Brno pechowe dla Chmielewskiego
Andrzej Chmielewski nie dojechał do mety wyścigu motocyklowych Mistrzostw Europy Superstock 600 w czeskim Brnie. Na swoim ulubionym torze Polak został wypchnięty na pobocze już na pierwszym okrążeniu.
Szósta runda Mistrzostw Europy klasy Superstock 600 dla Chmielewskiego nie rozpoczęła się najlepiej. Po problemach w treningach, Polak do wyścigu zakwalifikował się na czternastej pozycji. 19'letni podopieczny otoMoto.pl i zespołu Trasimeno liczył jednak na dobry start, szybkie wyprzedzenie kilku rywali i w najgorszym wypadku wyrównanie swojego siódmego miejsca z poprzedniej rundy w Wielkiej Brytanii.
Niestety tak się nie stało, a Andrzej już w połowie pierwszego z dziewięciu okrążeń został wypchnięty na pobocze przez jednego z rywali. Obaj zawodnicy upadli. Chmielewski natychmiast podniósł się, zacisnął zęby i pokazał determinację, podnosząc swoją Yamahę i wracając do walki. Motocykl był jednak zbyt mocno uszkodzony i Polak nie miał już szans na dogonienie rywali, dlatego wkrótce zmuszony był zjechać z toru.
Tymczasem na czele stawki fantastyczny pojedynek stoczyła grupa aż siedmiu zawodników, którzy tasowali się jak szaleni od startu do mety. Ostatecznie wyścig padł łupem najszybszego w kwalifikacji Belga Vincenta Lonboisa, do którego na podium dołączyli Włosi: Danilo Petrucci i Eddi La Marra.
Choć po raz drugi w tym roku nie zdobył punktów, dzięki trzem finiszom w pierwszej dziesiątce Chmielewski nadal znajduje się na solidnym, dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej, w której prowadzi jego zespołowy kolega, Danilo Petrucci.
Wyścig Superstock 600 w minioną niedzielę polscy fani mogli obejrzeć na antenie kanału SportKlub. Stacja pokaże także cztery ostatnie wyścigi sezonu. Siódma z dziesięciu rund ME odbędzie się w pierwszy weekend września na niemieckim torze Nurburgring.
Andrzej Chmielewski
„W treningach próbowałem kilku rzeczy i straciłem trochę czasu, ale w kwalifikacji wszystko wróciło do normy. Niestety przed moim ostatnim wyjazdem spadł deszcz i nie mogłem już poprawić czasu. Zaraz po starcie wyścigu awansowałem do pierwszej dziesiątki, ale w połowie okrążenia dosłownie wjechał we mnie jeden z rywali. Nie wiedziałem nawet co się stało, bo uderzył w tylne koło, ale natychmiast podniosłem motocykl i wróciłem na tor. Niestety, bez podnóżka i z wygiętą kierownicą nie mogłem pojechać za daleko. Przykro mi, że tak zakończył się dla mnie pierwszy mój wyścig pokazywany na antenie SportKlubu, ale wynagrodzę to kibicom podczas kolejnej rundy. Planujemy testy na Nurburgringu pod koniec sierpnia, więc będę dobrze przygotowany."
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze