Dom otoczony własnym torem wyścigowym? O takim urlopie rzeczywiście można pomarzyć
W małym miasteczku w Stanach Zjednoczonych, w pobliżu gór Ozark, leży Little Talladega. To unikalna posiadłość przeznaczona dla entuzjastów motoryzacji i poszukiwaczy mocnych wrażeń.
Głównymi atrybutami tego miejsca są dwa tory wyścigowe i kilometry polnych duktów gotowe do szalonej jazdy. Całość jest gotowa do wynajęcia. Od zaraz.
Fakt, z Polski jest daleko. Little Talladega znajduje się w stanie Missouri, około dwóch godziny drogi na wschód od popularnego turystycznego miasta Branson. Ale chyba przyznacie, ze możliwość wynajęcia kurortu otoczonego własnym torem wyścigowym, to coś wyjątkowego?
Ćwierćmilowy tor nie ma może tak ostrych zakrętów jak jego imiennik Little Talladega, ale oferuje wliczone w cenę wyścigi gokartów i elektrycznych czterokołowców do driftu. Na stronie internetowej ośrodka znajduje się również informacja, że goście mogą przywieźć własne zabawki, takie jak pojazdy UTV, samochody i motocykle. Oczywiście można je również wynająć.
Goście zakwaterowani są w domu w stylu toskańskim o powierzchni 789 metrów kwadratowych, przylegającym do 60-akrowej posiadłości z możliwością zakwaterowania do 20 osób. W budynku znajduje się sześć sypialni i sześć łazienek.
Każdy pokój gościnny jest urządzony inaczej, w tym jeden z łóżkami w kształcie… samochodów, np. Nissana 300ZX. Kolejny nawiązuję do amerykańskich półciężarówek.
Najciekawszym elementem jest tor wyścigowy, który otacza budynek. Największa pętla ma 1/4 mili. Na terenie posiadłości znajduje się też ziemny tor 1/5 mili o owalnym kształcie.
Inne udogodnienia obejmują trasy UTV, kort tenisowy, boisko do koszykówki i kolejne do softballu, Jest też pole golfowe, zarybiony staw, basen i siłownia. Strefę życia nocnego urozmaica sala bilardowa oraz luksusowy salon z parkietem do tańca. Na miejscu znajduje się również sala gier, a ośrodek posiada dwie pralnie, aby poradzić sobie z nieuniknionymi rezultatami jazdy w stylu enduro.
Ile kosztuje taka zabawa? Za dwudniowy pobyt trzeba zapłacić 4 tys. dolarów, czyli ok. 16 tys. zł. Sporo, ale jeśli gości byłoby dwudziestu, okazuje się, że cena spada do 800 zł za osobę.
To nie są jakieś straszne pieniądze, jeśli mówimy o możliwości piłowania ciasnych winki od rana do nocy. Nie wspominając o pozostałych atrakcjach.
Może ktoś wybuduje coś takiego w Polsce? Myślicie, że by się sprawdziło?
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze