CBR600F turystycznie - sportow± sze¶æsetk± w trasie
CBR600F, wskrzeszony bestseller Hondy, została zaprzęgnięta do bycia motocyklem do zwiedzania.
Czy chęć sprawdzenia, jak sportowa sześćsetka jeździ w trasie, przez kogoś, kto ma w domu trzy ramoneski, kowbojki i plakat Harley-Davidson w kuchni można określić inaczej, niż niestabilnością psychiczną? Szczególnie gdy mówimy o trasie w Polsce – dziurawej, męczącej, pełnej objazdów i nieuprzejmych kierowców. Pomysł ten zrodził się między zwojami mózgowymi zarezerwowanymi dla silników chłodzonych powietrzem i olejem oraz żelków Haribo. Osobiście sportowe motocykle darzę takim samym zainteresowaniem jak migracje pingwinów oraz myśli, które przekazać światu chce Kinga Rusin. Ciekawość wzięła jednak górę, dlatego też nowa CBR600F, wskrzeszony bestseller Hondy, została zaprzęgnięta do bycia motocyklem do zwiedzania.
Na południe
Aby było jeszcze ciekawiej, CBR dostała trudne zadanie eksplorowania terenów Śląska. Tutaj jazda motocyklem, który nie jest Hondą Africa Twin, BMW R1200GS lub KTM 990 Adventure jest po prostu niemądra. Drogi tutaj szokują. Człowiek zastanawia się, jak można nazwać miastem coś, gdzie jeździ się po nawierzchniach przypominających wnętrze argentyńskiego wulkanu. Zanim jednak Cebra dostąpi tej niewątpliwej przyjemności, trzeba przeprawić się przez najbardziej ordynarną trasę w Polsce – DK8 i DK1. W chwili obecnej obydwie te drogi przechodzą gruntowny remont. Rozwijająca się infrastruktura logistyczna kraju zawsze jest czymś pozytywnym. Oczywiście w rzeczywistości przekłada się to na wielokilometrowe zatory i kipiący kocioł irytacji kierowców. Uwielbiam mijać korek i patrzeć na twarze kierowców samochodów, próbując zgadnąć jakie właśnie mówią przekleństwo i kogo właśnie chcieliby zabić. Zaczyna padać, co stwarza doskonałą okazję przetestowania C-ABSu Hondy. Jego pracę można określić jedynie mianem genialnej. Dowód tego dostaję w momencie omijania masywnego zatoru poboczem, kiedy norweski kierowca tira decyduję się sprawdzić, jak ten motocyklista na ścigaczu będzie wyglądał martwy. Cebry nie wzrusza wszechobecny na DK8 pobudowlany piach i żwir. System wart każdej kasy. Kropka.
Szansa na potomstwo
Niebo ma kolor policyjnego munduru i podobnie jak on, wprowadza w depresyjny nastrój. Na szczęście na wysokości Częstochowy pogoda poprawia się. Coś jednak nie daje mi spokoju. Takie dystanse na sportowych plastikach zazwyczaj kończą się bólem i cierpieniem, a często także bezpłodnością. Pierwszy GSX-R 600 uznawany jest nawet za metodę antykoncepcji skuteczniejszą od wazektomii. Szczerze mówiąc, wyczekiwałem wizji porażki o spełnieniu snu, w którym wspólnie z synami dłubiemy w starym Knuckleheadzie. A tutaj zdziwienie. Kręgosłup działa, nadgarstki również, a części ciała, które Bóg nakazał traktować z szacunkiem i ostrożnością nie wymagają interwencji pielęgniarki (a szkoda?). Projektantom Hondy w magiczny sposób udało się skopiować pozycję za sterami i ergonomię z F4 do nowej Cebry, co oczywiście jest rzeczą bardzo pozytywną. Pasażerki niektórych sześćsetek, np. Yamahy R6, muszą mieć skłonności do sado-maso, aby przystać na usadowienie się na tylnym siedzisku. Honda natomiast łagodnie obchodzi się z każdym elementem kobiety, z którym ma styczność.
Dla pań w beretach i tak będziesz zabójcą i degeneratem. Czy to źle?
Stojąc w kolejce do kasy w markecie, dwie przyberecone kobiety zerkając na 600F zaparkowaną za oknem wdają się w dyskusję. „Ciepło się zrobiło to zaś te wariaty wyjechały! Nam taki ostatnio przed maskę wyjechał chyba 300 na godzinę”. Nienawistne rencistki nie wiedzą, że silnik napędzający CBR ma tyle wspólnego z imidżem rozdziewiczającego gimnazjalistki i jedzącego niemowlaki motocyklisty, co James Blunt z Jamesem Bondem. Chłopaki na Firebladeach będą silić się na docinki, wiedząc, że pod zupełnie ładnymi owiewkami tętni 102 KM, ale spójrzmy na temat nieco innym okiem. Te 102 KM wystarczy w zupełności, aby młodym, jeszcze niezbyt doświadczonym kierowcom napełnić spodnie, a daje się całkowicie przyjaźnie kontrolować. W mieście CBR zwraca na siebie uwagę. Może to kwestia patriotycznego malowania, może to kwestia ostrego, nowoczesnego wzornictwa. Tak, wiem, że leniwi projektanci od momentu powstania Shamu, czyli celebryckiej VFR1200F nie wysilają się na nowy design, ale fakt faktem, całość skręca szyje przechodniów. A to dobrze, prawda?
Śląsk z nieco innej strony
Ten prawdziwy Śląsk (Wrocławianie naciągają) zazwyczaj jest kojarzony z górnikami i powietrzem, które można ugryźć. Okazuje się jednak, że wystarczy nieco poszukać, a znajdziemy coś, co zwie się równym asfaltem na krętej drodze. Tak, dobrze przeczytaliście, równym asfaltem. Trasa z Miasteczka Śląskiego na Koziegłowy jest jedną z moich ulubionych. Odkryta jako alternatywa drogi w stronę Częstochowy, pozwala uniknąć kraterów po meteorach, które dumnie zostały nazwane przez władze powiatu drogą. Jest tutaj wszystko, czego potrzebuje motocyklista, aby uprawiać disfrutar jazdy dwoma kółkami. Są zakręty, długie proste, wioski, w których wiele ludzi nie wie, co to LCD i HD, lasy, pola, przydrożne kapliczki, przy których nic nie ma w promieniu 5 km. Kolejnym miejscem, które odbiega od ogólnie przyjętego wizerunku południa jest cały obszar Kalet i Tworogu. To swoiste cmentarzysko motocyklistów. Lasy, przez które ciągną się kilkukilometrowe proste widziały już naprawdę wiele karetek jadących na sygnale i wracających bez sygnału. Droga biegnąca z Tworogu w stronę Koszęcina jest wśród motocyklistów odcinkiem testowym, na którym sprawdza się prędkość maksymalną. Najlepsze jednak jest na jej końcu. Pięciokilometrowa wijąca się bitumiczna wstęga pełni funkcję śląskiej Mullholland Drive. To rewelacyjne miejsce, aby dowiedzieć się, czy motocykl skręca i hamuje. Wystarczy na ułamek sekundy rozluźnić umysł i jazda kończy się w dwumetrowym rowie. CBR600F może nie skręca tak dramatycznie szybko i sprawnie jak sześćsetki prawdziwej klasy supersport, ale absolutnie nie można powiedzieć, że na zawijasach wymięka.
Mr. Cyvilized
Honda CBR600F to prawdopodobnie najbardziej przyjazny kierowcy motocykl sportowy na rynku, jeśli nie w historii. Trzeba wykazać się prawdziwie kolosalnym idiotyzmem, aby zrobić sobie krzywdę. O tym, jak bardzo Cebra wybacza błędy miałem okazje przekonać się na wspomnianej wyżej drodze na Koziegłowy. Cięcie bezkresnych pól z wysoką prędkością jest bardzo fajne, ale w pewnym momencie nagle wyrasta przede mną zakręt. Zdecydowanie zbyt szybka i zbyt brutalna redukcja o zbyt wiele biegów w dół. Myślę „Ok., miałem niezłe życie, wprawdzie nie spłodziłem syna i nie wypiąłem się do kamery w X-Factor, ale generalnie było nie najgorzej. Przynajmniej nie będę musiał już płacić VAT-u. Swoją śmierć wyobrażałem sobie w hotelu, spowodowaną suszarką, którą wrzuciła do wanny naga i pijana Olivia Wilde, ale cóż, musi mi wystarczyć przydrożny rów w Koziegłowach. Żegnam”. Ale co to? Mimo agresywnego hamowania nie ma mowy o uślizgu kół, nawet szybka redukcja bez antyhoppingu nie blokuje tylnego koła. Po prostu zwalniam, wjeżdżam w zakręt i z niego wyjeżdżam. Właśnie w taki sposób Honda wykuwa sobie żelazną opinię producenta motocykli bezpiecznych.
Po bandzie
Sześćsetki, w tym, a może przede wszystkim rodzima 600RR są ekstremalnymi przyrządami do urywania sekund w wyścigu. Ich użytkowanie na publicznych drogach przypomina podlewanie drzewka Bonsai wodą wprost z węża strażackiego. Honda poszła zupełnie inną drogą, budując coś. co wygląda jak supersport, jeździ jak supersport, budzi w ludziach podobne uczucia jak supersport, ale jest podane w bardzo przyjaznym pakiecie użyteczności. Taka anty-radykalna postawa jest na razie w fazie deficytowej wśród producentów motocykli. Być może, na idealnej drodze, w idealnych warunkach, na idealnym zakręcie ultra-sportowy motocykl będzie bardziej ekscytujący, ale w rzeczywistym, szarym, mokrym świecie 600F odnajdzie się sama.
Sens przez małe „s”
Ludzie wzajemnie karmią się bzdurą, którą niewątpliwie jest stwierdzenie, że sportowe przecinaki nadają się do jeżdżenia po jogurty do marketu i po kalarepę na targ. Nadają się do tego równie dobrze, jak ja do pływania synchronicznego. Teraz mamy jednak przed sobą chyba najbardziej cywilizowany motocykl sportowy jaki obecnie można kupić. Nadal jest szybki, nadal prezentuje się jak rasowy ścigacz, ale mimo tych wszystkich cech wspólnych ze sportowymi plastikami jest łagodny, przyjazny i trzeba wyjątkowo chcieć, aby zrobić sobie na nim krzywdę. Największym zaskoczeniem był komfort w trasie. Patrzysz na Cebrę i już wyobrażasz sobie ból w kroczu, po czym dosiadasz jej, jedziesz nią kilkaset kilometrów i wszystko jest w porządku. Wszelkie docinki ze strony kolegów na litrach spokojnie można zignorować, bowiem okazało się, że CBR600F to motocykl sportowy do wszystkiego. Czyli jednak można?
|
Komentarze 22
Poka¿ wszystkie komentarzeniech mi jeszcze kto¶ wy¶le art. ze ¶cigacza do przeczytanie to zabije - pozdrowienia ze ¶l±ska
OdpowiedzKamila ! Gratki za ¶wietne moto i oby jak najwiêcej takich kobiet jak Ty ;)
OdpowiedzJe¿eli kto¶ by³ by zainteresowany to mam na sprzeda¿ praktycznie nówkê http://tablica.pl/oferta/honda-cbr-600f-c-abs-2012r-salon-polska-gwarancja-dodatki-CID5-ID2B0VP.html CENA DO NEGOCJACJI
OdpowiedzA ja ju¿ j± mam. Pierwsze 1300 km na liczniku i po prostu cudo! ;) Bardzo fajny motocykl, nie za du¿y, nie za ma³y, nie za ostry i nie za ³agodny, czyli co¶ w sam raz dla mnie :) Przesiadka z CB ...
Odpowiedzpewien stary wyjadacz powiedzia³, ¿e moto poni¿ej litra to sprzêt niemêski (delikatnie powiedziane). Je¿d¿ê od kilku lat HD XR1200 i wzi±³em na próbê do testów cbr600f podekscytowany ostatnim ...
Odpowiedzwitam wszystkich motomaniaków! Od 3 lat je¿d¿ê F4i z 2001r, jestem super zadowolony i pewnie nowy CBR te¿ jest ¶wietny, ale nie przemawia do mnie jego stylistyka, najgorsze jest to, ¿e z wygl±du ...
OdpowiedzMam pytanie jak f4i spisuje siê w trasie przeloty dzienne ok 300 , 400km
OdpowiedzDzienny przelot 1200 kilometrów bez specjalnych wcze¶niejszych przygotowañ. 400 km to wyprawa dla zabawy na CBR-e . Zrobi³em ni± po podwórku 10 tys. km w tym sezonie. My¶la³em ,¿e nic wygodniejszego od VFR-ki na d³uga trasê nie trafiê , a tu mi³e zaskoczenie , 600F to bardzo sympatyczne je¼dzide³ko . Po winklach te¿.
Odpowiedzty chyba ¿artujesz porównuj±c VFR do CBR.... VFR momend z dolu V4 o taaaak, do turystyki 100 razy bardziej przydatna... Cbr ok jest wygodniejsza od innych sportow R6 czy 636, ale to nie turystyk i mowiac ze po 400 km nie boli cie nic w zyciu ci nie uwierze czlowieku chocbys byl z tytanu, nadgarstki nie wytrzymaja, chyba ze to 400 km po autobahnie 160km/h
OdpowiedzNie ma problemu . Zacz±³ siê drugi mój sezon na CBR-ce . Mo¿emy siê umówiæ ( prócz czerwca ) . To nie kwestia wiary a polatania . Nie mam w zwyczaju wypisywaæ bzdur na forach . Porówna³em VFR-kê i CBR-ê bo je po prostu u¿ywa³em i to intensywnie ,a nie jedynie porównuj±c ich parametry :-). To ró¿ne moto . CBR a daje radê . Ps. ¯eby ¶mieszniej by³o pogania³em po prawie tych samych terenach co autor tekstu. W tym roku uszczegó³owiæ chcê mapê zwiedzania i rozszerzyæ o dawne dalekie wyprawy ( na CBR-ce :-) ) ! Dobrego zakoñczenia sezonu !
Odpowiedz