Ducati Monster 1100 - Potwornicki
Są takie sprzęty, które cechuje bardzo wysoka zawartość motocykla w motocyklu. Żadnych zbędnych dupereli, ozdobników, gadżetów
Macho się nie tłumaczą
Jak opisać aparycję maszyny, która stanowi dziś ikonę wzornictwa przemysłowego, która znalazła miejsce w wielu rankingach najpiękniejszych motocykli wszechczasów, także w naszym? Gdy Miguel Galuzzi zapoczątkował w 1993 roku serię Monsterów wielu pytało dlaczego właśnie tak? Taki niepraktyczny, anorektyczny sprzęt, jakby wyrywający się pod prąd ówczesnego nurtu rozwoju motocykli. Odpowiedź była prosta, a właściwie wcale jej nie było. Tak bo tak. Koniec kropka. Ani projektant, ani tym bardziej jego motocykle nie tłumaczyli się z przybranej formy, tylko konsekwentnie się jej trzymali. O słuszności tej postawy niech świadczy fakt, że od 17 lat Monstery praktycznie nie zmieniły swojej aparycji. Modyfikowano silniki, zmieniano zawieszenia, pojawiło się kilka bezwstydnie mocno dopasionych wersji... ale Monstery pozostały Monsterami. Prezentowany wam dziś Monster 1100 i jego praprzodek z roku 1993 dla wielu są na pierwszy rzut oka nie do odróżnienia. Czy Ducati nie obawia się, że ich produkt w końcu przestanie być trendy? Nie sądzę, bo na przestrzeni tych lat Potwory stały się jednymi z najlepiej sprzedających się maszyn z Bolonii, a liczba ich fanów stale rośnie.
Koncentrat
Sami wiecie, że są takie sprzęty, które cechuje bardzo wysoka zawartość motocykla w motocyklu. Żadnych zbędnych dupereli, ozdobników, gadżetów. Roztwór zatężony do tego stopnia, że niefizyczne cechy takie jak dynamika, poręczność, czy chociażby radość z jazdy zaczynają spontanicznie krystalizować się przybierając przedziwne, fantastyczne formy. Właśnie taki jest Moster 1100.
Za sterami poczucie obcowania z koncentratem motocykla się nasila. Gabarytowo niewielki, zbity sprzęt zaczyna się tuż przed kierowcą i kończy się zaraz za jego plecami. Mały zestaw przyrządów, wąska talia, niewielkie siedzenie pasażera. Każdy detal wykonany jest tutaj z najwyższą starannością. Szeroka kierownica daje poczucie dobrej kontroli nad maszyną. Topowy osprzęt, hydraulicznie sterowane sprzęgło, przewody hamulcowe w stalowym oplocie - to wszystko nie tylko świetnie wygląda, ale także bezbłędnie działa. Pozycja za kierownicą jest nieco inna od reszty golasów. Jest po prostu bardziej sportowa, z wyżej podciągniętymi podnóżkami i wyraźnym pochyleniem kierowcy do przodu. Nie oznacza to jednak, że jest niekomfortowa, wprost przeciwnie.
Motocyklem jeździliśmy jesienią, co pozwoliło nam przekonać się o tym, że Monster zdecydowanie woli cieplejsze, południowe klimaty. Silnik jakby niechętnie rusza do pracy, ale gdy już się nagrzeje... Widlasta dwójka zapewnia potężnego kopa już od niskich obrotów. Tu właśnie kryje się największa różnica między Ducati, a japońskim silnikami działającymi kulturalnie, miękko i subtelnie. Konfiguracja silnika, układ desmodromiczny zapewniający długie fazy rozrządu i sportowy układ zasilania - to wszystko zapewnia mnóstwo wrażeń, niezależnie od dobranego przełożenia i chwilowej prędkości ruchu. Szczerze mówiąc, jeżdżąc tym motocyklem bardzo rzadko spoglądałem na obrotomierz. Bo niby po co? Moc jest tutaj bowiem wszędzie, czasem jest jej nawet za dużo. Sprzęgło pracuje precyzyjnie, hałas dobiegający spod pokrywy jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Skrzynia nie wymaga ani siły, ani olimpijskiej koncentracji przy zmianie przełożeń. Wszystko chodzi lekko i sprawnie.
Podwozie zawsze było mocną stroną włoskich motocykli. To oczywiście truizm, ale dla porządku muszę to wyartykułować. Monster jest w stanie zadowolić tutaj najbardziej wybrednych motocyklistów. Przedni widelec USD o pokaźnej średnicy rur nośnych wnosi spokój i pewności do pracy przedniego zawieszenia. Jednoramienny, pięknie prezentujący się wahacz zdobi finezyjna, 10-ramienna felga. Do pracy tego podzespołu również trudno się przyczepić. Zarówno przód, jak i tył są rzecz jasna w pełni regulowane. Podwozie spina, a jakże, kratownicowa rama, obowiązkowo w czerwonym malowaniu. Co by nie mówić, zawias zestrojony jest dosyć sztywno. W naszych drogowych realiach przydaje się odpuszczenie nieco tłumień. Nie tylko zapewni to przyjemniejszą jazdę, ale też zapobiegnie nawrotowi skoliozy. Pomijając jednak kwestie komfortu, maszyna prowadzi się bardzo lekko i precyzyjnie.
Ostra geometria podwozia, krótki rozstaw osi i niska masa pozwalają na dynamiczną oraz stabilną zmianę kierunku. Informacja zwrotna z zawieszenia jest znakomita. Dzięki niej szybko okazuje się także, iż zastosowane w tym sprzęcie fabryczne Bridgestony słabo dają sobie radę na mokrych, zimnych nawierzchniach. Właśnie je miałem na myśli wspominając o nadmiarze mocy.
Zero-Jeden
Już pierwsze metry za sterami 1100 dają do zrozumienia, że będzie wesoło. Jedynka, gaz... i motocykl wyrywa spod świateł jak z procy. Nie trzeba go kręcić do maksymalnych obrotów, morderczo mocny dół i środek skali obrotów robią swoje, Monster błyskawicznie rozpędza się, nawet gdy relatywnie delikatnie obchodzisz się z gazem. Wspominałem wyżej o koncentracie i frajdzie z jazdy. Trudno znaleźć w tej chwili motocykl na rynku, który da jej więcej. Widlasta dwójka nie tylko rozkłada na łopatki osiągami, ale też łechce zmysły wspaniałym dźwiękiem oraz przyjemnymi wibracjami. Uwielbia redukcje z międzygazem, prosi o więcej obrotów odwdzięczając się w zamian przednim kołem tracącym kontakt z asfaltem. Zamknięciu gazu towarzyszy wyraźne hamownie silnikiem. Nieumiejętna redukcja w zakręcie może zakończyć się błyskawiczną glebą. Bolońskie V2 pracuje w stylu zero-jedynkowym. Albo jedzie, albo nie jedzie. Wspaniale, prawda?
Podobnie wygląda sytuacja z podwoziem. Sportowe zawieszenia zaczynają właściwie pracować na szybkich krętych trasach. Motocykl prowadzi się wtedy jak po sznurku, posłusznie wypełniając polecenia kierowcy. Przez dziurawe, nierówne nawierzchnie poprzecinane torowiskami, brukiem Monster przedziera się z lekką irytacją. W końcu nie na takie drogi został stworzony. Stanowcze są też hamulce. Kompletny układ wraz z ogromnymi tarczami dostarczyło Brembo. Gdy zabierzesz swojego Monstera na tor lub na nagrzane, pełne słońca drogi Toskanii, będziesz mógł się cieszyć w pełni ich mocą i precyzją. Są w stanie wyhamować tankowiec. Gdy jest zimno, mokro, lub gdy asfalt jest mało przyczepny mogą cię nastraszyć, szybko wyczerpując możliwości przedniej gumy. Po prostu, gdy już hamują, to hamują.
Dla orłów
To nie jest dobra maszyna na początek przygody z motocyklami. Monster 1100 stawia określone, powiedziałbym, że całkiem wysokie wymagania swojemu właścicielowi, a potem konsekwentnie go z nich rozlicza. Południowy temperament Ducati odnosi się w tym wypadku nie tylko do dużej mocy silnika. To kombinacja kilku kluczowych parametrów sprawia, że Monster może jednych oczarować, a innych nastraszyć. Mnie oczarował. Lekka, dynamiczna maszyna, bez zawahania wykonująca wszystko to, o co poprosi ją kierowca, świetny kompan do czerpania ogromnej przyjemności z jazdy. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że radykalnie działający silnik, wymagające wyczucia hamulce, czy też sportowe zawieszenie nie każdemu muszą przyprawić o podobne uczucia, jak moje.
Aby zrozumieć , w jakim celu powstał Monster trzeba choć raz udać się w północne Włochy i pokręcić się po alpejskich przełęczach lub drogach Toskanii. Kręte asfalty o doskonałej przyczepności to żywioł tej maszyny. Można wtedy wykorzystać dynamikę jej silnika i znakomite podwozie. Sporo frajdy duży Potwór dostarczy także podczas lotów po mieście, choć przyjemność będzie wprost proporcjonalna do jakości nawierzchni. Nie jest to natomiast dobra propozycja dla podróżników i lubiących jeździć autostradami, szczególnie we dwoje. Po prostu motocykl ten nie został stworzony do tych celów.
Ducati Monster 1100 nie jest sprzętem, który podlega zwykłym ocenom, według utartych kryteriów. Przede wszystkim dlatego, że nie został zbudowany dla zwykłych motocyklistów, kierujących się przy zakupie sprzętu utartymi kryteriami. Co z tego, że nie ma schowka, że nie jest praktyczny, najwygodniejszy, ani najtańszy w utrzymaniu? Tymi kryteriami można oceniać takie maszyny jak Yamahę XJ6, ale nie Ducati. W prostych, żołnierskich słowach powiem, że Monster 1100 jest po prostu zajebisty. Czy właśnie nie takie motocykle każdy z nas chciałby mieć w swoim garażu?
Model | Ducati Monster 1100 |
Dane techniczne: | |
Silnik | |
typ: | dwucylindrowy L-Twin, 2 zawory na cylinder Desmodromic, chłodzony powietrzem |
pojemność: | 1078 cm3 |
średnica x skok tłoka: | 98 x 71.5 mm |
stopień sprężenia: | 10,7:1 |
moc maksymalna: | 95 KM - 69,8 kw @ 7500 obr/min |
maksymalny moment obrotowy: | 103 Nm @ 6000 obr/min |
układ zasilania: | elektroniczny wtrysk paliwa Siemens |
układ wydechowy: | podwójny wydech z aluminium |
norma emisji: | euro 3 |
Napęd | |
skrzynia biegów: | 6 biegów |
przełożenia | 1-37/15, 2-30/17, 3-27/20, 4-24/22, 5-23/24, 6-24/28 |
napęd | łańcuch |
sprzęgło | suche, wielotarczowe, sterowanie hydrauliczne |
Podwozie | |
rama | stalowa, kratownicowa Trellis |
rozstaw osi | 1450 mm |
kąt pochylenia główki ramy | 24o |
kąt skrętu | 32o |
przednie zawieszenie | Showa 43 mm, USD, pełna regulacja |
skok przedniego zawieszenia | 130 mm |
przednie koło | aluminiowe, 5-cio ramienne, 3.50 x 17 |
przednia opona | 120/70 ZR17 |
tylne zawieszenie | progresywne, amortyzator Sachs, regulacja napięcia wstępnego i odbicia |
skok tylnego koła | 148 mm |
tylne koło | aluminiowe, 5-cio ramienne, 5.50 x 17 |
tylna opona | 180/55 ZR17 |
hamulce przód | 2 tarcze 320 mm, zaciski czterotłoczkowe |
hamulce tył | tarcza 245 mm, zacisk dwutłoczkowy |
pojemność baku | 15 l (w tym 3,5 l rezerwy) |
masa "na sucho" z wyłączeniem akumulatora oraz środ. smarnych | 169 kg |
wysokość siedzenia | 810 mm |
maksymalna wysokość | 1088 mm |
maksymalna długość | 2112 mm |
gwarancja | 2 lata bez limitu kilometrów |
Cena motocykla 47 900 zł (wersja z ABS 51 900zł) |
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeo LOL, wasz testowy motocykl ma z tylu lampe zamontowana DO GORY NOGAMI !! :)
OdpowiedzMotor na 5 A film Słaby nie ten styl do takiego motoru
Odpowiedzjak to jest fajny filmik to ja nie wiem... bezsensowne ujęcia w mieście i do tego te ujęcia z kierownicy... porażka!!!
OdpowiedzFajna maszynka. Jako że motocykle są dziś do zabawy to taki sprzet idealnie wpisuje sie w dzisiejsze czasy. I dobrze jezdzi i super wyglada.
OdpowiedzFajny sprzet.. ale za 48 tysiecy???? to jakas pomylka A na przyklad jest taki Triumph Speed Triple... motocykl w podobnym stylu, a duzo mocniejszy i kosztuje... niecale 40k Nie wspominajac juz o Street Triple ktory kosztuje 30k i odpowiada klasa i osiagami monsterowi. Nie wiem kto kupuje takie motocykle - mysle o ducati i ich polityce cenowej.
OdpowiedzDucati ma renomowany osprzęt, a Triumph japońską masówkę. Speed Triple przy Monsterze to ciężarówka, a Street nie ma szans jeśli chodzi o dynamikę silnika, jakość pracy zawieszeń. To jest przepaść, jeszcze większa niż różnica w cenie.
Odpowiedzfajny motocykl i fajny filmik
OdpowiedzPiękne jest ! Ale przednia lampa żywcem wyrwana z MV Brutale ... Miło ze znowu V2 zaczyna się liczyć w nowych modelach .
Odpowiedz