Drogosz pobity przez sêdziego na zawodach Cross Country [VIDEO]
Powoli ruszają wszystkie serie mniejszych zawodów, niedługo ruszą też centralne. Jednak, czy trzy miesiące oczekiwania na start sprawiło, że niektórzy mają problem z utrzymaniem nerwów na wodzy? Puchar Polski Południowej w Cross Country pokazuje, że chyba jednak tak.
21. czerwca Internet, a właściwie media społecznościowe, obiegło video, na którym sędzia zatrzymuje jednego z zawodników, bije trzonkiem trzymanej flagi i przewraca motocykl. Dalej widać wyraźnie, że w nerwowy sposób zwraca zawodnikowi na coś uwagę. Zawodnik zjeżdża z toru. O co poszło?
Otóż rzeczony sędzia zatrzymał zawodnika zwracając mu uwagę, że nie może kontynuować jazdy bez gogli. Miał rację? Niestety nie. W żadnym zapisie regulaminu nie jest wskazane wprost, że zawodnik musi jechać w goglach. Zwłaszcza, że warunki pogodowe podczas tych zawodów nie sprzyjały jeździe w goglach.
Jak pisze sam poszkodowany, który ostatecznie został przez sędziego zdyskwalifikowany: - Przez oberwanie chmury, deszcz, błoto, jazda w goglach była możliwa do pewnego momentu, dalej trzeba było je zrzucić, żeby móc bezpiecznie kontynuować jazdę.
I to jest podstawowa sprawa. Bezpieczeństwo. Sędzia raczej chyba nie przyjął do wiadomości, że po chwili w goglach nic już nie widać. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że sędzia jednych zawodników zatrzymywał z tego powodu, a innych nie.
Sprawę okładania zawodników trzonkiem od flagi i przewrócenia motocykla pozostawimy bez komentarza. Ponieważ, czy tak powinien zachowywać się sędzia? Oczywiście, że absolutnie nie! Mówi tak nie tylko środowisko zawodników, mówią też sami organizatorzy, tak mówi również PZM. Ale po kolei.
Na swoim fan page'u organizatorzy Pucharu Polski Południowej w Cross Country wydali oficjalne oświadczenie, w którym czytamy między innymi: - Tylko ten sędzia (z naszego grona) mógł przyjechać do Smerdyny. Sędzia ten (Już "Nie kolega") tak się zafiksował w swojej niewiedzy, że jest władzą nad władzami - ustawodawczą, sądowniczą, wykonawczą i katem, że aż wpadł w obłęd - sam o mało nie oberwałem ze dwa razy. Nie mogła go żadna siła powstrzymać od tego szaleństwa - próbowałem. Nie wiem co w niego wstąpiło - zawsze był porywczy ale w ostateczności jakiś dystans zachowywał. (...) Co do osoby sędziego to zostało wszczęte postępowanie w ramach związku. (...) Z czystym sportowym pozdrowieniem - Michał Romaniec.
O zdanie zapytaliśmy Jacka Bujańskiego przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Motocyklowego PZM, który wyraził ubolewanie nad tą sytuacją: - Zawody takie jak Puchar Polski Południowej Cross Country, czyli zawody niższej rangi, podlegają pod Zarząd Okręgowy PZM i to właśnie oni w tej chwili rozpatrują sytuację ze Smerdyny. Rozpatrują ją w kontekście drastycznego naruszenia regulaminu przez sędziego. Oczywiście, gdy sprawa trafi do nas, do GKSM, przyjrzymy się jej dokładnie, wysłuchując racji obu stron.
Można jedynie przypuszczać, że sędzia chciał dobrze, wskazując, że zawodnicy powinni jechać w goglach dla bezpieczeństwa, jednak brudne gogle są bardziej niebezpieczne, niż ich brak, w takich warunkach pogodowych. W regulaminie nie ma obowiązku jazdy w goglach, choć na przykład, na ten moment FIM już wprowadził zapis, że zawodnik po dwóch okrążeniach bez gogli jest upominiany, a po kolejnym zdyskwalifikowany. W Polsce jednak taki zapis na ten moment nie obowiązuje.
Sama sytuacja jest koszmarnie żenująca i nie powinna mieć miejsca, jednak trudno ją oceniać po jednym video. Jedyne co mogę zrobić w tej chwili, to po prostu wszystkich przeprosić za zaistniałą sytuację, ponieważ to, że są to zawody niższej rangi, nie oznacza, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. Chcemy pilnować pewnych standardów, a lokalne inicjatywy, takie jak ta, oddolnie budują cały nasz sport. To właśnie lokalni organizatorzy są blisko zawodników i wychodzą im naprzeciw dając możliwości do treningów, startów i dalszej drogi.
Sytuacja, w której znalazł się organizator jest nie do pozazdroszczenia, ponieważ na niego, jego klub i całą serię przy tej okazji wylało się wiadro pomyj. Pamiętać jednak należy, że organizator, a sędzia, to dwie (z reguły) różne osoby i tak było w tym przypadku. Co więc zrobić, aby w przyszłości takich sytuacji uniknąć? Można całkiem sporo. Angażować tylko sprawdzone osoby, które mają odpowiednią wiedzę i, przede wszystkim, potrafią trzymać nerwy na wodzy.
W tej konkretnej sytuacji organizator znał sędziego i wiedział, że ten bywa porywczy. Mimo tego, zdecydował się na zaangażowanie go, co okazało się błędem. Często jednak jest tak, że organizatorzy nie wiedzą, który z sędziów zostanie do nich oddelegowany. Co wtedy? Wtedy, pozostaje mieć nadzieję, że sędzia podejdzie poważnie do swojej roli i nie da się przesadnie ponieść emocjom. Ani tym dobrym, ani tym złym. Przesada w żadną ze stron nie jest bowiem wskazana.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeMo¿e to brat pos³a Nitrasa? :) Ale ca³kiem na serio, to skandaliczna sytuacja i Pan sêdzia powinien byæ pozbawiony prawa sêdziowania do czasu, kiedy nauczy siê trzymaæ nerwy na wodzy, a przede ...
Odpowiedz