się kolejne pytania o koszta, bo wielu zawodników sześć razy w roku do domu wracałoby z silnikiem w pudełku. Odbudowa tego to też koszta, zawodnicy z czuba mogą być na to przygotowani, ale przecież tym „losowym" też sześciokrotnie może być ktoś z końca stawki, który na takie koszta może być nieprzygotowany planując swój budżet. A zbudowanie Supersport i Superstocka 600 często bardzo się nie różni kosztowo. Udowodnił już to Pejser na jednym z forów internetowych.
Kolejny problem to, czy tak restrykcyjne badania nie wystraszą wielu zawodników, którzy dziś latają w Superbike na seryjnych motocyklach, bo właśnie nie chcą mieć problemów i zostać zdyskwalifikowanym za taką głupotę jak zbiorniczek tylnego hamulca.
Pewnie można by znaleźć jeszcze kilka aspektów za i przeciw, ale obawiam się, że w dzisiejszej sytuacji, w jakiej są WMMP dla świętego spokoju powinno się chyba jednak zostawić klasę Superbike, a Superstock 600 przerobić na Supersport, lub skoncentrować się na niej jednej w pilnowaniu regulaminu. Jeśli będziemy mieli dwie klasy Superstock, to po każdej rundzie rozebrać będzie trzeba przynajmniej dwanaście silników. To zamieszanie spowoduje, że ostatnie samochody wyjadą z toru późną nocą.
Poruszyliśmy ten temat, ponieważ chcielibyśmy zachęcić samych zawodników do zabrania głosu. Pojawiają się już pomysły ponad głowami zainteresowanych dołożenia Supersport bez likwidacji Superstock 600. Jaki będzie tego efekt jest wiadomo, będziemy mieli cztery klasy po ośmiu zawodników. Czy tak być powinno? Chyba lepiej mieć dwie liczne klasy i pasjonować się walką w nich. Jednak warto by było, żeby sami zawodnicy zabrali głos w tej sprawie, biorąc wszystkie za i przeciw. PZM musi też się zobowiązać czy w razie utrzymania klas Superstock jest w stanie (i czy będzie) pilnować czystości zawodów, bo przecież jeśli do WMMP trafi wreszcie sponsor strategiczny nie można później świecić przed nim oczami, że kupił takie zgniłe jajko, jak miało to miejsce ze sponsorami piłki kopanej.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeKoledzy potrzebuje znaleźć informacje jakie są dopuszczalne przeróbki w motocyklu SUPERSTOCK 1000. Chciałbym w przyszłym roku spróbować, a nie chcę wywalać kasy na niepotrzebne ( jak na początek ) ...
OdpowiedzI znowu to samo. Cały czas uparcie męczycie temat, że 125 wyścigowe, GP, czy jak kolwiek kto je nazywa są chorendalnie droga. Na tych motocyklach ścigają sie ie tylko bogate państwa, ale też te ...
Odpowiedzprawie bym się zgodził, ale jak zorganizować teraz wielki import używek, żeby zrobić klasę. no i nie oszukujmy się, wyscig zbrojeń by się odbył. do puki mamy garstkę dzieciaków, a nie stadko to się nie może udać. wszyscy pamiętamy jak wyglądał koniec tej klasy w naszym kraju, bardzo długi koniec bo działacze nie rozumieli, że 4 sztuki to nie klasa
OdpowiedzJasne, taki imprort jest bardzo ciężki do przeprowadzenia i na nasze warunki nie do przeprowadzenia. Wyścig zbrojeń jest i będzie w każdej klasie. Jedynym rozwiązaniem jest jakiś puchar,ale nie cbr które nadają sie najwyżej na tor kartingowy,ale czegoś żywszego, czegoś na czym sie jeździ też w świecie, a nie tylko na naszym podwórku. Tyle,że napewno to nie może być Sport Production, bo to też już przerabialiśmy, a na dodatek w tej klasie też jest wielki wyścig zbrojeń. Zaznaczam, że ja wcale nie upieram sie, żeby tworzyć otwartą 125. Moja pierwszy wypowiedź dotyczyła tego, że w artykule pojawiła się informacja,że to jest klasa bardzo droga,co w rzeczywistości nie jest prawdą.
Odpowiedzw artykule nie ma słowa o 125gp, tylko jak załatwić sprawę trzeciej klasy do alpe adria
OdpowiedzSorry, mój błąd. Zacząłem pisać o 125Gp po tym jak odpowiedziałeś na jeden z komentarzy. Ktoś zaproponował 125GP, a ty stwierdziłeś, że to zbyt kosztowne. To był komentarz Alexa. Do tego też coś tam napisał Guma. Tak sie zaczęła ta cała dyskusja.
Odpowiedz;-)
OdpowiedzOtwarta 125 droga?! Bzdura! Cena zakupu jest porównywalna do 600-tki. Pewnie, że można do tego dokupować kity za grubą kase, ale, czy widzieliście jak przygotowane sprzęty jeżdżą w pretendentach i ...
Odpowiedzno tyle co 600, więc w porównaniu do CBR125 to walizka kasy. to ma być klasa dla tych co zaczynają, dla młodych, a nie kasiastych "pryków" z Predatorów. Jaki rodzić wyda na pierwsze ściganie taką walizkę kasy? kiedyś była u nas klasa 125GP ile było sztuk? na palcach strusia można było to policzyć. pisanie o interesie importerów to jakaś teoria spiskowa na poziomie PISu. i jak powołujesz się na Szkopków to spytaj Pawła i Marka ile to kosztowało, z kąd brać takie motocykle? na świecie są tradycje ścigania i takie klasy istnieją, zgoda, ale my jesteśmy w trochę innym miejscu, tam najpierw latają dzieciaki na packetbikeach, a u nas ich nie ma.
OdpowiedzPrawda, nowa kosztuje nie mało,ale też nie dużo w porównywaniu do innych klas. Różnica polega na tym, że cbr 125 ma tyle mocy co wyczynowy pocket bike. Co do sprzetów wyciąganych ze skrzyni to nie wiem, czy ponad 40KM przy ok 70kg to tak mało. Dodatkowo nie trzeba kupować nowej Aprilli, bo chociażby taka Honda RS jest nieporównywalnie tańsza. Te 125 są produkowane z myślą o wyścigach, a seryjne są po prostu na ulice. Kit dla 125 to jakiś cylinderek, głowiczka, a układ wydechowy to już rozrzutność, do tego mamy komplecik dysz i walczymy ze sprzętem. Co do jakiejś np 600 to żeby to jakoś jechało to zmieniamy owiewki, zawieszenie, powercommandery itd, a do tego zgrać to wszystko to już wyższa szkoła jazdy. Nasi tunnerzy nie liczą sobie mało, nie wspominając o ludziach z TenKate. Można zapytać Wróblewskiego, czy Kędziora ile wołają za przygotowanie np supersporta. W 125 jedyne ograniczenia to masa i pojemność, a w pozostałych klasach trzeba pogrzebać to co jest dozwolone i to co trzeba ukryć wbrew regulaminowi. Co do teorii spiskowych to nie teorie tylko rzeczywistość, ale mniejsza o to. Jeśli chodzi o Szkopka to na jakim poziomie on miał przygotowany motocykl? To był sprzęt z Mistrzostw Niemiec, a wszystko przygotowywał profesjonalny tuner. Do tego jeździl na wyścigowym paliwie. To były jego początki, w Polsce demolował, a w czechach dostawał baty. Skąd brać te sprzęty? W Czechach motocykl z ich mistrzostw można już dostać od 10tyś zł - używany. Jeśli chodzi o nowy to tez trzeba odwiedzić naszych sąsiadów. Można też zapytać Krzystofa Howila jak kupił nowy motocykl - napewno pomoże. Były u nas już 125GP, ale też były Sport Production. I co z tego zostało? Z ponad 20 zawodników został Wiczyński, Szkopki i na tym koniec.
Odpowiedzto nie jest tylko tłoczek, cylinderek i kilka pierdół. To jest tłoczek i cylinderek codziennie, to jest magik, który potrafi ustawić to ustrojstwo do pogody itp. to jest wyższa szkoła jazdy i nadal mówimy o drogim sprzecie, a nie zabawce za 15tys za sezon. Jak sie nasze wyścigi rozhulają, to 125GP będą naturalnym, następnym krokiem po CBR125. dziś jesteśmy w ciemnej d.... i tworzenie takiej klasy jest fikcją i mżonką. chyba, że kluby i pzm zrobią ściepę i kupia po jednym wystawiając swoich młodych adeptów. zagwarantują przynajmniej 10, to super, z nastepnych 5 pewnie by się znalazło i byłoby ok. Na dziś tworzenie takiej klasy to niestety bzdura. i lepiej sie skoncentrować nad dyskusją o tym co jest realne niż wymyslać dziwadła
OdpowiedzKoment którego napisałem nie dotyczył tego jaką klase tworzyć, czy tworzyć 125. Sprzeciwiłem sie tylko stwierdzeniu,że to jest jakaś masakrycznie droga klasa. Wiadomo dwusuw jest chimeryczny jeśli chodzi o zmiany temperatury i ciśnienia,ale dogranie tego to nie jest czarna magia i mówie to z doświadczenia. Zresztą wspłczesne czterocylindrowe czterosuwy naszpikowane elektoniką to też nie klocki lego i niewielu jest w Polsce ludzi którzy idealnie to wszystko zgrają i to na wysokim poziomie.Przechodzilismy już przez różne seryjne 125, były 400, były 650, były hornety i to "troche" więcej,niż teraz i gdzie to teraz jest? Zawodników też z tego niewielu wyrosło. Motopol sprzedał sprzęty i po dwóch sezonach olał nabywców. Z GS500 też nic nie zostało. Tylko teraz pytanie, czy sztucznie tłumine regulaminowo sprzety jeździły tak samo? Wystrzyczy porównać 400 Nygi i Gościckiego, ale to stare dzieje. Tak samo jest w supersportach, stocksportach i superbike. Duża też jest w tym wina zawodników, bo u nas jest mit pojemności. Co najmniej 600, albo jesteś leszczem. Taki adept z mniejszej klasy szarpnie sie na 600, w trakcie sezonu będzie zamykał końcówke stawki, sponsorzy sie wycofają i na przyszły sezon finansowo wysiada. Tak skończył wspomniany wcześniej Marek Nyga. W 400 demolował sprzętowo, w 600 sprzęt już nie starczył na zdobycie mistrza, Gedore sie wycofało i koniec kariery. Pisujesz tu i tam, obracasz sie w towarzystwie, a ilu młodych promowałeś? Wszędzie czytam o Badziaku i Salecie, a co oni pokazują na torze? O ile ten pierwszy ma jakieś tam sukcesy to ten drugi jest najwyżej przeciętny. Gdzie artykuły o chłopakach którzy w swoich klasach jeżdżą w czubie, a le z kasiorą gorzej? przeskoczyłem troche z tematem, ale co tam.
Odpowiedznyga wymiękł na na 1000 dopiero, na 600 był wicemistrzem polski, ale co tam czytujesz trochę. i ciekawe gdzie tak o salecie i badziaku się rozpisuję? chyba mnie z kimś mylisz
Odpowiedzwracajac do tematu 125-ek, to niestety jestes w bledzie. Tanie sa 4-sowy lub taka rs125 od Aprili. W 125-kach (tak jak w AA) jezdza production racer. Te motocykle kosztuja w zakupie wiecej niz 1000-ce i zanim dobrze zaczna jechac trzeba w nie dozo pieniedzy wsadzic. To sa prawdziwe motocykle wyscigowe, od ktorych nawet nie ma wersji na ulice! Wydaje mi sie, ze w tej pojemnosci mial by sens tylko jakis cup 2-sowow (np. rs125). 4-sowy sa na dozym torze za nudne, bo osiagi nie wystarczaja na to, zeby sie mozna sensownie scigac. Co do Nygi, to sobie calkiem dobrze dawal rade w 600-kach, ale zwyciestwo w 5-osobowych mistrzostwach 400-tek nie jest zadna gwarancja na wygrana w 600-kach. Saleta, bez wzgledu na jego mierne umiejetnosci moze byc trampolina medialna dla polskich wyscigow (tak jak to tez bylo z Schumacherem w IDM), poza tym wiekrzosc zawodnikow lub ich managerow sama pisze artykuly do scigacza, tak ze kto napisze ten ma. Szkoda mi tylko, ze tak malo jest pisana ogolnie o klasie Rookie, bo z tych klas rekrutuje sie wiekrzosc zawodnikow do klas mistrzowskich.
Odpowiedzprzy pomyslnych wiatrach może uda się i klasy rookie bardziej promować, ale to się da zrobić tylko w pewnych warunkach
Odpowiedz125 jako tzw. production racer nie maja najmniejszego sensu bo kosztuja wiecej niz 600-tki. Production racer od Aprilii kosztuje nawet dozo wiecej niz nowa R1-ka. Do tego dochodzi to, ze taka 125 z kartona nie jedzie zbyt dobrze. W tym momencie zaczyna sie tez wyscig zbrojen, ktory finansowo nie ma konca. 125-ka z GP kosztuje tyle co niezly dom jednorodzinny, nie mowiac juz o utrzymaniu takiego motocykla. Dlatego Cup nie jest wcale takim zlym pomyslem (moze nie koniecznie na 4-sowie). W Niemczech funkcjonuje RS125 Cup (Aprilia) calkiem dobrze i jest przedsionkiem do 125 IDM.
OdpowiedzPewnie, że motocykl przygotowany jak do GP kosztuje tyle co dom i to całkiem pokaźny. Tylko, czy nasze Supersporty i Superbike są przygotowane na poziomie Mistrzostw Świata?
OdpowiedzZ pewnoscia nie, ale tu chodzi o stworzenie klasy, w ktorej beda mogli startowac nastolatkowie, ktorych rodzice nie koniecznie sa milionerami. Dlatego nalezy miec na oku koszty.
Odpowiedzamen
OdpowiedzZamiast rozbierać silniki w stockach, to chyba lepiej sprawdzić moc na hamowni czy nie był w "NASA" itp- zaoszczędzony czas i pieniądze panów w krawatach no i zawodników - bo jak 600-tka ma 130 KM ...
Odpowiedzhamownia jest rozwiązaniem, tak sie robi na WSBK, ale dobry stock i tak jest mocny i idzie do rozbioru, a i z kąd w poznaniu na tor ściągać dobrą hamownie? na wsbk przybywa wielka ciężarówka dynojeta
OdpowiedzReceptą na kuźnię młodych talentów jest stworzenie klasy 125 MP. Kto był na ostatniej rundzie, widział jak młodziaki z Alpe Adria zasuwają na tych niespełna 60-konnych dwusuwach, kręcąc czasy na ...
Odpowiedztak, ale 2 takt kosztuje jak supersport, a profesjonalne utrzymanie go w sezonie to następna furmanka piniędzy
OdpowiedzMoim zdaniem w WMMP powinny być 3 klasy mistrzowskie: Superbike, superstock 600 i proponowałbym utworzenie klasy 125 MP( jak w Alpe Adria), ponieważ w tej chwili młodzi zawodnicy przesiadają się z ...
Odpowiedz