Ścigacz.pl

Za nami druga runda MotoGP, która dostarczyła wiele emocji i potwierdziła kto w tym sezonie nadawał będzie ton wolce w poszczególnych klasach. Jerez przywitało zawodników zmiennymi warunkami atmosferycznymi i śmiało można powiedzieć, że w miniony weekend pogoda była zdecydowanie lepsza w Polsce, niż na półwyspie iberyjskim. Przelotny deszcz czynił z kwalifikacji loterię, wielu zawodników nie miało też dopracowanych odpowiednich ustawień na takie warunki.

Na wolnych treningach klasy MotoGP było mokro i zawodnicy nie napinali się zbyt mocno (choć było kilka upadków). Tymczasem w kwalifikacjach na suchym, a właściwie przesychającym, torze błysnął Lorenzo, który wywalczył pole position. Drugie miejsce zajął Dani Pedrosa, a trzecie, co okazało się małą niespodzianką – Nicky Hayden. Stoner zakwalifikował się na piątym miejscu. Kolejne fatalne kwalifikacje zaliczył Rossi, który tym razem został wyprzedzony nie tylko przez wszystkie prototypy, ale nawet przez de Punieta na CRT.

Po starcie na przód mozolnie zaczął przebijać się Stoner, który wyprzedził zawodników ekipy Tech3 Monster, potem Pedrosę i na końcu Lorenzo. Australijczyk w końcu objął prowadzenie i jedynie Lorenzo był w stanie utrzymać jego tempo. Z ich plecami toczyła się tymczasem pasjonująca walka między Haydenem, Dovizioso, Crutchlowem i Pederosą. Ostatecznie Dani musiał mocno napracować się, aby obronić przed Crutchlowem trzecie miejsce na podium. Hayden, który tak świetnie jechał w pierwszych okrążeniach wyścigu zaczął tracić przyczepność opon i ostatecznie ukończył wyścig jako ósmy, przed Rossim.

W klasie Moto2 sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Zawodnicy musieli zmagać się ze zmienną pogodą i w kwalifikacjach najlepiej poradził sobie faworyt miejscowej publiczności - Marc Marquez. Świetnie pojechał Takaaki Nakagami, tuż za nim uplasowali się Pol Espargaro i Thomas Luthi.

Wyścig doświadczył skutków zmienności aury. Już po kilku pierwszych kółkach na torze zaczęły pojawiać się pierwsze krople deszczu. Wyścigi Moto2 zawsze są zacięte, a w tym bitwa w czołówce toczyła się na linii Espargaro, Luthi, Maquez, Redding, Nakagami. W połowie wyścigu wyścig deszcz zaczynał padać coraz intensywniej i pojawiły się pierwsze spowodowane nim upadki. Zawodnicy zaczęli przepychać się do przodu licząc na jak najwyższe pozycje w chwili ogłoszenia spodziewanej czerwonej flagi. Gdy ta ostatecznie załopotała nad torem na prowadzeniu był Espargaro, przed Marquezem i Luthim.

W klasie Moto3 mamy za sobą naprawdę ciężki weekend. Treningi i kwalifikacje przebiegające w zmiennych warunkach zebrały spore „żniwo” jeśli chodzi o upadki. Sam wyścig miał dramatyczny przebieg. Na przesychającym torze pozostały miejscami mokre miejsca z których zawodnicy wypadali chwilami jeden za drugim. Efekt? Wyścigu nie ukończyła blisko połowa startujących w nim kierowców.

W tych trudnych warunkach najlepiej poradził sobie Romano Fenati, który z dużą przewagą dowiózł prowadzenie do mety. Za nim do ostatnich metrów wyścigu walkę prowadzili Luis Salom, Sandro Cortese i Alex Rins.