Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeHmmm patrząc na street view al. Niepodległości ma dość podobny układ jak Świętojańska w Gdyni. Tj. szpaler wysokich budynków zlokalizowanych tuż przy ulicy. Na Świętojańskiej również jest zakaz wjazdu motocykli. Dlaczego? Ponieważ takie uwarunkowania zabudowy powodują, że hałas emitowany nawet motocykl spełniający wyśrubowane normy jest nie do wytrzymania i niesie się niesamowicie. Polskie prawo dopuszcza odpowiednim znakiem zakaz wjazdu motocyki celem ochrony przed hałasem "(...)w szpitalach, w budynkach przy wąskich ulicach, zwłaszcza staromiejskich, w zwartej zabudowie, w parkach(..). Także przesłanki by ograniczyć ten ruch są szczególnie, że były zgłoszenia mieszkańców, i z tego co autor pisze były badania hałasu które, wskazują że normy są przekroczone i niekoniecznie musi chodzić o pojedyncze jednostki. Ciekawe jakie autor artykułu zaproponowałby rozwiązanie "realne" do wdrożenia celem walki z tymi pojedynczymi jednostkami nie spełniającymi norm?( A co jeśli problemem nie są motocykle nie spełniające normy a o fakt że przejeżdżają przez tą ulice prawie na odcince?) Stały posterunek policji z odpowiednimi urządzeniami pomiarowymi? Na koniec tylko dodam, że prawo jazdy pomimo słowa prawo jest tylko naszym "przywilejem". Smutne jest też to, że jakiekolwiek próby aby ochronić mieszkańców, których na bank jest więcej niż motocyklistów nagle są traktowane jako dyskryminacja. To mieszkańcy nie są dyskryminowani faktem że nie mogą w spokoju mieszkać bo ktoś sobie kupił motocykl?... Także szkoda że musiało do tego dojść, ale rozumiem mieszkańców i nie zdziwiłbym się, że to motocykliści sami sobie zgotowali ten los, a wprowadzenie takiego rozwiązania jest zarazem najtańsze i najskuteczniejsze.
OdpowiedzMasz rację, że zapewne po części winni są sami motocykliści, ci którzy z wybebeszonymi wydechami kręcą do odcięcia ale tu chodzi o zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej, co jest karygodne. Idąc Twoim tokiem rozumowania można by domagać się w ogóle zakazu ruchu, bo np. jakiś odcinek ulicy jest szczególnie niebezpieczny i dochodzi tam np. do potrąceń pieszych. Pytasz, jak zaradzić problemowi. Otóż, za grube miliony mamy na utrzymaniu policję drogową, której zadaniem jest eliminowanie z dróg pojazdów nie spełniających kryteriów. Założę się, że dyby kilka razy w tygodniu patrol policji przeprowadził na tej ulicy takie akcje, problem rozwiązał by się sam. Łatwiej jest jednak zastosować odpowiedzialność zbiorową. Dla mnie takie postępowanie jest nie do przyjęcia.
OdpowiedzTak, tylko jeżeli faktycznie uwarunkowania lokalne o których wspomniałem, wpływają na to że każdy motocykl nawet ten najcichszy powoduje że nie da rady wytrzymywać w mieszkaniu, to wprowadzone ograniczenie jest jak najbardziej sensowne i nie można mówić o dyskryminacji.
OdpowiedzZmasowane akcje policji kilka razy w tygodniu maja efekt tylko i wylacznie marketingowy - co więcej, wprowadzają atmosfere państwa kontrolującego obywatela i bardzo czesto utrudniaja codzienna egzystencje. Problem w tym, że środowisko motocyklistów daje ciche przyzwolenie na wybebeszanie wydechów i jazdę na odcince, jakby to było zupełnei normalne. Dlatego w wlasnie pracimy zbiorowa odpowiedzialnoscia w Mielcu, w Tyrolu, a Alpach.
OdpowiedzMasz oczywiście rację ale i tak nie zgadzam się na odpowiedzialność zbiorową. Idąc tym tropem należałoby wykastrować wszystkich mężczyzn, no bo przecież mogą wśród nich być (i z pewnością nawet są) gwałciciele albo pedofile. Na marginesie uważam, że gdyby policja odebrała parę dowodów rejestracyjnych, to taka akcja zadziałałaby prewencyjne.
Odpowiedz