Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzeJa wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.
OdpowiedzPoniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia. Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów. Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka). Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada. Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania. Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...
OdpowiedzJakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.
Odpowiedz" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla. Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd.
OdpowiedzDobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl. Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :(
OdpowiedzMyślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać. Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje. A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie. Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy. To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.
OdpowiedzŻeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :) Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)
OdpowiedzŁożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)? Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany. Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ). Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju.
OdpowiedzOczywiście same sprężynki sprzęgła nie mają bezpośrednio żadnego wpływu - ale hmmm. Może przez ich wymianę silnik dostawał po d*** cały czas? Trzeba było odkręcać manetkę niemal na 3/4 żeby skuter w ogóle jechał - zachowywał się trochę jak dragster. Tak więc bezpośrednio sprężynki nic silnikowi nie zrobiły, ale katowanie go owszem. Wysilone jednostki niestety działają krócej - jak sam na pewno wiesz :) W serwisie powiedzieli mi że to zepsuł się czujnik temperatury... No i jeździłem aż do zatarcia - niedługo wystawię im solidną opinię, ale muszę uważać bo po jednej za ostrej opinii właściciel serwisu groził mi prawnikiem. Zrobiłem niechcący dyskusję o moim skuterze. Przepraszam :)
OdpowiedzOpinia za wykonanie pracy danego serwisu to osobiste zdanie klienta, więc nie wiem czego mieliby Ci grozić prawnikiem. Jeżeli zrobili coś źle to oczywiście należy im się też negatywna opinia. Opinia z definicji, proste. Serwis powinien uwzględniać opisie konsumenta i pracować nad ewentualną poprawą wizerunku. Wystaw opinię w sposób kulturalny i rzeczowy ;)
OdpowiedzWłaśnie popełniłem błąd - emocje mnie opanowały, w końcu zatarłem skuter :( Nie polecam przeżycia. I napisałem magiczne zadanie "podejrzewam że w serwisie zatrudniono pracowników "po znajomości" " Zarzuciłem w tym momencie nielegalne działanie serwsu którego nie byłbym w stanie udowodnić. :( Ale ze spokojem - już przygotowuję historię swojego życia - cóż pieniędzy mi to nie zwróci, ale da satysfakcję :)
OdpowiedzPrzecież właściciel może sobie zatrudniać po znajomości i kogo chce ;D No ale widać, że się oburzyli, o czymś to świadczy. Ale zatrudnianie znajomych nie musi być kojarzonym z czymś złym.
Odpowiedz