Honda CB750 Seven Fifty - przyjazny klasyk [MOTOCYKL U¯YWANY]
Ten japoński naked to doskonały przykład motocykla, który łapie za serce mimo raczej przeciętnych osiągów. Honda CB750 Seven Fifty to obecnie jeden z lepszych i tańszych sposobów na kawałek tortu z napisem UJM. Jak sprawdza się jako motocykl na co dzień?
Jednoślady rzadko kiedy kupuje się z premedytacją i tabelkami wad i zalet. Po prostu widzisz ogłoszenie i bum! - wiesz już, że czas dzwonić po kumplach i pożyczać kasę. Tak było u mnie właśnie z Hondą CB750 Seven Fifty. Zobaczyłem, oszalałem, kupiłem, a dopiero później zacząłem rozmyślać. Czy się zawiodłem? Absolutnie nie, choć dziś motocykl cieszy już kolejnego właściciela, takiego samego zajawkowicza jak ja.
Jak to się zaczęło?
Na początek kącik historyczny. Seria CB Hondy ma wspaniałą tradycję, a model CB 750 Four z 1967 roku rozpoczął właściwie erę współczesną w rozwoju motocykli. Japońska rzędowa czwórka na wiele lat ustaliła kanon nowoczesnego motocykla, dając podwaliny zarówno pod rozwój dzisiejszych maszyn sportowych, jak też miejskich i turystycznych. Universal Japanese Motorcycle, w skrócie UJM, to gatunek, który niczym Godzilla zdeptał dotychczasową potęgę amerykańskich i europejskich producentów, na wiele lat ustalając dominację Wielkiej Czwórki na światowych rynkach.
Maszyny z rodziny CB mimo nieustannych modernizacji, m.in. wprowadzenia 16-zaworowej głowicy, zaczęły w latach 80 ustępować miejsca nowym konstrukcjom z jednostką V4. Początek lat 90 to jednak powrót do korzeni i prawdziwy boom na japońskie klasyki. W swojej ofercie mieli je wszyscy producenci z tego wyspiarskiego kraju. U Hondy pierwszym skowronkiem zwiastującym nową erę modelu CB750 był Nighthawk z 1991 roku, przeznaczony na rynek amerykański. Rok później pojawiła się wersja europejska, która zyskała dużo mocniejsze hamulce (3 tarcze zamiast tarczy i bębna) i bardziej tradycyjną, a jednocześnie nieco agresywniejszą stylizację.
CB750, nosząca na naszym kontynencie prosty przydomek Seven Fifty, od samego początku nie miała szokować osiągami. Wręcz przeciwnie, pomyślano ją jako przyjazną i niezawodną odskocznię od prężących muskuły, ale mocno niepraktycznych maszyn sportowych. Chłodzony powietrzem i olejem silnik nie ociekał mocą, posiadał za to zestaw niezawodnych gaźników Keihin i hydrauliczną regulację luzów zaworowych. Dobrze traktowana jednostka była w stanie nakręcić obłędne przebiegi, czego dowodzi dobry stan wielu oferowanych dziś, wiekowych już egzemplarzy. Model ten bez większych zmian produkowany był aż do 2003 roku.
Jeśli interesuje was szerszy opis tego modelu, zapraszam do przeczytania obszernego artykułu Lovtzy z 2006 roku. Ja chciałbym skupić się na tym, czy w 2019 roku 23-letnia CB750 Seven Fifty wciąż może być wiernym towarzyszem codziennej udręki?
Babcia z Wysp
Kupiony przeze mnie egzemplarz wyprodukowano w 1996 roku i pochodzi z rynku brytyjskiego, tak więc musiałem szybko oswoić się z licznikiem wyskalowanym w milach (są też kilometry, ale bardzo drobnym druczkiem). Maszyna ma za sobą wielu właścicieli i ewidentnie kilka przygód, o czym świadczą ślady na przednim błotniku, zbiorniku paliwa i osłonie silnika, a także nadkruszone żeberko cylindra. Zachowała jednak nienaganną geometrię, a o właściwy stan techniczny podzespołów zadbał poprzedni właściciel - znany, lubiany i doceniany mechanik.
Egzemplarz ten wyposażony jest ponadto w masywne gmole i niewielką szybę, która bardzo pasuje do stylu CB750 Seven Fifty. Niestety nie można tego powiedzieć o płycie pod kufer, która wygląda jak wielki czyrak na zgrabnej pupci. Ze względów praktycznych zdecydowałem się jej jednak nie usuwać - ilość bagażu zabieranego przeze mnie na różne okazje stała się legendarna wśród moich kolegów :)
Sylwetka
Seven Fifty, mimo czterech cylindrów w rzędzie, jest zaskakująco wąskim motocyklem, co dodatkowo podkreśla niezbyt szeroka kierownica. Dzięki temu doskonale spisuje się w miejskich korkach, choć szeroko-barczyści kierowcy mogą narzekać na nieco dziwną pozycję. Przed oczami widać bardzo ładny, podwójny zestaw zegarów zamkniętych w chromowanych puszkach. Generalnie plastik jest w tej maszynie tematem tabu i poza drobnymi elementami nie psuje klimatu klasyka.
W motocyklu tym zastosowano klasyczny teleskop o średnicy 41 mm i skoku 130 mm, a z tyłu parę tradycyjnych amortyzatorów, które nie tylko świetnie wyglądają, ale zapewniają też bardzo dobre prowadzenie i brak uszczerbku na komforcie, nawet w długich przelotach. Kanapa jest w sam raz - nie za miękka, nie za twarda, dobrze wyprofilowana i położona na rozsądnej wysokości 795 mm, z czego na pewno ucieszą się motocykliści o niższym wzroście. Jednocześnie podnóżki są umieszczone dosyć wysoko, co wymusza mocne ugięcie kolan. Ja, dość wysokim tworem będąc, byłem w stanie przejechać jednorazowo do 100 km, po których musiałem zatrzymać się i rozprostować nogi.
Piec na pięć
Moja Honda CB750 Seven Fifty miała przejechane ponad 50 tysięcy mil, czyli dobre 80 tysięcy km. Mimo tego silnik pracował równo i zapalał bez większych problemów. Dla kogoś, kto motocyklową przygodę zaczął stosunkowo niedawno, operowanie dźwignią ssania i kranikiem jest fajną przygodą i nadaje obcowaniu z tym pojazdem odpowiedni klimat. Czuć, że ta maszyneria żyje, a w jej wnętrzu odbywa się pradawny taniec powietrza, paliwa i ognia.
Jak już wspomniałem, nie jest to zbyt wysilona jednostka. Generuje 73 KM mocy i 62 Nm momentu obrotowego, jednak cokolwiek zaczyna się dziać dopiero wtedy, gdy strzałka obrotomierza przekroczy wartość 5 tys. obr/min. Mając w pamięci dawne przykre doświadczenia z dentystą, mocno nie przepadam za urządzeniami wysokoobrotowymi. To sprawiło, że mimo ogólnej fajnej charakterystyki tego silnika i jego legendarnej niezawodności, ostatecznie nie polubiliśmy się za bardzo.
Na plus muszę zaliczyć spalanie. Mimo braku wtrysku nigdy nie przekroczyło 6 l/100 km, co na 20-litrowym zbiorniku wystarczy na naprawdę konkretne przebiegi. Odpowiednio zachęcona gazem maszynka zbiera się naprawdę ładnie i do mniej więcej 140 km/h dostarcza sporo emocji. Później wyraźnie zaczyna się męczyć, a wraz z nią smagany wiatrem kierowca. To na pewno nie jest królowa autostrady.
Do wszystkiego czy do niczego?
Zdecydowanie do wszystkiego! No, prawie. W teren bym się nią nie pchał, choć błotniste dojazdy przez las na ognisko też były grane. CB 750 Seven Fifty, podobnie jak inne motocykle tej klasy, jest bardzo dobrym punktem startowym do określenia swojej motocyklowej drogi, a do tego punktem, do którego często się wraca po przygodach z maszynami z innych segmentów.
Bardzo dobrze sprawdza się w mieście, choć na pewno żywiołem tego motocykla są kręte drogi powiatowe, gdzie nie patrząc na osiągi, można docenić kontakt z naturą i odczuwać prawdziwą frajdę z jazdy klasykiem. Ten motocykl pracuje, grzeje nogi i nawet pachnie w specyficzny sposób. Mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że to zapach lat 90.
Ze względu na łagodny charakter mógłbym polecić CB750 Seven Fifty na pierwszy motocykl, choć raczej silniejszym osobom. W stanie gotowym do jazdy waży bowiem aż 234 kg i mimo rozłożenia tej masy blisko ziemi, potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć na parkingu. Puszczona w ruch jest bardzo posłuszna i staje się wiernym egzekutorem zamiarów kierowcy. Hamulce, choć pozbawione układu ABS, są przewidywalne i dobrze dozowalne.
Dlaczego nie zażarło?
Mimo mojego uwielbienia dla kształtów CB750 Seven Fifty, postanowiłem się jednak z nią rozstać i szukać kolejnych wrażeń. Główną przyczyną była zbyt “skompresowana” pozycja, zwłaszcza w obszarze nóg. Jestem wysokim turystą długodystansowym i pod tym względem nie było ratunku. Kolejny temat to silnik. Ostatecznie dotarło do mnie, że po prostu kocham dwucylindrowce, a zwłaszcza V-ki. W CB750 zabrakło mi trochę wibracji i tego charakterystycznego odejścia od samego dołu.
Nie zmienia to faktu, że bardzo polecam zainteresowanie się tym modelem, zwłaszcza osobom średniego i niższego wzrostu. Jest piękny i generalnie bezproblemowy. Fajny egzemplarz można wyrwać już za 5-6 tysięcy zł, a przy odpowiednim traktowaniu będzie on służył przez wiele lat. Na zachętę dorzucam bogatą sesję zdjęciową w naturalnym środowisku Seven Fifty. To już powoli babcia, ale z naprawdę sporym temperamentem!
Dane techniczne:
SILNIK | |
Typ: | czterosuwowy, chłodzony powietrzem i olejem |
Układ: | czterocylindrowy, rzędowy, |
Rozrząd: | DOHC, 4 zawory na cylinder |
Pojemność skokowa: | 747 ccm |
Średnica x skok tłoka: | 67 x 53 |
Stopień sprężania: | 9,3:1 |
Moc maksymalna: | 73 KM przy 8500 obr/min |
Maksymalny moment obrotowy: | 62 Nm przy 7500 obr/min |
Zasilanie: | cztery gaźniki Keihin 34 mm |
Pojemność miski olejowej: | 3,0l |
Rozruch: | elektryczny |
Alternator: | W |
Akumulator: | 12 V 14Ah |
Zapłon: | bezstykowy, tranzystorowy |
PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
Silnik-skrzynia biegów: | koła zębate |
Sprzęgło: | wielotarczowe, mokre |
Skrzynia biegów: | pięciostopniowa |
Napęd tylnego koła: | łańcuch rolkowym typu o-ring |
Przełożenia: | I: 3,000 ; II: 2,056 ; III: 1,545 ; IV: 1,240 ; V: 1,074 |
PODWOZIE | |
Rama: | zamknięta, podwójna, z rur stalowych |
Zawieszenie przednie: | teleskopowe 41 mm, skok 130 mm |
Zawieszeni tylne: | wahacz wleczony, podparty dwoma elementami resorująco-tłumiącymi , skok 110 mm |
Hamulec przedni: | tarczowy podwójny 296 mm, zaciski pływające, dwutłoczkowe |
Hamulec tylny: | tarczowy 240 mm, zacisk pływający jednotłoczkowy |
Opony przód/tył: | 120/70 ZR 17 / 150/70 ZR 17 |
WYMIARY I MASY | |
Długość: | 2220mm |
Szerokość: | 780 mm |
Wysokość: | 1100 mm |
Wysokość siedzenia: | 795 mm |
Rozstaw osi: | 1495 mm |
Minimalny prześwit: | 130 mm |
Kąt pochylenia główki ramy: | 64° |
Masa pojazdu bez płynów: | 215 kg |
Masa pojazdu gotowego do jazdy: | 234 kg |
Dopuszczalna masa całkowita: | 425 kg |
Zbiornik paliwa: | 20 l |
OSIĄGI | |
Prędkość maksymalna: | 200 km/h |
Zużycie paliwa: | 5-7/100 km |
Przyśpieszenie: | 0-100 km/h w 3,9s; 0-140 km/h 7,1s; 60-100 km/h 6,3 s, 100-140 km/h 7,6s |
DANE OBSŁUGOWE | |
Przegląd techniczny: | co 6000 km |
Wymiana oleju: | co 6000 km |
Olej silnikowy: | 10W40 |
Olej teleskopowy: | 10W |
Wolne obroty: | 1200 +/- 100obr/min |
Świece zapłonowe: | HGK DPR8EA-9, DENSO X24EPR-U9, CHAMPION RA2HC |
Odstęp elektrod świec zapłonowych: | 0,7 mm |
Ciśnienie w ogumieniu: | z przodu 2,5 bara(2,5); z tyłu 2,5 bara (2,9) |
|
Komentarze 3
Poka¿ wszystkie komentarzeSzkoda ze na zdjêciach jest motocykl z przerobionym uk³adem wydechowym na 4w1… Oryginalnie ma dwie rury wydechowe, po jednej na stronê i to znacznie lepiej do niego pasuje
OdpowiedzZapraszamy na forum po¶wiêcone temu modelowi: www.seven-fifty.info :)
OdpowiedzBardzo dobry artyku³. Przyjemnie siê czyta³o. Do tego ¶wietne zdjêcia. Brawo! Proszê o wiêcej podobnych tre¶ci.
Odpowiedz