Harley-Davison Sportster 1200 Iron [zeznania z jazdy...]
Harley-Davidson Iron 1200 z rodziny Sportster z całą pewnością nie jest motocyklem anonimowym. Anonimowy pozostanie jednak nasz „tester koronny”, którego tożsamości nie możemy ujawniać. Poniżej przeczytacie jego zeznania z jazdy Ironem 1200. Złożył je pod przysięgą!
Dużego Irona 1200 z rodziny Sportster na sezon 2019 ubrano w trzy retro kamuflaże: vivid black, billiard white i ten, którego na chwile posiadłem: twisted cherry. Bazowo wyposażony został w samolubne siedzisko w stylu cafe racer wraz podnóżkami na jeden komplet stóp. Silnik, wydechy, 9-ramienne aluminiowe felgi i wszystko, co w poprzednich wcieleniach mogło być chromem, przyćmione zostało czarnym matem. Na szpicy mikroowiewka ledwo otulająca pojedynczy analogowy zegar i podkreślająca okrągłość przedniego reflektora. Klasycznie połamana kierownica mini-ape wymusza pozycję z rękami wychylonymi ku przodowi.
Zajrzyjmy teraz pod "sukienkę"… Silnik to widlasta dwójeczka chłodzona powietrzem z momentem obrotowym 96 Nm. Masa na sucho to ćwierć tony bez dwóch kilo, siodło na wysokości 73,5 cm. Długi na 220 cm, z prześwitem 11 cm i kątem pochylenia główki ramy na 30 stopni. Rozstaw osi to 1515 mm. Pojemność zbiornika paliwa to 12,5 l a apetyt na etylinę wg producenta średnio 5,2 l/100 km. Prosta matematyka w zaokrągleniu podpowiada praktyczny zasięg do około 200 km. Tyle w teorii...
Czas na praktykę
Warszawa zroszona potem, skąpana w słońcu i zakneblowna duchotą upału. W takiej scenerii przyszło mi osiodłać i następnie dosiąść modelu, który obchodzi 10. urodziny, bowiem słowo Iron w rodzinie sportsterów pojawiło się dokładnie w 2009 roku. Wizualnie niewiele się tutaj zmieniło – przede wszystkim detale, malowania, ale jest to ciągle ten sam klasycznie miejski, pozornie tylko filigranowy sprzęt.
Mimo że stracił miano pioniera i status rozdziewiczania motocyklowej braci wchodzącej w świat Harleya na rzecz linii Street, to wciąż jest uznawany za maszynę dla początkujących, zwłaszcza model 883. Moim zdaniem, dzięki swej nieugiętej klasycznej postawie i obecności wcześniej wymienionej serii Street, zyskał nieco na prestiżu. To w końcu poważny i dorosły motocykl. Metalowy i ciężki, a nawet bardzo ciężki jak na swój niepozorny wygląd ze zbiornikiem wielkości piłki do rugby.
Miałem okazję się o tym przekonać, kiedy zdarzyło mi się zjechać z konieczności z asfaltu, albo przez gapiostwo być skazanym na dreptanie "rakiem" pod górkę. Nisko położone siodło i środek ciężkości gwarantują niegłupią mobilność w mieście, ale holowanie go bez wspomagania silnika to istny "spacer farmera" z konkurencji strongman.
Wsiadając na motocykl nieco cofamy się w czasie. Jeśli tylko pominiemy bajery w postaci braku klasycznego kluczyka i pełną automatykę alarmowo rozruchową, to jest jak dawniej. Pozycja za kierownicą jest przyjazna zarówno dla rąk i nóg przy wzroście nieco ponad 180 cm.
Nie jestem fanem asymetrii w kontekście pozycji za kierownicą, więc wystająca obudowa filtra powietrza na styku prawego kolana ze zbiornikiem nie przypadła mi do gustu, zwłaszcza że w gorące dni podgrzewa jeden staw, a w zimne ten sam faworyzuje.
Szybciej niż się wydaje
Uczciwie powiem, że nie jest to szczególnie uciążliwe i można się do tego przyzwyczaić, a przynajmniej na jakiś czas zapomnieć. Ale skoro jesteśmy przy mankamentach. Po pierwsze fabryczne wydechy nie brzmią tak jakbym tego oczekiwał, zatem na pewno potencjalny właściciel będzie rozważał wymianę. Poza tym wrażenie oddawania mocy jest jakieś dla mnie rozmyte, motocykl na pierwszym biegu zachowuje się mało precyzyjnie i zmusza mnie do korygowania pracy przy pomocy sprzęgła, bo czasami zbyt galopuje na obrotach, które powinny być wolne.
Elastyczność to też nie jest mocna strona tego silnika jak na oczekiwania wobec v-ki tej pojemności. Zwyczajnie gdy jesteśmy na wyższym biegu i spadną nam obroty bez redukcji zaczyna szarpać i wpadać w padaczkę. Według mnie zbyt pochopnie... Z kolei z dołu w górę idzie bardzo płynnie, może nawet zbyt płynnie...Patrząc na wskazania licznika i tło uciekające nam na boki, przyspieszamy dziarsko, natomiast poczucie dynamiki względem własnych czterech liter jest jakieś słabe. Może to przez pozycję, stabilne siodło, które trzyma kuper, a może jednak coś jest na rzeczy z oddawaniem mocy.
W konsekwencji jedziemy i przyspieszamy szybciej niż nam się wydaje. To moje subiektywne odczucie, zweryfikujcie sami. Może zmiana ustawień silnika, filtra powietrza i wydechu jest w stanie coś tutaj wskórać, ale miałem do czynienia z Ironem 883 po fabrycznej modyfikacji Stage 1 i różnica w kulturze pracy silnika była znaczna na korzyść.
I na deser skrzynia biegów. Wszystko działa jak trzeba z wyjątkiem biegu jałowego. Tradycyjnie już trzeba go szukać, często trzy, cztery razy. Bywa, że czasem się rzuci się przy tym mięsem, ale harleyowcy to twardziele, więc pasuje do wizerunku. A tak całkiem serio, to konsultowałem ową przypadłość ze starym harleyowym wyjadaczem i podobno to kwestia wyczucia i niezwykle czułego algorytmu lewej stopy, niektórzy twierdzą, że to kwestia obuwia, a jeszcze inni, że tak po prostu ma być i to jest fajne. Zatem proponuję wybrać jedną z tych idei i się w niej doskonalić. Co poza tym?
Reszta to same zalety…
Harley to Harley. Marka zapracowała na prestiż, więc trzeba za niego zapłacić. Za ten konkretny model w wersji podstawowej z rocznika 2019 około 50 000 zł. Jak konkurencja? To już sprawdzicie sami. Biorąc pod uwagę, że prestiż i legenda to wartości bezcenne, zawsze zrobicie dobry interes. To też kwestia gustu. W dziecięcej zabawie w kowbojów i indian zawsze był przecież wybór, w jaką rolę się wcielić.
Może Iron już królem miasta nie jest, ale to szlachcic pełną gębą. Z korkami radzi sobie nienajgorzej, jest dość zwinny, wystarczająco dynamiczny, uroku ma aż nadto (kobiety się za nim oglądają, a faceci chcą się bić), charakterem mógłby obdzielić całą obsadę filmu sensacyjnego, może z gatunku western, ale oldschool zawsze będzie i zawsze znajdzie zwolenników. We mnie też.
Może trochę ponarzekałem, ale Harley krytyki się nie boi i nie takich malkontentów przetrzymał, a potem przekonał do siebie. Tak już to z nim jest. Pewne rzeczy się nie zmieniają.
|
Komentarze 3
Poka¿ wszystkie komentarzeZ testu wynika ¿e motocykl a.)nie brzmi, b.) nie przyspiesza c.) skrzynia biegów nie za bardzo d.) oceniaj±c po jednej tarczy z przodu zapewne nie hamuje, szkoda ¿e jeszcze nie dodali ¿e trzba ...
OdpowiedzDla Ciebie trzeba mieæ siano w g³owie, a dla kogo¶ mo¿e to byæ super motocykl. Do wszelkich testów zawsze podchodzê z du¿± rezerw± i wolê sam sprawdziæ, czy mi co¶ odpowiada. Pozdrawiam!
OdpowiedzMasz racjê kolego. To ja trochê uprzedzony jestem do tej marki. Co test czytam to w kó³ko powtarza siê ¿e nie hamuje, nie skreca, bak na 80km itd, ale za to ¿e good vibrations :). I tak mi g³owie to siedzi. Ale to Ty masz racjê. Nie ma co siê m±drzyæ na podstawie testów jak sam cz³owiek nie spróbuje. Zawracam honory i pozdrawiam :)
OdpowiedzMia³em w ¿yciu wiele motocykli. By³y supersporty, by³y nakedy, by³y turystyki i turystyczne enduro. Wieki temu wszystko zaczê³o siê od MZ ETZ 251. Wszystkie z posiadanych motocykli dawa³y mi sporo...
OdpowiedzDarek a jak wygl±da sprawa pokonywania dalszych tras? Jak wygl±da jazda z pasa¿erem? Równie¿ i ja je¿d¿ê dl-em i podobnie jak u Ciebie pomys³ na HD kie³kuje w mojej g³owie od dobrych kilku lat. Zastanawiam siê tylko czy da³bym radê dostosowaæ siê do HD Pozdrawiam
OdpowiedzPomimo tego, ¿e Sportster nie jest ¶cigaczem, to jednak trochê niepokoi pojedyncza tarcza z przodu. Poza tym w harleyach irytuje mnie ma³a pojemno¶æ zbiornika paliwa. Po zatankowaniu do pe³na od ...
OdpowiedzTrue, Harley ciê¿ko pracuje ¿eby ludzie nie kupowali ich motocykli. Forty-Eight ma bak 8 litrów i nie wiem po co on w ogóle istnieje.
Odpowiedzwszyscy na stacjach benzynowych bêd± Ci mówiæ po imieniu:)
Odpowiedz