Honda Fun&Safety w Toruniu - okiem laika
W związku z wciąż rosnącym zainteresowaniem dotyczącym Honda Fun&Safety, postanowiliśmy na własnej skórze przekonać się z czego wynika fenomen nieustającego zainteresowania i pozytywnych opinii dotyczących treningów z Hondą. W dniach 31 sierpnia i 1 września, na torze kartingowym w Toruniu, zorganizowana została czwarta edycja Honda Fun&Safety, na której mieliśmy przyjemność gościć. W tym roku miłośnicy marki spod znaku skrzydła spotykali się już wcześniej w Radomiu oraz Toruniu.
Początkowo, tegoroczny sezon miał zakończyć się na trzech spotkaniach, które odbywały się kolejno w maju, czerwcu oraz lipcu. Nie mniej jednak, pod wpływem sugestii ze strony zadowolonej z poprzednich jazd klienteli, Honda zgodziła się zorganizować jeszcze jedną rundę, która po raz drugi w tym roku zagościła w Toruniu. Można się było wprawdzie spodziewać sporego zainteresowania, jednak stuprocentowa frekwencja blisko 90. uczestników pozytywnie zaskoczyła organizatorów.
Harmonogram
Każdego dnia uczestnicy brali udział w siedmiu 15-minutowych sesjach na torze. W związku z różnicami w poziomie zawansowania, według uznania można było zapisać się do jednej z trzech grup - A, B lub C. Grupa "A" przeznaczona była dla osób zaawansowanych, dobrze odnajdujących się na torze i pewnie czujących się za kierownicą swojego motocykla. W "C" znaleźli się wszyscy początkujący, którzy nie do końca wiedzieli czego mogą się spodziewać. "B" była dla średnio-zaawansowanych. W jej przypadku, oprócz samej jazdy, spory nacisk kładziono na technikę – głównie zachowanie odpowiedniej pozycji na motocyklu. W tym celu, przez cały weekend do dyspozycji uczestników byli instruktorzy – Tomek Kulik, Radek Pakulski oraz Jakub Rymkiewicz, którzy wspomagali zainteresowanych pod kątem dydaktycznym.
Dzień zaczynał się od otwarcia toru o godzinie 9.00. W tym czasie rejestrowani byli uczestnicy, którzy otrzymywali naklejkę z literką grupy do której zostali przydzieleni oraz kupon na posiłek. Następnie spotkanie organizacyjne, powitanie i omówienie kwestii bezpieczeństwa oraz zasad panujących na torze. Przed właściwą częścią treningową, każda z grup odbyła po jednej sesji zapoznawczej, w celu dobrego zaznajomienia się z torem. Na koniec rozgrzewka i można było ruszać na trening. W połowie dnia wyznaczono półgodzinną przerwę na obiad oraz uzupełnienie płynów, o których instruktorzy na okrągło przypominali. Kwadrans przed 17. nastąpiło zakończenie oficjalnej części imprezy.
Część praktyczna
Nie dajcie się zwieść pozorom, że 15. minut to zbyt krótki okres, aby zdążyć się odpowiednio wyjeździć. Nic bardziej mylnego. Być może w przypadku długich i szybkich torów jak ten w Poznaniu, należałoby wydłużyć sesję o kolejnych 5. minut, jednak w przypadku obiektów kartingowych można się w tym czasie nieźle spocić. Kręta i wąska specyfika pętli wymaga nieustannej zmiany pozycji, wzmożonej czujności i pełnej koncentracji. Dzięki temu, czas który poświęcamy na jazdę wykorzystujemy w 100% na szlifowanie swoich umiejętności. Dodatkowym aspektem, wynikającym z niskich prędkości jest wyższy poziom bezpieczeństwa. W przypadku ewentualnych wywrotek, najczęściej bywają one niegroźne.
Aby uniknąć obierania przypadkowych lini przejazdu, na całym torze rozstawiono pachołki, którymi zaznaczono szczyty zakrętów oraz miejsca w których należało rozpocząć i zakończyć manewr wykonywania skrętu. W przypadku różnych rodzajów winkli, po pewnym czasie daje to wyobrażenie w jaki sposób określać wierzchołek zakrętu, w momencie gdy nie mamy go wyraźnie zaznaczonego. Oprócz tego, zwracano uwagę na poprawny sposób patrzenia i planowania przejazdu, jako kluczowe elementy podczas pokonywania wiraży. Przy okazji zakończenia jazdy, można było przeanalizować swoją pozycję na zdjęciach wyświetlanych na monitorze, aby w czasie kolejnych sesji zwrócić na dany element szczególną uwagę.
Postanowienia końcowe
Weekend w Toruniu upłynął pod kątem dobrej zabawy i świetnej pogody. Ten drugi aspekt szczególnie dobrze wpływał na morale uczestników. Trzeba przyznać, że tego typu inicjatywy warte są trudu i zachodu włożonego w ich przygotowanie. Co istotne, nie trzeba posiadać sportowego motocykla, żeby dobrze się bawić. Wystarczy jakikolwiek sprawny technicznie sprzęt i odrobina chęci, a efekt spełnienia murowany. Korzystając z okazji mamy taką małą sugestię w stronę pozostałych przedstawicieli motocyklowych marek w Polsce, aby wzięli pod uwagę podobny sposób promocji swoich produktów. Kto jak kto, ale fani marki na pewno to docenią. Niestety, jedynym małym kruczkiem w tej sprawie jest fakt, że w imprezie póki co można uczestniczyć wyłącznie na zaproszenie ze strony Hondy. Kto wie, może w przyszłości się to jednak zmieni.
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeWielki plus, ¿e Honda organizuje takie atrakcje dla swoich klientów. Inni te¿ by mogli.
Odpowiedzkolejny raz by³em, kolejny raz je¼dzi³em, kolejny raz ¶wietnie siê bawi³em. szkoda tylko, ¿e tradycyjnie mieli¶my do czynienia z 2 przypadkami, które nie powinny siê wydarzyæ.
Odpowiedz