Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeDzięki za artykuł. Nawet wczoraj jechałem na M1800 (mojego kumpla) i C1800 (swoim). Wszystko, co piszesz to prawda. Już postawienie M ze stopki jest tak dziecinnie łatwe, jakby ważył ze 100 kg mniej od C. Prowadzenie M-ki to drobiazg. Wąska kierownica, bardziej leżąca pozycja sprawiają wrażenie jazdy na bardziej sportowym sprzęcie. Na winklach wyraźnie czuć, że M-ka ma niski profil opon. Dla kogoś, kto jeździ po mieście M-ka jest zdecydowanym wyborem. Na trasie, a mając jeszcze akcesoryjną szybę, na M-ce można spoko lecieć 180 km/h bez żadnych ale to żadnych kłopotów z napierającym wiatrem. Silnik M-ki kręci się wyżej i jakby chętniej wchodzi na obroty więc jakoś człowiek nie ma skrupułów z rozkręcaniem go pod czerwone pole (poza tym w C nie ma obrotomierza ha, ha). Tylko, że jest jedno ale... i to bardzo duże. Frajda z jazdy. To jak porównanie świniobicia (M) z polowaniem (C). Na C jest ten NIEPOWTARZALNY FEELING. Prosta pozycja, napierający wiatr, wciskający okulary słoneczne w oczodoły (kto by na tym jeździł w intergalu?). A i winkle nie takie straszne, pod jednym warunkiem: opanowanie skręcania techniką przeciwskrętu - tutaj jest to rzecz bezwzględnie decydująca. Skręcanie metodą balansu ciała czy dociskaniem nogami podestów jesy niemożliwe! Sprowadzając rzecz do sedna - trzeba dać C jechać jak on chce i w żadnym razie się z nim nie mocować. Odwdzięczy się po stokroć pewnym i stabilnym prowadzeniem. Aha, i jeszcze heble. W M-ce przedni działa identycznie jak w C. Tylni w C ma za to porządny pedał i możliwość oparcia buda na podeście co sprawia, że operowanie nim jest o niebo łatwejsze i mocniejsze. Naprawdę czuć różnicę.
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza