Chmielewski pechowo w Misano
Andrzej Chmielewski pechowo i bez punktów ukończył czwarty wyścig Mistrzostw Europy klasy Superstock 600 na torze Misano we Włoszech
Już po sobotniej kwalifikacji, w której wywalczył czternaste pole startowe, Andrzej Chmielewski, jedyny Polak w stawce Mistrzostw Europy klasy Superstock 600 wiedział, że czeka go trudny wyścig. Dziewiętnastolatek, który wszystkie trzy tegoroczne wyścigi kończył na dziewiątym miejscu, dobrze ruszył spod świateł i choć wkrótce stracił dwie pozycje, szybko zaczął odrabiać straty.
Po kilku okrążeniach podopieczny otoMoto.pl i ekipy Trasimeno wysunął się na czoło grupki walczącej o dwunastą pozycję, po czym ruszył w pościg za jadącymi przed nim rywalami. Na trzy okrążenia przed metą Polak dogonił grupę walczącą o dziesiątą pozycję i gdy już wydawało się, że ma szansę na kolejny solidny finisz, upadł po uślizgu przedniej opony.
Dwukrotny Mistrz Polski klasy Superstock 600 nie zamierzał kończyć rywalizacji na poboczu, dlatego, choć wiedział, że nie ma już szans na punktowaną pozycję, podniósł swoją Yamahę R6 i dojechał do mety na osiemnastym miejscu.
Choć stracił cenne punkty i pozycję w klasyfikacji generalnej, w której spadł z dziewiątej na jedenastą lokatę, sam zawodnik był zadowolony ze swojej jazdy i nie może już doczekać się piątej rundy ME Superstock 600, która w najbliższy weekend odbędzie się na torze Donington Park w Wielkiej Brytanii.
Wyścig wygrał zespołowy kolega Chmielewskiego, Włoch Danilo Petrucci, który jednocześnie powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej do osiemnastu punktów nad Gino Rea. Podium uzupełnili, trzeci reprezentant Trasimeno, Marco Bussolotti i Belg Vincent Lonbois.
Andrzej Chmielewski „Było ciężko, ponieważ to jeden z torów które znam najsłabiej. Dobrze wystartowałem, ale w pierwszym zakręcie popełniłem błąd i straciłem dwie pozycje. Jechałem w środku grupy i po kilku kółkach wyprzedziłem dwóch rywali. Miałem lepsze tempo, niż w kwalifikacjach, co bardzo mnie cieszy. Wyszedłem na czoło grupy i rozpocząłem pogoń za zawodnikami przede mną. Dogoniłem ich, ale wtedy popełniłem błąd i zaliczyłem uślizg przedniego koła. Podniosłem motocykl i choć wiedziałem, że nie mam szans na punkty, postanowiłem jechać dalej. Wbrew pozorom jestem bardzo zadowolony, chyba nawet bardziej, niż po trzech pierwszych wyścigach. Świetnie się bawiłem, miałem bardzo dobre tempo i walczyłem bardzo ostro. Wiemy dlaczego upadłem i już zmieniliśmy ustawienia na Donington Park. To co prawda tor, po którym nigdy wcześniej nie jeździłem, ale jestem pozytywnie nastawiony."
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze