Boss Hoss - yes, we can
Honda Valkirie Rune mówi do niego "Proszę Pana". Triumph Rocket 3 nic nie mówi, bo się boi. Yamaha V-Max ma kompleksy. Oto szef wszystkich szefów - Boss Hoss.
Hierarchia władzy
Wyobraźmy sobie motocykle, jako pracowników ogromnej firmy. Ducati 1098 byłoby seksowną sekretarką odbierającą telefony i kokietującą dekoltem. Suzuki GSX-R 1000, Yamaha R1, Kawasaki ZX10R i Hodna Fireblade pełniliby funkcję ambitnych przedstawicieli handlowych, którzy dzień w dzień przechwalają się ilością zrealizowanych zamówień. Triumph Street Triple to zadziorny kurier, który swoim niesfornym podejściem do życia gra na nerwach pozostałej części personelu, ale przesyłki dostarcza na czas. Zawsze. Honda CBF600 to wszechstronny portier, który być może charyzmą nie grzeszy, ale naprawi sprawnie każdy element budynku. Suzuki Hayabusa to prężny spec od kontraktów międzynarodowych, który właśnie wrócił z delegacji z Japonii. Honda Hornet, Yamaha FZ6 i Suzuki GSR to młodzi stażyści w gajerkach, którzy już zaczynają wczuwać się w rolę i rozrabiać w biurze. Pozostaje jedno pytanie. Kim jest ten, który siedzi na wygodnym, skórzanym fotelu i wydaje rozkazy. Kim jest ten, którego imienia głośno się nie mówi (nie chodzi o Voldemorta). Kim jest ten, którego boi się całą korporacja. Kim jest prezes? Odpowiedź może być tylko jedna. Motocyklowym odpowiednikiem władczego szefa firmy może być tylko Boss Hoss.
Problemy z nazewnictwem
Gdzieżby mógł powstać Boss Hoss, jeśli nie w kolebce hamburgerów, zestawów powiększonych i zamiłowania do wszystkiego, co ogromne. Właśnie Ameryka Północna stała się matką, która wydała na świat motocykl powodujący opad szczęki i niedowierzanie w liczby. Twórcą Boss Hossa był niejaki Monte Werne. W 1990 roku człowiek ten pomyślał sobie: „Jakby to było zrobić motocykl z silnikiem z rozbitej Corvetty?" Na efekty jego umysłowej kotłowaniny nie trzeba było długo czekać. Gdy pierwszy jego sprzęt wyjechał na ulice, nawet sami Amerykanie, którzy są przyzwyczajeni do rozmiaru XXXL, nie mogli się nadziwić. Warto wspomnieć, że pierwotnie motocykl miał się nazywać „Boss Hog", ale z wiadomych przyczyn (Hog, czyli „wieprz" to znak firmowy HD) Monte musiał zmienić nazwę. Prawdę mówiąc, nawet jeśli jego dzieło nazywałoby się „Boss Masło Orzechowe", nadal wzbudzałoby szok, zachwyt, przerażenie i wszystkie inne, skrajne emocje.
Kopara w dół
Jeżeli jesteś posiadaczem Hondy Walkirie lub Triumpha Rocket 3 i uważasz, że są one dla ciebie zbyt małe, udaj się do najbliższego dealera Bossa. Pierwsze wrażenia u większości osób są zazwyczaj takie same. Podobnie jak zestaw słów pojawiający się podczas oglądania. „Absurdalny", „Onieśmielający". „Monumentalny". To usłyszymy najczęściej. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ... wszystko. Boss Hossa można by porównać do choppera, który przedawkował batoniki proteinowe. Zbiornik paliwa rozmiarami przypomina maskę samochodu (co zresztą by pasowało przy silniku V8), a chłodnica z powodzeniem mogłaby służyć do klimatyzacji sali konferencyjnej. Pewne obawy może budzić tylna opona o raczej samochodowym profilu. W USA, gdzie zakręty pojawiają się sporadycznie i to raczej przez pomyłkę, Hoss daje radę. Górzysty krajobraz z kilkudziesięciokilometrową prostą zmienia się w przerażającym tempie, kiedy biker przypomni sobie, że spisał już testament, a rodzinie zapewnił godny byt i odwinie gaz do końca. Fabryka podaje, że Boss Hossa można rozpędzić do ponad 260 km/h. Osiągnięcie tej wartości jest jednoznaczne z posiadaniem pewnych części anatomicznych wielkości piłek koszykarskich. Co ciekawe, wielu ludzi, którzy dostąpili przyjemności posiadania tego motocykla, wykorzystuje go do turystyki. Wyobraź sobie, że umawiasz się z kumplami na niedzielny wypad np. z Krakowa na Mazury. Ustawiacie się na stacji benzynowej przed miastem, ty jedziesz dajmy na to. Fazerem, gdy nagle podjeżdża znajomy na objuczonym Hossie, z szybą wielkości stołu kuchennego i mówi „to co, ruszamy?". Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, zastanówmy się przez chwilę nad ekhm, ekhm, turystycznymi talentami Boss Hossa. Pozycja za sterami jest wygodna, głównie dzięki fotelowemu siedzeniu. Ochrona przed wiatrem? Już sam silnik i zbiornik paliwa odpierają strumień powietrza. Elastyczność silnika? Dobra, nie trzeba redukować przy wyprzedzaniu ...
Oczywiście dlatego, że Boss Hoss posiada automatyczną przekładnie, która niestety pożera trochę mocy, i tak zostawiając mocarne stadko koni mechanicznych. Wróćmy na chwilę do turystycznej szyby.
Coś więcej niż V8 w motocyklu
Jeżeli już do Twojego mózgu dotrze impuls, że musisz mieć w garażu coś ogromnego i kupisz Bossa, masz do dyspozycji szeroki wachlarz akcesoriów, którymi możesz swojego pupilka obdarować. Przykłady? Ależ proszę. Wspomniana wcześniej szyba, akcesoryjne siedzenia z oparciami, customowe malowanie i od groma innych. Można też wybierać w kilku wersjach silnikowych. „Podstawowe" modele dysponują silnikiem V6 i mocą „jedynie" 200 KM. Można też zamówić egzemplarz z konwencjonalnym sprzęgłem.
Przyjmijmy jednak, że rano wsypujesz sobie kawę do gardła, zalewasz wrzątkiem, a później z rozpędu walisz głową w ścianę. Właśnie dla takich jak ty został przygotowany Boss Hoss z silnikiem V10 z Dodge Vipera. Do czego zmierzam? Ano mianowicie do tego, że Monte Werne jest na tyle przekonany o użyteczności swojego motocykla, że oferuje, nazwijmy to, pełny pakiet sprzętowy. Nie stara się umyślnie dążyć do statusu legendy, ale propagować użytkowanie Boss Hossa (wiem, że brzmi to śmiesznie) na co dzień. Co ciekawe, Amerykanie są zdecydowanie bardziej skorzy do zaakceptowania takiej ideologii, niż wszyscy inni. Tylko tam nikogo nie zdziwi, albo zdziwi w stopniu minimalnym człowiek na 5 czy 8 litrowym motocyklu, który jedzie nim po Big Maca. Boss Hoss posiada wsteczny bieg, więc manewrowanie jest w pewnym stopniu ułatwione. Wsteczny bieg jednak nie pomoże w przypadku parkingówki. Masz Boss Hossa ? Pod jedynką w telefonie miej numer do pomocy drogowej z dźwigiem. Przyda się.
Po co to komu?
Barrak Obama powiedział kiedyś „Yes, we can". Monte Werne zdaje się być idealnym przykładem zastosowania tego hasła w życiu. Po co tworzyć motocykl koszmarnie ciężki, niepraktyczny, o idiotycznej wręcz mocy? Ponieważ jest to możliwe. Da się to zrobić i się robi. Nie ma tutaj uszczykiwania kolejnych gramów z masy motocykla, nie ma walki o kolejne ułamki sekund, nie ma chirurgicznego projektowania. Boss Hoss to motocyklowy gigantyzm w najczystszej formie. Dla kogo jest to przeznaczone? To wyjątkowo trudne pytanie. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to koleś, który miał już w życiu kilka motocykli, mniej lub bardziej ekstremalnych, ale teraz potrzebuje czegoś naprawdę odpałowego. Jest jednak jeden poważny problem. Pamiętacie kobitkę z trzema piersiami z „Pamięci Absolutnej"? Hit miejscówy, każdy patrzył na nią z zaciekawieniem, zachwytem i z koparką na ziemi. Pytanie tylko czy chciałbyś z nią założyć rodzinę? No właśnie ... Z Bossem jest podobnie. Każdy będzie patrzył na niego z otwartymi ustami, próbując poukładać sobie myśli i jeszcze raz przeanalizować to, co właśnie widzi. Każdy szanujący się motocyklista choć raz chciałby się nim przejechać. Choć raz odkręcić manetkę i poczuć, jak tylne koło znika w kłębach dymu. Jest jeszcze coś. W Polsce, aby mieć w ręku kluczyki do tego sprzętu (do których idealnym brelokiem byłby tłok z traktora), trzeba wyłożyć około 175 000 PLN. Niemało, zważywszy na fakt, że drugie tyle wydasz na opony i paliwo. Ciekawi mnie jedna rzecz. Gdzie jest granica? Czy jest jakiś limit mocy w motocyklu drogowym, czyli takim, który nie jest produkowany w tajnej fabryce w białych rękawiczkach? Czy kiedyś powstanie jednoślad z silnikiem z Bugatti Veyron, który będzie można zarejestrować? Pewnym jest, że i na takie coś znaleźliby się chętni. Zawsze się znajdywali i znajdywać będą. To po prostu cywilizacyjna potrzeba przekraczania granic rozsądku.
Filmy: |
|
Komentarze 10
Poka¿ wszystkie komentarzeNadaje siê na pierwsze moto?
Odpowiedzsam latam Trud± 1400 bez kagañców i ma naprawdê fajne pier....niêcie ma³o który plastik dorównuje na starcie! ale na takim bydlaku mia³ bym chyba stressa ¿eby rolkê odkrêciæ do koñca Ale ...
OdpowiedzSpasieni amerykanie potrzebuja mocnego sprzeta zeby z nimi ruszyl z miejsca :] a tak w ogole to wszystko co najwieksze powstalo w stanach, czyzby przez jakis kompleks ? ;]
OdpowiedzJechalem tam motocyklem (jako pasazer) i moge Cie zapewnic ze r1 czy inne suszarki zostana daleko w tyle. Niewyobrazalne przyspieszenie i przeciazenia jak w samolocie :D
Odpowiedzja go kupiê jak tylko znajdê do tego pretekst ;) ponawiam pytanie: poco to komu????
OdpowiedzBoczo, co to za pytanie: "po co to komu" !!?? ;-) Przekona³e¶ mnie, kupujê tego Boss Hossa - jak tylko bêdê mia³ kasê na zbyciu.
Odpowiedz