Italjet Dragster 125 - test skutera. Pełnowymiarowe, włoskie LEGO Technic na kat. B
Ponownie nadarzyła się fantastyczna okazja do tego, by podzielić się z wami moimi motocyklowymi emocjami i odczuciami, oraz zaprezentować pojazd, który moim zdaniem jest pojazdem rodem wyjętym z młodzieńczych lat. Z lat, kiedy co drugi z nas klęcząc na dywanie wcielał się w postać Boba Budowniczego i z wypiekami na twarzy konstruował z setek tysięcy klocków LEGO i LEGO Technic jedyne w swoim rodzaju "coś". Dziś to "coś", to zupełnie inny od pozostałych, futurystyczny skuter o pojemności 125 cm3 - Italjet Dragster 125 włoskiej produkcji.
Strasznie chciałem przetestować to dziwne "coś", bo jeszcze czegoś takiego na oczy nie widziałem. Italjet Dragster 125 to skuter dostępny dla osób, które nie posiadają motocyklowego prawa jazdy kat. A, a mają kat. B dłużej niż trzy lata. Egzemplarz, który testowałem, jest pierwszym i obecnie jedynym dostępnym modelem w Polsce, a wyłącznym importerem skuterów włoskiej marki Italjet jest Centrum Motocyklowe Moto Gusto Chorzów, posiadające w swojej ofercie takie marki jak: Aprilia, Moto Guzzi, Vespa, czy Piaggio.
Umawiając termin odbioru Italjeta pokazałem zdjęcie skutera mojemu znajomemu: - O skaner! Kserokopiarka! Brzydal. Cóż, o gustach się nie dyskutuje. Mnie naprawdę się podoba, a musicie wiedzieć, że poza skuterami marki Vespa, do których mógłbym założyć białą koszulę, otwarty kask i poczuć się jak prawdziwy Włoch, żadne inne nie zdobyły mojej sympatii.
Designem Italjet Dragster 125 przypomina mi pełnowymiarowe LEGO Technic. Przede wszystkim za sprawą kratownicowej ramy i świetnie wyglądającego przedniego monowahacza. Ktoś, kto nie jest wielkim miłośnikiem skuterów i motocykli, ale miał okazję parę razy w życiu przejechać się tymi jednośladami powie, że Italjet to skuter pozbawiony skorupy. Rozebrany do naga. I myśl ta jest niezwykle trafna, z tym że sama w sobie byłaby bardzo dużym uproszczeniem tematu. Ewidentnie jednak widać, że osoba lub osoby, które odpowiadały za wygląd Italjeta "czuły miętę" do wyścigów motocyklowych. Agresywnie stylizowany przód, wloty powietrza, kratownicowa rama (na myśl przychodzi mi oczywiście Ducati), tylne lampy (które również sprawiają że myślę o Ducati), w końcu sama nazwa "Dragster" - to wszystko tworzy całość, która w moim odczuciu ma sens. Widać od razu, że jest to włoski twór.
Italjet Dragster 125 zwraca na siebie uwagę. Przejechałem nim prawie 200 km i wszyscy uczestnicy ruchu drogowego sprawiali wrażenie zaciekawionych, co też takiego mam pod swoimi czterema literami. Gdy robiłem zdjęcia skutera na boisku szkolnym w Sławkowie, dostałem stuprocentowe potwierdzenie powyższych słów. Szkoła w Sławkowie z pomocą OSP przeprowadzała tego dnia ćwiczenia ewakuacyjne i w pewnym momencie boisko szkolne zaroiło się od dzieciaków ze wszystkich klas podstawowych. Skuter wzbudził ich ciekawość i niemal z miejsca skradł ich serca, a i strażacy z OPS nie pozostali wobec niego obojętni. Powiedzcie mi czego chcieć więcej, kiedy każdy przechodzień zatrzymuje się przy tobie i chce się dowiedzieć co to za skuter?
Przejdźmy teraz do wrażeń z jazdy i samego prowadzenia. Z początku miałem pewne obawy dotyczące pozycji nóg, komfortu jazdy, no i pozycji za kierownicą. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów okazało się że miejsca na nogi jest wystarczająco dużo i mogę je trzymać komfortowo, w niewymuszony sposób, na szerokość bioder. Ramiona również miałem ułożone naturalnie, zgięte w łokciach bez żadnej przesady. Mój zasięg ramion to 74 cm, a wzrost 176 cm. Myślę, że osoby mierzące 180 - 182 cm będą czuły się na Italjecie komfortowo. Muszę wspomnieć również o siedzeniu, które w połączeniu z zawieszeniem jest naprawdę wygodne. Minus? Mogłoby być zdecydowanie większe i odrobinę głębsze, zwłaszcza że pozycja na skuterze niejako wymusza minimalne pochylenie do przodu, i chociaż jest to 125-tka to jednak przy 105 km/h fajnie byłoby "wbić się" w Italjeta dla lepszego czucia maszyny. Z drugiej strony to przecież "Dragster" z drapieżnymi aspiracjami, więc nie możemy mieć pretensji o to, że Vespa Pic Nic ma dużo miejsca, a Italjet już nie.
To jaki jest ten Italjet? I dla kogo? Już wam mówię. Kiedy na niego patrzysz, ubierasz się w odzież motocyklową, uruchamiasz silnik i wsiadasz na niego rzeczywiście czujesz się tak, jakby to była maszyna dedykowana do jazdy na torze kartingowym. Teraz już wiem, dlaczego na reklamówkach Dragstera widnieje Andrea Dovizioso w sportowym kombinezonie. Wyskoczyć Italjetem do Moto Parku w Krakowie - zabawa byłaby gwarantowana!
W trakcie jazdy Italjet jest bardzo liniowy. Może to śmieszne porównanie, ale podczas jazdy odpoczywasz na nim jak na Moto Guzzi V85 TT, gdy jedziesz ze stałą prędkością na czwartym biegu. Oczywiście, że brakuje mu mocy. Udało mi się rozpędzić go do 105 km/h, choć pewnie dałby radę pojechać jeszcze trochę szybciej. Plusem jest to, że nie czuć by Dragster się męczył, żeby go podduszało, gdy chce się pokonać barierę 100 km/h. Moc Italjeta w zupełności wystarczy do tego, by móc płynnie i na funie przejechać przez zakręty w mieście. Jest naprawdę łatwy w manewrowaniu, a jedyne co cię interesuje to gaz i hamulec. Złapałem się na tym, gdy ruszałem z parkingu i lewą stopą chciałem wrzucić Dragsterowi dwójkę.
Żeby nie było, że jest tak kolorowo, to Dragster ma bardzo mały promień skrętu. Nie powiem, zaskoczyło mnie to, ale z drugiej strony nie ma co przesadzać. To nie czołg, by usiąść i płakać nad tym. Wystarczy, że skręcimy kołem maksymalnie do środka, pochylimy Dragstera i mamy pięknie wykonaną nawrotkę Turn Slide rodem ze szkoleń motocyklowych. Skuter optycznie sprawia wrażenie "zbitego", ale w praktyce bez problemu i z wielką łatwością przeciskałem się nim pomiędzy samochodami w długim korku w Katowicach.
Italjet Dragster 125 z pewnością znajdzie w Polsce swoich fanów. Po pierwsze ze względu na design i to, że zdecydowanie wyróżnia się spośród innych skuterów. Po drugie, jego mocną stroną jest to, że jest 125-tką zbudowaną z naprawdę porządnych materiałów. Ale o tym później. Za moich czasów były motorynki. Każdy chciał je mieć. Teraz młodzi kierujący, którzy mają już prawo jazdy kat B i zastanawiają się nad zrobieniem uprawnień pozwalających na prowadzenie dużych pojemności motocykli mogą mieć Italjeta.
Producent w swojej ofercie posiada również Dragstera o pojemności 200 cm3 i myślę, że to może być również ciekawa opcja do rozważenia. Ponadto w Dragsterze, za dodatkową opłatą, możemy zmienić wydech na akcesoryjny Akrapovica. Italjet Dragster to moim zdaniem powiew świeżości w segmencie skuterów klasy 125. Reklamowany jest jako miejski superbike i jak dla mnie, powinien pozostać w tej może trochę dziwnej, ale jakże ciekawej konwencji. Dlaczego dziwnej? Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by pan Kazimierz z Dębowej jeździł tym Cyberpunkiem co rano po bułki do sklepu. Z drugiej strony… jeśli mamy misję do wykonania, to czy nie powinniśmy użyć tego co mamy najlepszego pod ręką?
Italjet Dragster 125 to skuter o długości 1890 mm i wadze 124 kg (na sucho). Zbiornik paliwa mieści 9 litrów benzyny. Jednostką napędową Dragstera jest jednocylindrowy, czterosuwowy silnik o czterech zaworach, chłodzony cieczą, z podwójnym, górnym wałkiem rozrządu DOHC. Moc maksymalna to 12,5 KM (9,2 kW) przy 9500 obr./min. Maksymalny moment obrotowy wynosi 10,5 Nm przy 7750 obr./min. Jego znaki rozpoznawcze to aluminiowa, kratownicowa rama, przedni wahacz pchany, hydropneumatyczne regulowane amortyzatory, a także agresywnie wyglądająca przednia lampa LED.
Italjet Dragster 125 został ubrany w opony Pirelli Angel Scooter 120/70-12 przód i 140/60-13 tył. Ale najjaśniej świecącą w Dragsterze gwiazdą są hamulce: przedni - hydrauliczny tarczowy 200 mm, tylny - hydrauliczny tarczowy 190 mm. Oba wyposażone w zaciski Brembo. To, jak działają te hamulce to absolutne mistrzostwo świata. Delikatne pociągnięcie klamki przedniego hamulca i możemy czuć się bezpiecznie. W porównaniu z Dragsterem, w moim Harleyu hamulce nie istnieją.
Najważniejszą rzecz, a może wcale nie, zostawiłem na koniec. Jest to oczywiście cena. Osoba chcąca kupić futurystycznego Dragstera musi liczyć się z wydatkiem ok. 27-28 000 zł. Nie jest to mało, jak za skuter, ale zarówno motocykle, jak i skutery klasy 125 mają wiele zalet i są niewątpliwie w ostatnich latach atrakcyjnym kąskiem, który warto brać pod uwagę w swoich zakupowych rozważaniach.
Jaka przyszłość czeka Italjeta? Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas, może dłuższy, może krótszy, na portalach branżowych będziemy czytać o wyścigach Dragsterów w klasie 125. Bo w sumie dlaczego nie? O pit bike’ach też kiedyś nikt nie słyszał, a teraz? Zapamiętajcie sobie moje słowa.
Wielkie podziękowania dla Moto Gusto Chorzów za umożliwienie mi przetestowania jako pierwszemu w Polsce skutera marki Italjet.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeMoże ja się nie znam, ale nie podoba mi się. Wolę jednak moją vespę wolę chyba bardziej kobiece pojazdy. A nią też można jeździć mając kat B. dodatkowych uprawnień mieć nie trzeba
Odpowiedz