Honda CL 350 Scrambler - jak Feniks z popiołów
Motocykle typu Scrambler stają się coraz bardziej modne, zarówno za naszymi granicami, jak również w Polsce. To z kolei znajduje swoje przełożenie na coraz ciekawsze projekty budowy lub odbudowy takich maszyn i to często od absolutnych podstaw. W realiach dzisiejszego rynku jednośladów wystarczy oczywiście pójść do salonu, aby nabyć fabryczne nowy motocykl, wyglądający jakby był on żywcem przeniesiony do naszych czasów z lat 70-tych. Pytanie co zrobić jeśli chcemy rzeczywiście mieć motocykl z lat 70-ych? Poniżej znajdziecie kilka słów ze strony Marka Rzadkowskiego opisującego przywrócenie do życia unikalnej maszyn z czasów, kiedy motocykle, jak nic innego kojarzyły się z wolnością i przygodą.
Motocykl, którym chcemy się pochwalić to Honda CL 350 Scrambler z 1973 roku, odrestaurowywana przez zespół Honda MCS w latach 2011-2012.
Doprowadzenie tej maszyny do obecnego wyglądu i sprawności, jak można sobie wyobrazić, nie było proste. Trudności nastręczał przede wszystkim brak części zamiennych, choć zadziwiająco dużo części do silnika udało się kupić przez sieć Hondy. W przypadku motocykli w tym wieku należy liczyć się z faktem, że niektóre części to prawdziwe białe kruki , w tym przypadku był nim układ wydechowy.
Większość używanych części kupowaliśmy w USA gdzie te modele były bardzo popularne a sprzedawano je przez całe lata 70-te. Model Scrambler to uterenowiona wersja modelu CB. Należy pamiętać, że w tamtym okresie nie istniała tak mocna specjalizacja motocykli z jaką mamy do czynienia dziś. Motocykle szosowe, sportowe i terenowe miały często tą samą platformę, w której zmieniano jedynie niektóre elementy wyposażenia. Prezentowana maszyna jest tego dobrym przykładem.
W przypadku Hondy CL 350 Scrambler najbardziej zauważalne zmiany to przednie 19-to calowe koło, płytkie błotniki, podniesiony układ wydechowy, kierownica z poprzeczką, zbiornik paliwa i terenowe ogumienie.
Gama modeli klasy 350 czyli CB , CL i SL bazowała na tym samym silniku, czterosuwowym rzędowym 30-kilku konnym twinie. W Europie najwięcej pojawia się modeli CB, natomiast kupić modele CL i SL jest trudno. Jeszcze trudniej znaleźć modele o pojemności 450ccm.
Nasz egzemplarz jest modelem z lat 70-tych lecz malowanie przejął od starszego brata Hondy CL 77 która królowała w latach 60-tych. Następnym naszym projektem jest Honda CB 350 oraz CB 500Four.
Marek Rzadkowski
Cóż można powiedzieć w ramach komentarza? Fajnie że ludzie w Polsce potrafią takie rodzynki ratować i robić z nich takie cacka. Stan maszyny sprzed remontu widać zresztą na zdjęciach.
Co nie mniej istotne w Polsce tego typu maszyny zaczynają być cenione i ich wartość przestaje być postrzegana jedynie przez pryzmat ich osiągów. A czy Wy chcielibyście mieć w garażu takie cudo?
|
|
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzePosiadam taka z 1973 roku K5 cała w oryginale .Motocykl ma u mnie dożywotkę :).
Odpowiedzmam taką 350 scrambler z roku 70 sprzedam za 12 tys więcej info jbike@wp.pl
OdpowiedzOpisz stan dodaj zdięcia może kupię. Jestem zainteresowany.
Odpowiedzmam taką 350 scrambler z roku 70 sprzedam za 12 tys więcej info jbike@wp.pl
OdpowiedzMiałem kiedyś Hondę CL 350 z 1970 roku, bardzo mile ją wspominam, mimo nieprzyjemnej przygody, którą zaliczyłem w 2000 roku, jadąc do Warszawy, musiałem zatankować i zalałem jakieś podłej jakości ...
OdpowiedzChyba na BP tankowałeś bo z własnego doświadczenia wiem że mają straszne paliwo. Omijam i omijać będę szerokim łukiem i Tobie też to radzę. Pozdrawiam
OdpowiedzTo była jakaś prywatna stacja, a teraz tam jest Orlen jak się nie mylę, trochę też było w tym mojej winy, jakbym jechał te 80-90 km/h może by nic nie było, ale ja parzyłem prawie na maxa...Historia mego byłego CL nadal trwa, ja odsprzedałem za małe pieniądze koledze, który dużo w CL zainwestował- odmalował w oryginalne wzory, dokupił oryginalne siedzenie, zrobił na cacy ( ja tylko dbałem o sprawność mechaniczną) jeździł do zeszłego roku, i odsprzedał memu znajomemu z okolic Jedwabnego, który kolekcjonuje ciekawe motocykle...jak zobaczyłem CL jesienią mimo, żem Ducatista łezka w oku się zakręciła...szkoda, że się nie jest milionerem, żadnego motocykla by się nie sprzedało, ponieważ z każdym wiąże się jakaś ciekawa historia, i w każdym człek zostawił kawałek siebie( choćby kawałek skóry przypalonej o nagrzany wydech..).Pozdr.
Odpowiedzcudo!!!!!
OdpowiedzRewelacyjna! miałem okazję nią jechać! Panie Marku i ekipa MCS szacun, pojazd wygląda i jeździ świetnie, mozna go zobaczyć na miejscu:)
Odpowiedz