Gwen Giabbani - niespodziewanie ciê¿ki sezon
Gwen Giabbani to kolejna z arcyciekawych postaci, jakie gościmy w ostatnich dniach na naszych stronach. Miłośnikom wyścigów sylwetki Francuza nie trzeba specjalnie przybliżać. Tym mniej wtajemniczonym podpowiemy, że Gwen to Mistrz Świata Endurance 2009, Mistrz Polski sezonu 2009, czołowy zawodnik Mistrzostw Francji i jedyny zawodnik, który w tym sezonie był w stanie nawiązać równorzędną walkę z Pawłem Szkopkiem. Jak wyglądał tegoroczny sezon, jakie są plany na najbliższe miesiące i czy po raz kolejny zobaczymy Francuza w WMMP? Zapraszamy do naszej rozmowy.
Ścigacz.pl: Rok temu wygrałeś wszystko: 24h Le Mans, zostałeś Mistrzem Świata Endurance, Mistrzem Polski Superstock 1000 i FORMULA X-Treme. Teraz na pocieszenie został ci tylko numer 1 z FORMULA X-treme. Jakie to uczucie?
Gwen Giabbani: Poprzedni sezon był doskonały, wszystko szło doskonale i miałem wiele zabawy, dlatego wiedziałem, że będzie ciężko powtórzyć to w tym roku. Nie spodziewałem się jednak, że będzie aż tak ciężko. Szczerze mówiąc zwycięstwo w FORMULA X-Treme nie jest dla mnie pocieszeniem, dlatego już teraz przygotowuję się jeszcze solidniej do następnego sezonu.
Ścigacz.pl: Tytuł przegrałeś o kilka centymetrów, rozważasz dziś, jak można było ten wyścig rozegrać inaczej?
Gwen Giabbani: Tak, dużo myślałem o tym wyścigu i wiem, co zrobiłem źle.
Ścigacz.pl: Co?
Gwen Giabbani: Moim wielkim błędem było unikanie walki. Przy sześciopunktowej stracie musiałem wygrać ten wyścig i wykręcić najlepsze okrążenie. Nie chciałem jechać przed Pawłem i pokazywać mu ślad, ponieważ mógłby on wtedy wykręcić lepsze okrążenie i mimo zwycięstwa przegrałbym tytuł. Dlatego moim planem było dać mu trochę miejsca, dogonić wykręcając najlepsze okrążenie i wyprzedzić na ostatnim okrążeniu. Wszystko szło pięknie, ale na ostatnim zakręcie Paweł wykonał ryzykowny manewr i po prostu wygrał wyścig. Dlatego powinienem był walczyć i uciekać od początku i nawet gdybym oddał tytuł jednym punktem, to wygrałbym ten wyścig imponująco kończąc sezon.
Ścigacz.pl: W Endurance też miałeś trudny sezon. Na Suzuka najpierw popisałeś się świetnymi wynikami, później były wypadki. To był dla Ciebie trudny sezon?
Gwen Giabbani: Czy ty chcesz pytać tylko o bolesne sprawy? (śmiech). Poważnie, to na Suzuka czułem się bardzo silny. Doszedłem do ostatniej części Superpole i byłem jedynym nie-Japończykiem na tym etapie. Od bardzo dawna europejski zespół nie znalazł się w pierwszej dziesiątce po kwalifikacjach na tym torze. Niestety w finałowym etapie miałem poważny upadek i straciłem przytomność, dlatego ciężko było mi wrócić do formy w czasie wyścigu. Po porostu starałem się dać z siebie to, co najlepsze.
Ścigacz.pl: Już dwa lata jeździsz w Polsce, lubisz nasz kraj? Podobają Ci się nasze Polki?
Gwen Giabbani: Jeśli wracam tu drugi rok, to znaczy, że mi się podoba. Lubię tor w Poznaniu, ludzi, z którymi mam kontakt. To prawda, że dziewczyny Suzuki GRANDys duo są bardzo ładne. Ale to trudna praca dla Jacka i Mariusza mieć najlepsze dziewczyny. Oczywiście chodzi mi o Anię i Monikę.
Ścigacz.pl: Chcesz dalej startować w naszym kraju? Krążą pogłoski, że masz przejść do zespołu BMW. Czy to prawda?
Gwen Giabbani: Oczywiście, że chciałbym walczyć o kolejny tytuł w Polsce, ale nie może kolidować to z moim głównym celem, czyli mistrzostwami Świata Endurance. Nie jest tajemnicą, że jestem w kontakcie z BMW, to byłoby nowe wyzwanie dla mnie, ale na dziś jeszcze nic nie jest postanowione. Jacek był zawsze bardzo w porządku wobec mnie, a jazda przez ostatnie dwa lata w Suzuki GRANDys duo była wielką przyjemnością. Te wspomnienia motywują mnie do pozostania na kolejny rok. Mam dużo do przemyślenia, ale wszystko rozstrzygnie się na początku stycznia.
Ścigacz.pl: Najlepszy wyścig w tym sezonie?
Gwen Giabbani: Szczerze mówiąc nie widzę dobrego wyścigu. Albo miałem pecha, albo problemy techniczne, dlatego najlepiej o tym zapomnieć.
Ścigacz.pl: Jak oceniasz mistrzostwa Polski? Czy oprócz Pawła Szkopka są tu jacyś konkurenci godni uwagi?
Gwen Giabbani: Myślę, że mistrzostwa są coraz szybsze, brakuje jednak konkurentów. Powiedziałem to już zresztą w zeszłym roku. Także w Supersport, poziom wydaje się być bardzo silny
i wielu facetów ciężko walczy o zwycięstwo. W Superbikach rzeczy wydają się trochę dziwne, jest wielu szybkich zawodników, ale nie jeżdżą równo we wszystkich wyścigach. Myślę, że dzieje się tak po prostu ze względu na brak pieniędzy. Na przykład we Francji czy Niemczech są lepsze zespoły z lepszym wyposażeniem w których zawodnicy koncentrują się tylko na jeździe, a nie na tym o której pójdą do pracy w poniedziałek rano. Ale są tutaj talenty.
Ścigacz.pl: Podczas ostatniej rundy zorganizowałeś wspaniały wyścig dla chorego Sebastiana, czemu to zrobiłeś?
Gwen Giabbani: Szczerze mówiąc, to sam nie wiem czemu to zrobiliśmy. Poznaliśmy Sebastiana w Brnie, kiedy do nas przyjechał, ale to był bardzo zimny weekend i młody strasznie zmarzł dopingując naszemu zespołowi. Po powrocie zacząłem się zastanawiać, co możemy jeszcze dla niego zrobić. Na początku miała być tylko przejażdżka, a z czasem przerodziło się to w mały wyścig i lot helikopterem. Chciałbym podziękować Jackowi, który poświęcił dużo czasu i środków w przygotowanie motocykla, całego sprzętu itp. Także Łukasz Świderek, obsługa toru, Adam Badziak, który załatwił helikopter, poświęcili się idei. Mechanicy i zawodnicy, którzy pojechali w wyścigu, a także publiczność, która zgotowała owacje pod podium. Wszystkim trzeba za to podziękować. Cieszę się, że rodzice Sebastiana pozwolili mu pojeździć z takimi wariatami, jak my. Mam nadzieję, że miło spędził ten czas i na chwilę zapomniał o swoich troskach, bo przecież to było w tym najważniejsze. Ciągle jesteśmy w kontakcie i przez ostatnie miesiące staramy się znaleźć nową nadzieję.
Ścigacz.pl: Co będziesz robił w 2011 roku?
Gwen Giabbani: Plany są podobne do tego roku. Razem z YART pojadę w mistrzostwach Świata Endurance, ale przygotowują też dla mnie motocykle na austriackie rundy IDM i pierwszą rundę mistrzostw Francji w Le Mans.
Ścigacz.pl: Jak zamierzasz spędzić zimę?
Gwen Giabbani: Poświęcam cały wolny czas mojej rodzinie, ponieważ podczas sezonu często jestem poza domem. Niedługo rozpocznę też przygotowania kondycyjne do sezonu. Korzystając z okazji, życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku!
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeGo¶æ z klas±! Pozdrawiam,
OdpowiedzGwen to zaj..sty zawodnik, kolega i cz³owiek. Ciekawe, jak sobie poradzi w Mistrzostwach Polski na BMW w przysz³ym sezonie?
OdpowiedzBMW chyba nie stanowi problemu, raczej nale¿a³oby zadaæ sobie pytanie, czy Rze¼nik sprawdzi siê jako menago :)
Odpowiedzje¿eli mówicie o Hubercie T - pseudonim rzeznik to sprawa mo¿e wygl±daæ tylko w jeden sposób :):) i to maksymalnie do po³owy sezonu ;)
Odpowiedzbyle ten Rze¼nik nie zrazi³ faceta do Polski i Polaków, bo na razie wygl±da, ¿e nas lubi. Niech wraca w 2011 i odegra siê Szkopkowi, bo w tym roku odda³ Most wiêc jest lepszy....
OdpowiedzHa ha ha ha ha ha ha ha ale siê u¶mia³em. ¦mieszny go¶æ
Odpowiedz