Eli Tomac zostaje Królem Lille 2014
Amerykański zawodnik Hondy, Eli Tomac, zdominował zmagania supercrossowej imprezy we francuskim Lille.
Tomac niedawno ogłosił, że kolejny sezon w Stanach spędzi za sterami Hondy przygotowanej przez team GEICO. Teraz zdominował rywalizację wygrywając wszystkie wyścigi podczas pokazowej imprezy, wcześniej znanej jako Bercy Supercross.
Europejczycy płacą sporo pieniędzy, żeby po sezonie ściągać czołowych amerykańskich zawodników na imprezy do Europy. Francuzi mają długą tradycję takich działań, z imprezą w Lille (przeniesioną z Bercy) będącą idealnym tego przykładem. Na starcie supercrossowych zmagać obok Tomaca stanął także Justin Barcia (pierwszy raz na Yamasze!), Malcom Stewart czy Justin Brayton. Tomac wygrał w dominującym stylu wszystkie wyścigi wieczoru.
Pomijając fakt, że była to tylko i wyłącznie impreza pokazowa i nie jest to wyznacznik formy zawodników przed zbliżającym się wielkimi krokami sezonem AMA Supercrossu, warto odnotować, że Tomac totalnie zmiażdżył konkurencję. Prowadził praktycznie każde okrążenie w czterech finałowych wyścigach, nie dając szans swojemu ex-zespołowemy koledze Barci (jeszcze za czasów, kiedy obydwaj jeździli w 250.) czy jeżdżącemu w tym roku na KTMie Braytonowi.
Tomac w sezonie 2014 supercrossu miał spore problemy z kontuzjami i ostatecznie tylko kilka razy pokazał dobrą formę - zgarnął trzy podia, sezon skończył poza pierwszą 10. w klasyfikacji punktowej. Ostatnio mówił w wywiadzie dla amerykańskich mediów, że w końcu czuje się na 450. jak na 250., a rzeczy, jakie wyprawiał Eli na mniejszym motocyklu do dziś śnią mi się po nocach. Tomac słynął z niesamowicie agresywnego stylu jazdy - w odróżnieniu do Barci, niekonieczni agresywnego w stosunku do rywali, co agresywnego w sposobie atakowania toru.
Podczas nieobecności Ryana Villopoto w serii AMA, który udał się na "sportowy wypoczynek" i pościga się w tym roku z Tonym Cairolim o tytuł Mistrza Świata w GP, niekwestionowanym faworytem nadchodzącego sezonu jest Ken Roczen. Oczywiście, w serialu jest masa nazwisk (w tym nowych), które są w stanie mu zagrozić, ale to właśnie w Tomacu upatrywałbym największego rywala dla sympatycznego Niemca.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze