Różne problemy Rossiego
Doktor walczy z fiskusem Przez cały weekend siedmiokrotny Mistrz Świata, Włoch Valentino Rossi był prawie niewidzialny, nie tylko na torze, ale także poza nim. „Doktor" postanowił odwołać w Brnie swoje codzienne spotkania z włoską i anglojęzyczną prasą oraz wszystkie zaplanowane na weekend wywiady. Jedyne wypowiedzi jakie publikowane były przez weekend w prasie pochodziły z oficjalnych komunikatów prasowych, w których Valentino regularnie narzekał na brak przyczepności tylnego koła, wywołany problemami z ogumieniem Michelin. Skąd taka decyzja? Włoski urząd skarbowy prowadzi dochodzenie w sprawie uchylania się przez Rossiego przed płaceniem podatków od momentu jego przeprowadzki do Londynu w 2000 roku. Choć Valentino faktycznie przeprowadził się do Wielkiej Brytanii by płacić mniejsze podatki, to jednak włoscy urzędnicy uważają iż w rodzinnym kraju nadal spędzał tyle czasu, że powinien rozliczyć się także w włoskim fiskusem. Powinien ale nie zrobił tego i grozi mu teraz aż do nawet 120 milionów euro grzywny! Ludzie z bliskiego otoczenia „Doktora" wyjawili nam w trakcie weekendu, iż ta afera podatkowa jest największym wydarzeniem ostatnich lat we Włoszech. Mający status wręcz bohatera narodowego w rodzinnej Italii, Rossi wygłosił nawet oficjalne oświadczenie w „najgorętszym" czasie antenowym największego włoskiego kanału telewizyjnego - Rai Uno. Jak skończy się „Rossigate"? Podobnie perypetie przechodzili już chociażby Loris Capirossi czy Carlos Checa i choć rozeszło się wówczas „po kościach", niczego nie możemy być pewni. Oficjalnie, Włoch mam sześćdziesiąt dni aby udowodnić swoją niewinność. Na zakończenie sprawy musimy poczekać więc przynajmniej do października. Pytanie brzmi - jak całe to zamieszanie wpłynie na walkę Rossiego na torze? „Słyszałem o jego problemach i jest mi z tego powodu przykro, ale jestem pewien, że będąc na torze, Valentino koncentruje się na jeździe motocyklem i walce o zwycięstwa w wyścigach." - komentował zapytany przez nas Casey Stoner. „Nie mam wątpliwości, że w tą niedzielę będzie tak samo trudnym do pokonania rywalem jak w każdą inną." Trzymamy kciuki! |
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeNiesamowity artykuł!! Pełen podziw i szacunek ;))gratulacje!
OdpowiedzFantastyczny artykol! Mimo ze bardzo dlugi to sie przyjemnie czytalo do samego konca. BRAWO MICK!
OdpowiedzByłem na GP Czech, zobaczyłem i jestem szczęśliwy, widoku, a przede wszystkim odgłosu sprzętów nie da się niczym zastąpić, bilety bez problemu- sobota niedziela 900 Kc, oficjalny program 150 Kc, ...
OdpowiedzPeBe - w takim razie z pewnością spodoba Ci się na Sachsenringu. Z każdej trybuny widać bardzo dużą część toru, zawodnicy są jakby "bliżej" kibiców, a i telebimy są ogromne i dokładnie widać pozycje, czasy itd. (sam sprawdzałem, bo wiele razy kręciłem się po całym torze podczas porannych treningów :-). GP Czech jest bardziej szalone, ale właśnie podczas GP Niemiec kontakt z MotoGP wydawał mi się zawsze o wiele bardziej bliski, choć tor jest wolny i w niektórych miejscach nie widać tego "pazura" maszyna MotoGP. Mugello... to już temat na osobny artykuł, ale byłem tam nie raz i mogę powiedzieć tylko jedno: jedź! Nie żałuj urlopu, czasu i pieniędzy bo wrócić z Toskanii z wrażeniami, które zapamiętasz do końca życia. Tor jest przepiękny, atmosfera niesamowita, wyścigi zacięte, kibice fanatyczni, a okoliczne miasta i miasteczka wyglądają jak z bajki (koniecznie trzeba zaliczyć zwiedzanie Florencji już po zawodach). Go! :-). Co to hoteli i pensjonatów. W okolicach każdego toru Grand Prix jest ich pełno, jednak większość - nawet w Czechach, strasznie podbija ceny z okazji wyścigu i trzeba dobrze szukać. Ja w Czechach zatrzymuję się zawsze w prywatnym domu w malutkiej miejscowości tuż obok toru - jest w niej jeden sklep i jedna restauracja ale trzy świetne hotele i dwa pola namiotowe :-). Trzeba dobrze szukać :-).
OdpowiedzJa byłam w 2005, 2006 i w tym roku na Sachsenringu w Niemczech ;) Dodatkowo zaliczyłam też GP Czech. Róznica między tymi dwoma wyścigami jest ogromna. W Brnie SUPER atmosfera itd... w Niemczech się tego nie czuło. Co do cen gadżetów - niestety, oficjalnych taniej nie kupisz, więc sie nie złość, że takie drogie. Też miałam bilet na wszystkie sektory i wg mnie najlepiej było na trybunie C :) CO do telebimów - zależy gdzie siedziałeś, bo ja na C bez problemu dwa widziałam i czasy i wszystko. Taniej byłoby Ci kupić bilety w przedsprzedaży u Grandysów ;) Ja kupowałam u nich to za bilet na A+B+C+D+E+F+G na piątek, sobotę i niedzielę płaciłam 55euro :) Jeżeli chodzi o nocleg, to dość wybredny byłeś. Ja byłam na polu namiotowym Camp Start i było spoko, porównując do tego co działo się w Niemczech. Z pola na tor miałeś 1km. Płaciło się 160kc za auto za dobe, 160kc za namiot i bodaj 80kc za osobę dorosłą za dobę.Chociaż jeżeli porównując to wyszło Ci to samo, ale byłeś bliżej toru. Ja z mamą spałam w aucie (mamy Sharana) to za dobe wyszło nam 290kc ;) bo za dziecko płaci się 50kc (ale do 15-tego roku życia). Ogólnie niezapomniane wrażenia, 1000 zdjęć i radość, że się tam było. Za rok Holandia i Niemcy! :) :D
OdpowiedzToż to szok! Wywiady, opisy poprostu massssa, wielki podziw dla Ciebie Mick, za tak wspaniałą relacje! Jeszcze raz gratulacje i czekamy na kolejną :)
OdpowiedzNo kurcze...jest mi niezmiernie głupio jak patrze na to co mam przed soba i przypominam sobie wszystko co widziałem i czesto pisałem sam wcześniej. relacja MEGA i to niekoniecznie chodzi o rozmiar ...
OdpowiedzNie trzeba nawet komentowac,artykuł mowi sam za siebie...Poprostu MEGA.Tego nie ma w zadnej polskiej gazecie i w niewielu europejskich...Bravo Mick. Ps.Czekam na taka sama relacje z MMP:)
Odpowiedz