tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Hornet i Diversion - w 18 dni dookoła Skandynawii
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Hornet i Diversion - w 18 dni dookoła Skandynawii

Autor: Maciej Boguniecki 2011.04.27, 10:02 18 Drukuj

Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Norwegia, Szwecja - 8 tysięcy kilometrów na Hondzie Hornet i Yamasze Diversion

Motoskandynawia 2010, czyli wyprawa na dwa motocykle: mój "przelatany" Hornecik i cieknący olejem Diversion Gosiaka. Pierwszego dnia wyruszyliśmy z Gdańska w lekkim deszczu i dojechaliśmy do Kowna, gdzie również w deszczu w przednie koło Yamaszki wbija się kawałek szkła, praktycznie eliminując wysłużonego Pilota Active z dalszej wyprawy. Zestaw naprawczy, 15 minut i można dalej jechać w poszukiwaniu noclegu.

NAS Analytics TAG

Drugiego dnia znajdujemy serwis motocyklowy i po południu ruszamy w dalszą drogę. Litwę, Łotwę, Estonię przelatujemy bez zbaczania z głównej drogi, jak najszybciej chcemy się znaleźć w Finlandii, a później w Norwegii.

Trzeciego dnia przepływamy promem z Tallina do Helsinek i po długim poszukiwaniu dobrej miejscówki, późnym wieczorem, rozbijamy namiot w przydrożnym lasku za Lahti. W tym momencie zauważam, że nie mam tankbagu. Okazało się, że zostawiłem go na stacji shella ok. 60 km wcześniej. Prawdę mówiąc, nie wiem jak można zapomnieć i nie zauważyć dosyć sporej torby, którą ma się przed cały czas przed nosem (podejrzanie dobrze jechało mi się od momentu ostatniego tankowania). Już prawie pogodziłem się ze stratą mojej pomarańczowej kaczki deszczowej, dwóch par rękawiczek, ochraniaczy na buty i aparatu fotograficznego, ale po telefonie na stację shella przed północą, odetchnęliśmy z ulgą. Torbę znalazła obsługa. Następnego dnia cofamy się po zgubę i nadrabiamy dalej stracone kilometry.

Dzień szósty

Odwiedzamy św. Mikołaja w wiosce za Rovaniemi (koło podbiegunowe). Okazuje się, że skubany gada nawet po polsku, tylko trochę w podejrzanym akcencie. Po wizycie, która jest filmowana i fotografowana przez pomocników św. Mikołaja, dowiadujemy się, że możemy wykupić najtaniej fotkę pamiątkową za jedyne 30E - rozbawieni dziękujemy zdziwionej obsłudze.

Tego dnia po raz pierwszy widzimy renifery na drodze! Temperatura 10-14 stopni i dosyć zimny wiatr, ale i tak wolimy to, niż 37-stopniowe upały w Polsce. Dojechaliśmy już na tyle na północ, że słońce przestało zachodzić, cała noc jasna, chowam latarkę na dnie kufra.

Dzień siódmy

Zaliczamy Vardo - rybackie miasteczko najbardziej wysunięte na północny wschód Norwegii, do którego prowadzi 3-kilometrowy tunel, 88 metrów pod wodą. Trasa przepiękna, zaczęły się norweskie winkle, idealnie przyczepna nawierzchnia, przestrzenie, które sobie nawet trudno wyobrazić. Nawet wiatr, który zmuszał nas do "składania" się na prostej nie psuje frajdy z jazdy, wręcz rozśmiesza.

Na jednej ze stacji benzynowej, Gosia podjeżdżając pod dystrybutor, zatrzymuje się i staje lewą nogą prosto w plamie oleju. Słyszę tylko w interkomie "Maciek Maciek Maciek Maciek!!!", odwracam głowę, a one już leżą na ziemi. Na szczęście oprócz lekko przytartej owiewki i poluzowanego lusterka nic się nie stało.

Dzień ósmy

Budzimy się w namiocie, szybko pakujemy się i uciekamy przed armiami komarów. Kierunek - Nordkapp. Pogoda dopisuje, ani jednej chmurki na niebie, droga wijąca się wśród fiordów, tunele, co jakiś czas stada reniferów, które nie chcą zejść z drogi nawet trąbiącym kamperom. Jechaliśmy na najbardziej wysunięte miejsce Europy z poczuciem, że miejsce to jest zbyt skomercjalizowane, na którym wszyscy robią sobie tylko fotę w tłumie pod jakimś sterczącym globusem, płacąc dodatkowo za to 235 koron za głowę - tak opisują to ci, którzy docierają tam w mglisty deszczowy dzień. Nam osobiście to miejsce, jak i droga do niego urzekły (może to zasługa idealnej pogody). Warto obejrzeć panoramiczny film "4 seasons" (wyświetlany w sali kinowej obiektu turystycznego) obrazujący życie na dalekiej północy oraz magię tego miejsca, pomimo tłumu ludzi, którzy docierają tam samochodami, kamperami, motocyklami, a nawet rowerami.

Dziesiąty dzień

Zaczynami zjeżdżać w dół Norwegii, przejeżdżamy przez Tromso, do którego prowadzi tunel z rondem w środku! Tego dnia pierwszy raz porządnie nas zlało, 200 km w deszczu, mamy ochotę wyspać się chociaż raz w normalnym łóżku. Poszukiwania taniego noclegu jakoś jednak nam nie wychodzą. Zniecierpliwieni, zmęczeni i zmoknięci nocujemy w pokoju w pensjonacie za 750 koron. To było już jednak przegięcie, obiecujemy sobie, że to pierwszy i ostatni tak drogi nocleg. Dobrze, że chociaż poranne śniadanie (szwedzki stół) było wliczone w cenę. Dobra to odmiana dla naszych żołądków przyzwyczajonych już tylko do konserw i zupek chińskich.

Dzień jedenasty, dwunasty, trzynasty

Przejeżdżamy bajkowe Lofoty, prom do Bodo, okolice Trondheim. Pogoda już troszkę gorsza, niż na początku wyprawy, ale nie możemy narzekać. Zaczynam żałować, że nie kupiłem gumowych ochraniaczy na przemoczone wodoodporne rękawiczki.

Podczas szukania miejscówki na rozbicie namiotu, wyjeżdżając z pola na drogę, zatrzymuję się przed drogą. Okazuje się, że wjazd na drogę jest lekko pod górę, a załadowany Szerszeń jest już chyba zmęczony tego dnia jak i ja. Kładzie się więc pomimo moich usilnych starań na lewą stronę. Crashpad i lewy kufer spełniają swoje zadanie i po próbie uśnięcia nie widać praktycznie śladu.

Dzień czternasty

Zaliczona drabina trolli i inne ostre winkle w okolicy, turystyczne miasteczko Gerainger.

Dzień piętnasty

Budzimy się na campingu przed Stavanger, trochę pada, pijemy kawę bez mleka (to sproszkowane skończyło się poprzedniego dnia) i uciekamy z deszczu w najdłuższy, 24,5-kilometrowy tunel! Jest to jedyny, w którym co 8 km można było się zatrzymać i złapać oddech w lekko poszerzonej, kolorowo oświetlonej grocie. Tego dnia zaliczamy jeszcze kilka innych mniejszych tuneli oraz 2 krótkie promy - kolejne z wielu na naszej wyprawie.

Dzień szesnasty

Naczytaliśmy się przed wyprawą (ale chyba nie do końca) o kamieniu ciekawie zakleszczonym pomiędzy dwoma skałami. My też chcemy zrobić sobie zdjęcie nad przepaścią. Docieramy więc w górzystą okolicę, parkujemy motocykle i wśród innych turystów idziemy 3,8 km (i niecałe 400 m do góry) zdobyć Preikestolen. Już na samym początku śmiejemy się z nich wszystkich, że idą w góry w krótkich spodenkach i t-shirtach - my w ciuchach motocyklowych na pewno nie zmarzniemy. Po kilkuset metrach jednak robi się coraz cieplej i z racji ostrej wspinaczki, zdejmuję kurtkę, bluzę polarową, podwijam spodnie, ale i tak mi gorąco. Mam nadzieję jednak, że cel wspinaczki nam to wynagrodzi. Droga do góry staje się coraz bardziej wymagająca i coraz dłuższa.

Gdy docieramy po 1,5 godzinie na szczyt, jakoś nie możemy zlokalizować sławnego kamienia. Jest za to półka skalna zawieszona 600 m nad poziomem morza, na której wszyscy robią sobie pikniki. No to niezła wtopa. Widok faktycznie fajny, pomimo lekkiej mgły, ale czujemy się lekko zawiedzeni i oszukani brakiem obiecanego głazu. Okazuje się, że to nie ta atrakcja turystyczna, do tamtej prowadzi inny szlak. Po zejściu, bieliznę termoaktywną mogę wykręcić z potu.

Dzień siedemnasty, osiemnasty

Południe Norwegi, choć piękne, nie zachwyca nas już po tym, co widzieliśmy na północy. Tutaj już fiordów brak, jest też większy ruch na drogach, większa cywilizacja. Zasuwamy więc do Szwecji w kierunku Karlskrony. Robimy 740 km tego dnia autostradami. Nocujemy na campingu, gdzie nie możemy zrozumieć mentalności Szwedów. Dookoła nas poustawiane przyczepy kampingowe z dołączonymi namiotami, przed namiotem ustawione kwiatki w doniczce, pod namiotem daje się zauważyć rozłożony dywan, stoliczek kawowy, lampka nocna i porcelanowa figurka słonika. Dzieciaki biegające dookoła, a dorośli wylegiwający się w leżakach. Nuda i spokój. Nic dziwnego skoro piwo drogie i w dodatku maksymalnie 3,5%. Kolejnego dnia docieramy do Karlskrony i wieczorem wypływamy promem do Gdyni.

Wyprawa udana w 100%, trochę przygód za nami. Motocykle pomimo lekkich wycieków z Divki spisały się na medal. Pozostało kilkaset zdjęć, dużo wspomnień i wielka dziura na koncie. Było warto pośmigać po drogach, gdzie zapomina się o czymś takim, jak ograniczona przyczepność. Ona po prostu jest i tylko trzeba zmieścić się w zakręcie. A! I oczywiście pamiętać trzeba, żeby nie przycierać bocznych kufrów!

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
skandynawia motocyklami 2010 (6)skandynawia motocyklami 2010 (3)
NAS Analytics TAG
dookola skandynawii motocyklami (11)dookola skandynawii motocyklami (2)
dookola skandynawii motocyklami (12)dookola skandynawii motocyklami (13)
dookola skandynawii motocyklami (14)dookola skandynawii motocyklami (4)
dookola skandynawii motocyklami (3)dookola skandynawii motocyklami
dookola skandynawii motocyklami (5)dookola skandynawii motocyklami (6)
dookola skandynawii motocyklami (7)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (11)
dookola skandynawii motocyklami (9)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii
Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (3)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (7)
Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (9)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (2)
Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (6)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (10)
dookola skandynawii motocyklami (8)motoskandynawia 2010 (3)
hornet i diversion - skandynawia 2010hornet i diversion - skandynawia 2010 (3)
hornet i diversion - skandynawia 2010 (6)hornet i diversion - skandynawia 2010 (7)
motoskandynawia 2010hornet i diversion - skandynawia 2010 (8)
motoskandynawia 2010 (10)motoskandynawia 2010 (11)
Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (8)motoskandynawia 2010 (13)
motoskandynawia 2010 (5)motoskandynawia 2010 (4)
motoskandynawia 2010 (6)motoskandynawia 2010 (9)
motoskandynawia 2010 (8)motoskandynawia 2010 (7)
nordkappskandynawia motocyklami 2010
przebieg przedprzebieg po
skandynawia motocyklami 2010 (11)skandynawia motocyklami 2010 (17)
skandynawia motocyklami 2010 (16)skandynawia motocyklami 2010 (14)
skandynawia motocyklami 2010 (7)skandynawia motocyklami 2010 (2)
skandynawia motocyklami 2010 (8)wyprawa motocyklowa po skandynawii (8)
skandynawia motocyklami 2010 (9)wyprawa motocyklowa po skandynawii
wyprawa motocyklowa po skandynawii (3)wyprawa motocyklowa po skandynawii (7)
wyprawa motocyklowa po skandynawii (4)skandynawia motocyklami 2010 (5)
dookola skandynawii motocyklami (10)Honda Hornet 600 i Yamaha diversion w skandynawii (4)
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górę