Boczo na temat: Suzuki Gladius
Kiedy Gladius wszedł do oferty Suzuki, zrobiło się trochę niezręcznie. Podobnie niezręcznie jak ktoś przychodzi na stypę w chromowanych kowbojkach i czapce policyjnej. SV650 był najmniej znienawidzonym motocyklem w historii. Naprawdę nic nie można było mu zarzucić i dokładnie dlatego na przestrzeni lat stał się automatycznym bestsellerem wijąc sobie ciepłe gniazdko w dziesiątkach tysięcy garaży. Idąc jednak z duchem czasu i wielokulturowości, w Suzuki wszystko odwrócili do góry nogami. Deski kreślarskie zastąpiła sztaluga i farby, a szef projektantów wyjechał na urlop mówiąc „Róbta co chceta, tylko nie zepsujcie niczego. Rum z colą już na mnie czeka na Barbados”. Przyznam szczerze, nienawidziłem Gladiusa pasjami. Ale teraz jeden stoi w moim garażu od kilku tygodni i nie mogę przypomnieć sobie dlaczego.
Co ja pacze
Zacznijmy od nazwy. Gladius. Tak, wiem, że to nawiązanie do spływającej krwią broni gladiatorów, ale mnie kojarzy się ona z klubem na wyspie Mykonos, przed wejściem do którego rozdają fluorescencyjne opaski na nadgarstki i prezerwatywy. A potem mamy design. Suzuki trzeba przyznać jedno – byli cholernie odważni. Jestem niemal pewien, że główny projektant był wegetarianinem. Gladius jest bardzo organiczny, wszędzie pełno jest krągłości i łagodnych załamań, które skutecznie maskują rozczochrany charakter tego motocykla. Prawdę powiedziawszy, niewiele jest tutaj do niepodobania. Co ciekawe, Gladius przypada do gustu prawie wszystkim i nawet ci, którzy kiedyś jeździli GSX-Rami 1100, mordując szczeniaki i odbijając dziewczyny innym twierdzą, że jest fajny. Poza tym możesz próbować wmówić ludziom, że to MV Agusta Brutale.
Co ja siedze
Szlag mnie trafia jak ktoś mówi, że ergonomia i wygoda nie ma dla niego żadnego znaczenia. Jeżdżę motocyklami naprawdę sporo i wiem, że uwierający w krocze zbiornik paliwa czy twarda kanapa potrafi zepsuć frajdę z jazdy nawet najbardziej fenomenalnym sprzętem jaki można sobie wyobrazić. Tutaj Suzuki trochę zawaliło. Pozycja na Gladiusie jest bardzo aktywna, niemal agresywna. O wiele większy ciężar spoczywa na kierownicy. Do tego totalnie beznadziejne, twarde i niewygodne siedzenie. Zupełnie jakbyś siedział na bicepsie Roberta Burneiki. Podnóżki z kolei, z powodów dla mnie niezrozumiałych, są bardzo z tyłu, co utrudnia niemal wszystko, co kierowca robi na motocyklu. Póki co, wszystko to wygląda niezbyt dobrze, ale zapewniam, że agresywną pozycję za sterami przyjmuje się tutaj nie bez powodu.
Wredny typ
Obiecałem sobie, że nie będę nawiązywał do SV, ale olać to. Nie będę już nawet pisał o wspaniałości silnika V2 z tego motocykla, bo znajomi i tak już mają dość mnie i mojego bezustannego rozpływania się nad wyższością tego silnika nad wszystkimi innymi. Fakt jest jednak taki, że SV cechował się spektakularnym jak na tą pojemność ciągiem od samego dołu skali obrotowej. I chwała mu za to. Gladius to coś zupełnie z innej bajki. Nie ma już potężnego kopniaka od samego dołu. Silnik jest wyraźnie mniej elastyczny, co potwierdziły zresztą testy przyspieszenia na druzgocącą korzyść SV. I jest ku temu bardzo wyraźny powód. Gladius od SV jest o 23 kg cięższy. Ma stalową ramę, żeliwny wahacz i ABS, który też dodaje parę kg. Cała moc i moment obrotowy powędrowały wyżej. Rzecz w tym, że w czasie jazdy nie masz pojęcia gdzie te kilogramy się podziały. Natomiast to, co dzieje się po przekroczeniu 7000 obr/min przerosło wszelkie moje oczekiwania. Wiedziałem, że ten sprzęt będzie dynamiczny, ale nie sądziłem, że aż tak. Jeśli będziesz trzymał wskazówkę mniej więcej w połowie skali i pozwolisz silnikowi rozkręcać się aż po kres skali, uśmiech z twego oblicza nie zniknie przez cały dzień. I nie będziesz nawet myślał o tym, że motocykl, którym jedziesz nazywa się jak klub na greckiej wyspie miłości bez granic.
Mój egzemplarz był wyposażony w tylną oponę 180/55/17 (seryjnie mamy 160/60/17). Dlaczego? Powód jest bardzo prosty – bo lepiej wygląda. To trochę kompromituje chirurgiczne prowadzenie, ale nie aż tak, aby zepsuć fun z jazdy, a dzięki temu motocykl prezentuje się obłędnie, kiedy idziesz do niego na parkingu.
Gladius wprost uwielbia, jak traktujesz go brutalnie, bez manier i opamiętania. Obroty rosną w zawrotnym tempie. Znikło delikatne lenistwo znane z SV. Tutaj wszystko dzieje się szybko i dziko. Jeśli wymyślisz sobie, że fajnie będzie spalić gumę, czego robić nie powinieneś, bo to jest złe dla środowiska, prawdopodobnie, to będziesz na odcięciu przenosił bieżnik opony na nawierzchnię niemal natychmiast. To Suzuki, więc skrzynia biegów pracuje jak gorący bagnet w Nutelli. Płynnie, cicho i bezbłędnie. Do tego lekko działające sprzęgło i najlepszy ABS (nie licząc tego z Hondy) z jakim jeździłem. Mamy zatem super-dynamiczny sprzęt, jednocześnie będący przyjaznym i łatwym. A to rodzi kłopotliwe pytanie.
Czy Gladius to naprawdę motocykl dla kobiety?
A czy jest w ogóle coś takiego jak motocykl dla kobiety? Znam panny, które doprowadzają byłych komandosów i drwali do płaczu, a na co dzień jeżdżą Intruderem M1800. Biorąc jednak pod uwagę fakty, Gladius doskonale sprawdzi się jako motocykl dla dziewczyny, która już trochę ogarnia w jeździe motocyklem, ale szuka czegoś trochę bardziej ekscytującego, szybszego i mocniejszego, ale nadal przyjaznego. Jeśli znajdziesz ten słodki punkt balansu między świetnym silnikiem i precyzyjnym prowadzeniem, będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie, ale mimo, że Gladius bardzo ogranicza możliwość zrobienia sobie krzywdy, potrafią ją zrobić.
Czy Gladius to naprawdę motocykl wyłącznie dla kobiety?
Nie tak dawno wolałbym być pracownikiem administracyjnym Poczty Polskiej niż jeździć Gladiusem. Teraz sam nie wiem co się stało. Oprócz fatalnego siedzenia i trochę niewygodnej ergonomii niezwykle trudno mi się do niego przyczepić. Gladius ma super silnik, dobre, zaskakująco komfortowe zawieszenie, rewelacyjny ABS, jeśli nie zdecydujesz, że masz 7 lat i ADHD, pali 4 litry na setkę, i, uwaga, całkiem dobrze wygląda, zwłaszcza z wyścigową szachownicą na baku. Do tego zważywszy na fakt, że wywodzi się z SV650, jest bardzo niewielka szansa, że się popsuje. Nówka sztuka z ABSem kosztuje 28900 zł. To bardzo niewielka kasa za motocykl tak dynamiczny i dający tyle frajdy. Gladius nie jest dzieckiem postępu. Niektórzy, powiedzą, że biorąc pod uwagę jego bezbłędnego przodka jest krokiem w tył. Ale szczerze mówiąc, to co z tego? Metroseksualne koneksje gdzieś znikają, a kiedy sprzęt w zakręcie zachowuje się jak turbodoładowana balerina, twoje oblicze rozjaśnia się heroicznym bananem od ucha do ucha.
|
Komentarze 20
Pokaż wszystkie komentarzeGORĄCY BAGNET W NUTELLI??? Boczo chyba przedawkowałeś Kapitana Bombę, a może nawet Kapitana Dupę!
OdpowiedzLudzie - opamiętajcie się z tymi komentarzami. Luzik :) Gościu opisuje swoje odczucia i przemyślenia dotyczące motocykla i tyle. Czy on komuś narzuca swoją wizję, czy kogoś obraża? Może i ma ...
OdpowiedzWojciech_Moto czy ty nie przyszedłeś tu z onetu? Chłopie odejdź od komputera, siądź na moto. Przecież od ciebie wali kompleksami aż brzydko.
Odpowiedzhttp://demotywatory.pl/3871623/Tak-sie-jawi-cala-potega Pozdro :P
Odpowiedzteraz motogej próbuje robić zrzyne ze ścigacza i wymyślili jakiegoś wiewóra :P
OdpowiedzCo wy macie jakiś problem z tym motogenem?? Portal taki sam jak Ścigacz. A tu widze jakaś wojna na to kto lepszy, itd.
Odpowiedztaki sam? chyba sobie jaja robisz.
Odpowiedz@ Men, trochę rozmijasz się z prawdą. "Boczo na temat" powstało chwilę po tym jak na Motogenie wprowadzono "Świat wg Wiewióra". Odwiedzam oba portale i zauważyłem to jakiś czas temu, więc daj spokój z tymi tekstami o zrzynaniu. A co do Gladiusa, no to raczej jego metroseksualizm jest tak daleko posunięty, że nic go nie uratuje, ani piec, ani heble (wcale nie są tak genialne jak pisze Boczo) ani cokolwiek innego;)
OdpowiedzKoleżko zastanów się przez chwilę, ale tak na serio. naprawdę uważasz, że Boczo zrzynał by cokolwiek z motogenu?
OdpowiedzChyba coś Ci się kolego pomieszało. Autorskie teksty Bocza pojawiają się odkąd pamiętam i wątpię, żeby coś zrzynał z motogenu. Jak widać komuś bardzo się nie podoba poczytność artykułów Bocza i na siłę stara się nasrać tam gdzie go nie chcą. Jednym słowem idź Pan w ***!
Odpowiedzjak tam jest motogej to tu przykładny motocyklista.pl :D
Odpowiedzjak tam jest motogej to tu P R E C E L.P L
Odpowiedza ty jestes P.R.E.C.W.E.L.P.L :D:D:P:P:P
OdpowiedzEj, hejterzy, co mieszkają z mamą, mam do was fajny link: http://www.scigacz.pl/Kozak,w,necie,frajer,w,swiecie,12175.html Czytać szybko, póki stara nie odetnie wam neta :P:P Pozdro, lamusy:D
Odpowiedz