I Liga - Podsumowanie sezonu
W mijającym sezonie I ligi mieliśmy wiele niespodzianek. Wspaniała postawa beniaminka, jak i kompromitacja w wykonaniu drużyny z Gniezna. Cały sezon rozstrzygnął się w ostatnim finałowym spotkaniu na torze w Gorzowie. Kto zawiódł, kto zaskoczył? Zapraszamy do lektury.
Start Gniezno - 8 miejsce
Przed sezonem w Gnieźnie były ogromne nadzieje. Mimo odejścia m.in. Jordana Jurczyńsiego włodarze Startu po cichu liczyli na poprawę swojej zeszłorocznej pozycji, kiedy to zajęli w lidze trzecie miejsce. Mieli w tym pomóc doświadczeni Tomasz Rempała, Stanisław Burza oraz Anglicy Simon Stead, Oliver Allen i David Howe. Z tej piątki tylko Stead i Allen zasługują na wyróżnienia. Z reszty gnieźnianie nie mieli praktycznie żadnego pożytku. David Howe kilka razy oszukał Start nie pojawiając się na meczu ligowym mimo wcześniejszych zapowiedzi przyjazdu. Działacze w końcu nie wytrzymali i zawiesili medalistę Indywidualnych Mistrzostw Anglii w prawach zawodnika klubu.
Sezon dla Startu zaczął się fatalnie od tęgiego lania w Ostrowie. W kolejnych meczach zawodzili sprowadzeni z Ekstraligi: Burza i Rempała. Jednak Start zdołał wygrać u siebie z Gdańskiem oraz Rybnikiem. Z pracą trenera pożegnał się bardzo szybko Jan Krzystyniak, którego zastąpił Tomasz Fajfer. Niestety Start nie potrafił utrzymać dobrej formy i kolejno przegrywał mecz za meczem. U siebie przegrał nawet z Lublinem co ostatecznie przesądziło o ostatniej pozycji przed fazą play-off.
W pierwszej rundzie Play-Off, Start walczył z ekipą PSŻ Poznań. Zwycięzca mógł być spokojny o swój byt, a przegrany musiał walczyć dalej o utrzymanie. W pierwszym spotkaniu wygrali gnieźnianie, drugie padło łupem „Skorpionów", a trzecie spotkanie zakończyło się remisem. O wszystkim miał zdecydować bieg dodatkowy na poznańskim Golęcinie. Dawid Cieślewicz przegrał z Adamem Skórnickim i Start musiał dalej walczyć o utrzymanie. W barażach zawodnicy z grodu Lecha w fatalnym stylu przegrali z TŻ-em Lublin i pożegnali się z I ligą. Przed sezonem wielkie nadzieje, a pod koniec już tylko garstka kibiców na stadionie. Klub mocno nadszarpnął zaufanie kibiców, które teraz będzie chciał szybko odbudować powrotem do I ligi.
TŻ Sipma Lublin - 7 miejsce
Lublin powierzył swój los wychowankom klubu. Powrócił Dariusz Śledź, który wraz z Danielem Jeleniewskim był krajowym liderem drużyny. Po ośmiu meczach sytuacja TŻ-u była fatalna. Znajdowali się na ostatnim miejscu lidze. Jednak zła karta się odwróciła. „Koziołki" zaczęły wygrywać. Pokonały Gniezno na wyjeździe, a następnie u siebie Stal Gorzów. Na odnotowanie zasługuje fakt, że skład meczowy Lublina był w całości złożony z wychowanków tego klubu.
Lublin zdołał awansować na koniec rundy zasadniczej w tabeli o jedno oczko. W I rundzie Play-Off poległ z ekipą Grudziądza, a następnie pokonał Start Gniezno. Przed zawodnikami były już tylko baraże o utrzymanie w I lidze. Za przeciwników mieli Łotyszy z Lokomotivu Daugavplis. Lublinianie byli pewni swego. Niestety to ich zgubiło. Ogromna strata punktowa złapana na Łotwie przekreśliła szanse na utrzymanie przed rozpoczęciem meczu rewanżowego. Lokomotiv mógł oddać mecz walkowerem, a i tak by awansował. Lublin pożegnał się z I ligą, a teraz ważą się przyszłe losy klubu. Niestety istnieje prawdopodobieństwo upadku zespołu.
GTŻ Grudziądz -6 miejsce
W tym sezonie oglądaliśmy dwie drużyny z Grudziądza. Jedna, wyjazdowa, która nie radziła sobie na torach rywali oraz druga, domowa. Grudziądz w całym sezonie przegrał u siebie tylko raz. Z kwitkiem odprawiał wyżej notowane ekipy z Gorzowa, Gdańska czy Ostrowa, a w jedynym przegranym spotkaniu z Rybnikiem prowadzili już 21-7 lecz wtedy „Rekiny" złapały drugi oddech.
Strzałem w dziesiątkę było wypożyczenie Christiana Hefenbrocka w trakcie sezonu. Stał on się liderem drużyny. U siebie fenomenalnie jeździł Paweł Staszek aby tydzień później na wyjeździe kompletnie zawieść kibiców i działaczy. Klub miał też wielkiego pecha. Bardzo poważnej kontuzji w pierwszej połowie sezonu nabawił się będący w bardzo wysokiej formie Jacek Krzyżaniak. Wcześniej kontuzjowany był Mariusz Puszakowski. Mimo to z drużyną GTŻ każdy musiał się liczyć. Grudziądzanie wygrali I rundę play-off z Lublinem bez najmniejszych problemów i utrzymali szóstą lokatę zajmowaną po sezonie zasadniczym.
PSŻ Poznań - 5 miejsce
Skorpiony po pierwszym historycznym awansie do I ligi chciały się przede wszystkim utrzymać w lidze. Zakontraktowano zawodników niechcianych w innych klubach jak Norbert Kościuch czy Rafał Trojanowski. Klub postawił na krajowych jeźdźców i z perspektywy czasu można stwierdzić, że było to trafne posunięcie. Poznań zaczął rozgrywki ligowe od zwycięstwa na własnym torze z Rybnikiem. Z powodu jego specyfiki PSŻ był bardzo groźny u siebie. Głównym atutem zespołu była mocna para juniorska w postaci Daniela Pytela oraz Macieja Piaszczyńskiego.
Poznaniacy przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego mieli jeszcze szanse na awans do pierwszej czwórki. Decydujący mecz miał miejsce w Rybniku, a zwycięzca zdobywał prawo do walki o awans do Ekstraligi. PSŻ przegrał i przyszło mu rywalizować w dolnej czwórce. Z nie małymi trudnościami pokonali oni Start Gniezno i uplasowali się na piątej pozycji w tabeli I ligi, co jest dla beniaminka wręcz fantastycznym wynikiem.
RKM Rybnik - 4 miejsce
Drużyna z Rybnika była spadkowiczem z Ekstraligi. Na papierze jej skład wyglądał bardzo mocno. Utrzymano wszystkich zawodników i podpisano jeszcze kontrakt z Rory Schleinem. Mimo to wynik drużyny bardzo zawiódł zarówno kibiców jak i działaczy. „Rekiny" rzutem na taśmę awansowały na czwarte miejsce w tabeli dopiero w ostatnim meczu sezonu zasadniczego i na nim pozostały po przegranych play-offach ze Stalą Gorzów.
Największą gwiazdą drużyny był Chris Harris. Anglik był najlepszym zawodnikiem I ligi. To on przesądzał o wszystkich zwycięstwach RKMu. Wielokrotnie musiał jechać jako joker i tylko raz startując jako złota rezerwa nie przyjechał na pierwszym miejscu. Drugim trzonem zespołu był Renat Gafurov. Ten bardzo widowiskowo jeżdżący zawodnik nie raz wprawiał w radość rybnicką publiczność podobnie jak „Bomber" Harris. Ich ułańskie szarże to jedyny pozytyw ligowy dla kibiców. Kompletnie zawiedli juniorzy. Para juniorska RKM-u była na szarym końcu statystyk ligowych, paradoksalnie ci sami juniorzy wywalczyli brąz MMPPK i złoto MDMP. Klub targany wewnętrznymi konfliktami na linii zawodnicy-zarząd, a także kibice-zarząd nie mógł osiągnąć nic więcej. Bez spokoju organizacyjnego nawet najlepsi zawodnicy nic nie osiągną. Długi i zaległości wobec zawodników. Zakazy startów dla tych, którzy powiedzą głośno, że klub nie płaci. Konflikt z Rafałem Szombierski, Rorym Schleinem czy Romanem Povazhnym. Prawdopodobnie ani jednego z tych zawodników nie zobaczymy w przyszłym sezonie w Rybniku. Dodajmy do tego odejście Renata Gafurova i Chrisa Harrisa, a już kompletnie przekonamy się o tym, że rybnicka drużyna została doszczętnie rozmontowana, a zawodnicy uciekają z klubu.
GKŻ Lotos Gdańsk - 3 miejsce
Murowany kandydat do awansu. Mocna kadra z Bjarne Pedersenem i Tomaszem Chrzanowskim na czele. Ale to właśnie słabsza postawa uczestnika Grand Prix na wyjazdach przyczyniła się do tego, że Wybrzeże zajęło „tylko" trzecie miejsce mając w perspektywie dwa wyjazdowe mecze w play-offach. Doszło nawet do tego, że klub ukarał Bjarne Pedersena za słabe występy w barwach Wybrzeża. Pewnym punktem drużyny był wspomniany Tomasz Chrzanowski oraz Krzysztof Jabłoński. Największym zaskoczeniem Billy Forsberg. Ten młody junior z miejsca stał się solidnym zawodnikiem drugiej linii, który niejednokrotnie potrafił przywieźć dwucyfrową zdobycz.
Wybrzeże w I rundzie Play Off trafiło na klub z Ostrowa. Po wygranej u siebie przyszedł czas na mecze w Ostrowie i gdańszczanie byli raz bardzo blisko zwycięstwa i awansu do finału. Niestety zabrakło szczęścia, a awansu pozbawiły ich defekty motocykli. Na pewno liczono w Gdańsku na więcej, jednak wyciągnięto z tego sezonu wnioski. Pozyskano jeszcze kilku możnych sponsorów i znacząco wzmocniono zespół, który tym razem skuteczniej powinien walczyć o awans.
Intar Lazur Ostrów - 2 miejsce
Drużyna z Ostrowa była wymieniana w gronie kandydatów do awansu. Mając w składzie takich zawodników jak bracia Peter Karlsson i Mikael Max czy Anglik Mark Loram powinno im się to udać. Jednak się nie udało, a najbardziej ostatecznie zabrakło punktów Marka Lorama, który przez cały sezon leczył kontuzję i nie wiadomo czy pojawi się jeszcze na torze w roli zawodnika.
Początkowo bardzo dobrze spisywał się Mikael Max, który wraz z bratem ciągnął wynik drużyny. Wszystko do czasu aż Szwed stracił swój najlepszy silnik. Idealnie do drużyny wkomponował się Charlie Gjedde. Duńczyk bardzo szybko zaskarbił sobie przychylność kibiców z Ostrowa i nie raz stanowił o sile zespołu. Po wyśmienitym początku bardzo słabo zaczął się spisywać Mariusz Węgrzyk i to jego wielu wini za brak awansu zarzucając Mariuszowi brak ambicji.
Do tego poważnej kontuzji nabawił się Łukasz Jankowski. Młody „Jankes" po powrocie na tor nie był już tak skuteczny jak w poprzednim sezonie, czy też pierwszym meczu ligowym. Mimo wszystko Ostrów zajął drugie miejsce w sezonie zasadniczym. Wygrał półfinał z Gdańskiem, a następnie pierwszy mecz finałowy z Gorzowem na własnym torze. Potem przyszły dwie porażki wyjazdowe i skandal korupcyjny. Jak się okazało ludzie powiązani z klubem oraz jeden ze sponsorów próbowali przekupić jeżdżącego rok wcześniej w Ostrowie - Mateja Ferjana, o czym Słoweniec natychmiast poinformował swój klub. Ostrów nie awansował do Ekstraligi, a na dodatek dostał karę -7 punktów w na starcie w sezonie 2008 oraz kilkaset tysięcy złoty grzywny.
Stal Gorzów - 1 miejsce
Włodarze Stali Gorzów przed sezonem postawili na Skandynawów. Wierzyli w pełen profesjonalizm mieszkańców drugiej strony Bałtyku. Ściągnięto Jaspera B. Jensena, Niklasa Klingberga. Zakontraktowano Magnusa Zetterstroema, Davida Ruuda, a pomagać im mieli Paweł Hlib, Piotr Paluch oraz Matej Ferjan.
Gorzowianie wygrali wszystkie mecze u siebie. Dość pechowo przegrali w Grudziądzu (46-44 - porażka w ostatnim biegu) oraz niespodziewanie ponieśli klęskę w Lublinie. Mimo wszystko Stal była liderem I ligi przez większość sezonu. W półfinale jechała przeciwko drużynie z Rybnika. W Rybniku przegrała dwoma punktami, a w czasie meczu kontuzji nabawił się Jasper B. Jensen. Jednak obolały Duńczyk wraz z innymi obcokrajowcami Stali poprowadził Gorzów do zwycięstwa w dwóch kolejnych meczach u siebie i to gorzowianie byli w finale. Finał z Ostrowem podobnie jak półfinał z Rybnikem wygrali 2-1. Przegrali mecz wyjazdowy, jednak w Ostrowie pojawili się w dość mocno osłabionym składzie bez m.in. Jaspera B. Jensena czy Mateja Ferjana. Przed Stalą kolejny po latach sezon w Ekstralidze. Na szczęście awansowała drużyna, która wygrała go na torze, a nie poza nim.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze