Po pięciu latach wyrzucony z Ducati Włoch szuka nowej motywacji
Capirossi przechodzi do Suzuki W czwartek o godzinie piętnastej przedstawiciele mediów spotkali się w jednostce gościnnej Marlboro, sponsora tytularnego fabrycznego zespołu Ducati, gdzie Włoch Loris Capirossi ogłosił swoje przyszłoroczne plany. „Podpisałem roczny kontrakt z ekipą Rizla Suzuki i to właśnie w jej barwach wystartuję w sezonie 2008." - usłyszeliśmy z ust 34'latka, który podobnie jak Ducati, pochodzi z Bolonii i w barwach toskańskiego zespołu od 2003 roku triumfował w sześciu wyścigach MotoGP, dziewiętnaście razy w tym czasie stając na podium, „Opuszczam wspaniałą włoską rodzinę, ale dołączę teraz do nowej. Czuję się jak dziecko, które otrzymało nową zabawkę. To bardzo dobre dla mojej motywacji. Wierzę w Suzuki i jest dla mnie bardzo ważne, że będę jeździł na fabrycznym motocyklu w barwach fabrycznej ekipy Dzięki temu będę miał wpływ na rozwój maszyny i jest do dla mnie bardzo ekscytujące. Rozmawiałem także z Kawasaki, a Ducati zaproponowało mi fabryczny motocykl, jednak w barwach prywatnej ekipy Pramac d'Antin. Wybrałem jednak Suzuki, ponieważ wierzę w tą markę, a jej historia w Grand Prix robi duże wrażenie. Sporo jeździłem ostatnio za Johnem Hopkinsem i Chrisem Vermeulenem, i sam motocykl także zrobił na mnie wrażenie." Nie jest tajemnicą, iż Loris postanowił odrzucić ofertę Ducati po tym, jak włoski producent ogłosił na Laguna Seca podpisanie kontraktu z Marco Melandrim bez konsultacji z Capirossim. Wściekły Bolończyk poczuł się wręcz poniżony, zarzucając Ducati brak szacunku. Napięcia i psujące się stosunki pomiędzy Lorisem i menedżerem zespołu, Livio Suppo, także nie były bez znaczenia sprawiając, iż „CapiTrex" ostatecznie postanowił wybrać pomiędzy Kawasaki i Suzuki. Po podpisaniu wyjątkowo kosztowego kontraktu z Johnem Hopkinsem „Zieloni" nie ukrywali, iż potrzebują czasu, by zgromadzić wystarczający budżet, który umożliwi im dogadanie się z Lorisem, dlatego Włoch postanowił nie zwlekać i szybko zastąpić „Hoppera" w Suzuki. „Aspekt finansowy nie był w tym przypadku najważniejszy." - zaprzeczał trzykrotny Mistrz Świata. „Najważniejsze, aby cały zespół bardzo chciał aby zawodnik do niego trafił i taką chęć czułem ze strony Suzuki. Teraz mój cel jest bardziej jasny. Nigdy nie brakowało mi motywacji. Cały czas czuję się jak podczas swojego pierwszego sezonu Grand Prix i chcę dać z siebie wszystko. Korzystając z okazji chciałbym podziękować Ducati za wszystkie wspólnie spędzone lata oraz za umożliwienie mi testowania z Suzuki zaraz po zakończeniu sezonu, mimo iż nasz kontrakt obowiązuje do końca roku." Na zakończenie, niespodziewanie głos zabrał sam Livio Suppo, który konferencji przysłuchiwał się z kąta pomieszczenia. „Z pewnością wszyscy będziemy bardzo miło wspominać pięć lat które wspólnie spędziliśmy." - przyznał Włoch. „W tym czasie zdarzały się wzloty i upadki, a ostatnio dość spore napięcia, ale wszystko już sobie wyjaśniliśmy i znowu rozmawiamy ze sobą jak dawniej, ponieważ bardzo się szanujemy. Nigdy nie zapomnimy tego co Loris dla nas zrobił. Bez niego nie byłoby nas tutaj i dzisiaj nie bylibyśmy tak silni. Nigdy nie zapomnimy jego fantastycznych zwycięstw w Barcelonie w 2003 roku i w Motegi dwa lata temu. Dziękujemy Loris." - zakończył Suppo klepiąc Capirossiego po ramieniu. „To ktoś kogo oglądałem w telewizji gdy byłem dzieckiem." - powiedział nam jeszcze tego samego dnia Chris Vermeulen. „Loris ściga się chyba dłużej niż ja chodzę po tym świecie dlatego ma strasznie duże doświadczenie i jest z pewnością bardzo cennym nabytkiem zespołu, a ja osobiście jestem z tego powodu bardzo podekscytowany." Choć roczny kontakt z Suzuki zawiera klauzulę umożliwiającą jego przedłużenie na sezon 2009, nie jest tajemnicą, że do debiutu w MotoGP w barwach zespołu producenta z Hamamatsu szykuje się Amerykanin Ben Spies. Loris będzie się więc musiał bardzo postarać, jeśli liczy na pozostanie w MotoGP na dłużej niż jeden sezon. Jeszcze tego samego dnia Suzuki ogłosiło przedłużenie obowiązującego od dwóch lat kontraktu sponsorskiego z firmą Rizla, której barwy widnieć będą na maszynach Lorisa i Chrisa także w sezonie 2008. |
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeNiesamowity artykuł!! Pełen podziw i szacunek ;))gratulacje!
OdpowiedzFantastyczny artykol! Mimo ze bardzo dlugi to sie przyjemnie czytalo do samego konca. BRAWO MICK!
OdpowiedzByłem na GP Czech, zobaczyłem i jestem szczęśliwy, widoku, a przede wszystkim odgłosu sprzętów nie da się niczym zastąpić, bilety bez problemu- sobota niedziela 900 Kc, oficjalny program 150 Kc, ...
OdpowiedzPeBe - w takim razie z pewnością spodoba Ci się na Sachsenringu. Z każdej trybuny widać bardzo dużą część toru, zawodnicy są jakby "bliżej" kibiców, a i telebimy są ogromne i dokładnie widać pozycje, czasy itd. (sam sprawdzałem, bo wiele razy kręciłem się po całym torze podczas porannych treningów :-). GP Czech jest bardziej szalone, ale właśnie podczas GP Niemiec kontakt z MotoGP wydawał mi się zawsze o wiele bardziej bliski, choć tor jest wolny i w niektórych miejscach nie widać tego "pazura" maszyna MotoGP. Mugello... to już temat na osobny artykuł, ale byłem tam nie raz i mogę powiedzieć tylko jedno: jedź! Nie żałuj urlopu, czasu i pieniędzy bo wrócić z Toskanii z wrażeniami, które zapamiętasz do końca życia. Tor jest przepiękny, atmosfera niesamowita, wyścigi zacięte, kibice fanatyczni, a okoliczne miasta i miasteczka wyglądają jak z bajki (koniecznie trzeba zaliczyć zwiedzanie Florencji już po zawodach). Go! :-). Co to hoteli i pensjonatów. W okolicach każdego toru Grand Prix jest ich pełno, jednak większość - nawet w Czechach, strasznie podbija ceny z okazji wyścigu i trzeba dobrze szukać. Ja w Czechach zatrzymuję się zawsze w prywatnym domu w malutkiej miejscowości tuż obok toru - jest w niej jeden sklep i jedna restauracja ale trzy świetne hotele i dwa pola namiotowe :-). Trzeba dobrze szukać :-).
OdpowiedzJa byłam w 2005, 2006 i w tym roku na Sachsenringu w Niemczech ;) Dodatkowo zaliczyłam też GP Czech. Róznica między tymi dwoma wyścigami jest ogromna. W Brnie SUPER atmosfera itd... w Niemczech się tego nie czuło. Co do cen gadżetów - niestety, oficjalnych taniej nie kupisz, więc sie nie złość, że takie drogie. Też miałam bilet na wszystkie sektory i wg mnie najlepiej było na trybunie C :) CO do telebimów - zależy gdzie siedziałeś, bo ja na C bez problemu dwa widziałam i czasy i wszystko. Taniej byłoby Ci kupić bilety w przedsprzedaży u Grandysów ;) Ja kupowałam u nich to za bilet na A+B+C+D+E+F+G na piątek, sobotę i niedzielę płaciłam 55euro :) Jeżeli chodzi o nocleg, to dość wybredny byłeś. Ja byłam na polu namiotowym Camp Start i było spoko, porównując do tego co działo się w Niemczech. Z pola na tor miałeś 1km. Płaciło się 160kc za auto za dobe, 160kc za namiot i bodaj 80kc za osobę dorosłą za dobę.Chociaż jeżeli porównując to wyszło Ci to samo, ale byłeś bliżej toru. Ja z mamą spałam w aucie (mamy Sharana) to za dobe wyszło nam 290kc ;) bo za dziecko płaci się 50kc (ale do 15-tego roku życia). Ogólnie niezapomniane wrażenia, 1000 zdjęć i radość, że się tam było. Za rok Holandia i Niemcy! :) :D
OdpowiedzToż to szok! Wywiady, opisy poprostu massssa, wielki podziw dla Ciebie Mick, za tak wspaniałą relacje! Jeszcze raz gratulacje i czekamy na kolejną :)
OdpowiedzNo kurcze...jest mi niezmiernie głupio jak patrze na to co mam przed soba i przypominam sobie wszystko co widziałem i czesto pisałem sam wcześniej. relacja MEGA i to niekoniecznie chodzi o rozmiar ...
OdpowiedzNie trzeba nawet komentowac,artykuł mowi sam za siebie...Poprostu MEGA.Tego nie ma w zadnej polskiej gazecie i w niewielu europejskich...Bravo Mick. Ps.Czekam na taka sama relacje z MMP:)
Odpowiedz