Wyścigi w Moście tym razem odbyły się bez walczącej w Karlskodze czołówki polskich zawodników. Jak zatem wyglądała walka w klasach Mistrzostw Polski i Pucharu PZM? Zapraszamy do relacji prosto z czeskiego Mostu. Most to drugi po Brnie czeski tor, na którym odbywają się Motocyklowe Mistrzostwa Polski. Znienawidzony przez niektórych, kochany przez innych, jest torem odmiennym, niż wszystko, co zazwyczaj przychodzi nam oglądać w czasie zmagań motocyklistów.
Główną różnicą rzucającą się w oczy przybyszowi jest jego umiejscowienie. Most to centrum przemysłowego regionu Czech. To właśnie dookoła tego toru mrowią się fabryki, kopalnie, elektrownie i elektrociepłownie. Drugą rzucającą się w oczy cechą są wypiętrzenia górskie, których nie zobaczymy w innych miejscach zmagań, wzgórza, które zdają się czasem wyrastać z pozornie płaskiego terenu. Właśnie na tych wzgórzach położony jest tor. No i trzecia cecha, najważniejsza, to pogoda. Nie spotkałem się do tej pory z wyścigami w Moście, w czasie których pogoda byłaby taka sama w całym okresie trwania zawodów. Tu pogoda często zmienia się z minuty na minutę, a zawodnicy mają bardzo mało czasu na reakcję i zmianę opon, co jeszcze bardziej utrudnia rywalizację. Zawodnicy uważają, że tor jest stary i zniszczony. Nawierzchnia przyrównywana jest do starej nawierzchni z Poznania, jednak każdego roku postępuje na niej proces degradacji, głównie przez fakt rozgrywania na tym torze wyścigów ciężarówek, niszczących ją w znacznym stopniu. Ten fakt w połączeniu z deszczem daje na torze bardzo nieprzyjemne miejsca z kałużami, które o ile pojawią się w czasie wyścigu, rodzą wielkie problemy. Motocyklowe Mistrzostwa Polski, które rozegrały się w weekend 26-29.07.2007 odbyły się w ramach UEM Alpen Adria. W ramach tych wyścigów możemy oglądać starty w klasach m.in. Supermoto (z Mikiem Edwardsem na czele), 125 SP, 125 GP oraz wyścigi, w których biorą udział Polacy: Superbike, Superstock 1000, Superstock 600 oraz klas Pucharu PZM, nazywanych przez miejscowych Volna do 600 i Volna nad 600. W tym roku spotkaliśmy w Moście kilka ciekawych sytuacji organizacyjnych. Z pierwszą mieliśmy spotkać się już na samym początku. Ze względu na dużą frekwencję zgłoszonych zawodników w klasach „Volna", zostali oni podzieleni na dwie grupy w każdej z klas, celem zmniejszenia jednoczesnej liczby zawodników na torze. Z jednej strony takie rozwiązanie ma swoje uzasadnienie, bo ciężko sobie wyobrazić 55 motocykli w jednym czasie na torze, z drugiej zaś pociągnęło za sobą skrócenie czasu poszczególnych startów do 20 minut. Okazało się, że życie samo zweryfikowało takie rozwiązanie i w rzeczywistości na zawodach pojawili się tylko Ci, którym na startach zależało i/lub mogli się na nich pojawić. Na liście startowej wprawne oko mogło dojrzeć nazwisko Marcina Adamczewskiego, Arka Michalskiego czy Michała Bożałka, o których było wcześniej wiadomo, że nie wystartują w Moście. Volna O tym, że nie będzie to spokojne weekendowe ściganie się, przekonały nas już treningi i pierwsze kwalifikacje. Już na samym początku, naprzeciwko paddoku, Konrad Kamiski nie zmieścił się pod „Matadorem". - „Uślizgnęło mi się przednie koło i poleciałem w żwir" - mówił po chwili. Gorzej, niż sam zainteresowany wyglądał motocykl. Okazało się bowiem, że wizyta w terenie wyraźnie zaszkodziła jego maszynie. Na następnych kwalifikacjach coraz gorzej sprawowała się skrzynia biegów, aż wreszcie całkowicie odmówiła posłuszeństwa. Jednak znacznie więcej problemów było na wyścigu klasy do 600ccm. Już na samym początku prowadzenie objął Daniel Bukowski, który wyprzedził zaraz po starcie Adriana Jakubowskiego. Jako trzeci jechał cały czas Waldemar Zacha. Dalej w stawce rozgrywała się ciekawa walka między motywowanym przez żonę Olafem Popandą, a Kaśką Kędzior. Przez cały czas ta dwójka tasowała się, jak w kalejdoskopie. „Od początku w wyścigu czułam się świetnie" - mówiła później Kasia Kędzior - „Przed sobą widziałam jeszcze dwóch gości, czułam, że mogę ich dojść i wyprzedzić w czasie wyścigu. Potem jednak z motocyklem zaczeło się dziać coś dziwnego. Tylna część motocykla wpadała w nieokreślone drgania, nie wiedziałam, co się dzieje. Postanowiłam odpuścić i dojechać przynajmniej do mety. Kolejno wyprzedzali mnie zawodnicy, ale kiedy zrobił to Olaf, zebrałam się w sobie i postanowiłam nie odpuszczać i gonić za wszelką cenę. Wyprzedziłam go, lecz po chwili motocykl znów dał znać o sobie. W takiej chwili nie da się nie myśleć o usterce, jaka może się za chwilę przydarzyć. Postanowiłam dojechać do mety." „Zostałem zmotywowany przez żonę, aby przyjechać przed Kaśką" - mówił Olaf - „Postanowiłem dołożyć wszelkich starań, aby tego dokonać. Mimo, że miałem problemy ze skrzynią biegów i w moim Kawasaki blokowały się biegi, udało się". | |
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeP.S. Kałdowski jest dobry ale byłby dużo lepszy gdyby mu się takie błędy nie zdarzały, to samo z Pawłem Szkopkiem (gdyby go pech nie prześladował) - LOGICZNE! A co do BadYuniora to czepiasz się ...
Odpowiedzno trochę racji masz, sorry za tą całą napinkę, chyba wszystko już wyjaśnione
Odpowiedztak pozatym, BadYunior, wyczyściłbyś sprzęta? bo takie plamy masz na matrycy, że aż żal, bo fotki mają potencjał ;) Filmiki ok!
Odpowiedz"W pierwszych kwalifikacjach Marcin Kałdowski prowadził ze zdecydowaną przewagą nad Polakami i niewielką nad rywalami z Niemiec. Na drugiej, która odbyła się już na mokrej nawierzchni, uzyskiwał ...
OdpowiedzMoże siadła mu psychika. Może poprostu "kończy się". W tym sporcie, najlepsi są Ci którzy dojeżdżają do mety na dobrych pozycjach a nie Ci którzy robią dobre czasówki a wyścig kończą przed czasem (lub przed jego rozpoczęciem się:)). Gleba to nie usprawiedliwienie a wręcz przeciwnie - dowód na to że zawodnikowi zabrakło umiejętności dojechania do mety! ZAPAMIĘTAJ SOBIE TO! Ani figura, ani awaria motocykla, ani inne rzeczy tego nie usprawiedliwiają bo walka toczy się nie tylko na torze ale i poza nim. Najpierw trzeba dobrze przygotować sprzęt, kondycję i swoją psychikę a później w wyścigu pokazać, że umiejętności + to co wymieniłem wyżej współgra ze sobą. PO TAKIM ZESTAWIENIU POZNASZ MISTRZA pozdrawiam
OdpowiedzNajpierw bym polecił ci przeczytać co powiedział sam zawodnik na www.racing.torn.pl , a nie wysnuwać wniosku z takiego tekstu. Moim zdaniem u BadYuniora można zobaczyć jakąś szczególną niechęć do Kałdowskiego, gdyż naokrągło wspomina o tym że był najlepszy, ale w taki sposób jakby nie był. Wybacz nie umiem inaczej powiedzieć. Ale czy Kałdowski nie jest dobry? Tylko dlatego że zdarzył mu się głupi błąd? Czy Paweł Szkopek jest beznadziejnym zawodnikiem tylko dlatego że ryzykuje i naokrągło sie wywraca? Czy takim mistrzem jest Piotr Kaczor, który sie boi wywracać i mimo że może jeździć znacznie szybciej (i ciągle bezpiecznie) jeździ wolno i się nie przewraca? Chyba nie sądzisz że Kałdowskiemu brak umiejętności? Że brakuje mu doświadczenia? No i jak to może być, że niedawno na treningach na IDM po mokrym jeździ naprawde szybko i nic się nie dzieje, a tutaj nagle "blokada" albo coś? pozdrawiam
OdpowiedzMłody! PRZESTAŃ SIĘ MAZAĆ! Najpierw piszesz że Kałdoś zostałby mistrzem Mostu gdyby nie gleba a później płaczesz nad rozlanym mlekiem. pozdro
OdpowiedzWitam. Nie chciałbym być niegrzeczny, ale Twoja uwaga o "niechęci do MAcina" i "ciągłym piasniu o tym ze jezdzi zle" nie pokrywają się w faktach. Marcin tylko raz był obecny na rundzie WMMP i tylko raz był obecny w moim artykule. Jak wiesz, Łukaszu K, jedna jaskółka wiosny nie czyni, wiec z przyjemnością obejrzę starty Kałdosia w Poznaniu i jego walkę z młodym Szkopkiem i Chmielewskim. Jak wspomniałeś w rozmowie ze mną w pozostałych rundach MMP Marcin powinien startowac...
OdpowiedzW tej sytuacji nie do końca wiadomo czy wogóle wystartuje już wogóle w tym sezonie.
OdpowiedzCóż, pozostaje mi jedynie życzyć Marcinowi szybkiego powrotu do zdrowia...:(
Odpowiedz