Błażusiak deklasuje rywali!
Polak, który od czerwca jeździ w barwach KTM, dosłownie zdeklasował rywali w Silz w Tyrolu w Austrii
Tadeusz Błażusiak, zawodnik Automobilklubu Krakowskiego oraz fabrycznego zespołu KTM, wygrał zawody motocrossowe typu hard enduro w Silz w Tyrolu w Austrii. Polak, który od czerwca jeździ w barwach KTM, dosłownie zdeklasował rywali. Były to pierwsze zawody typu enduro dla Błażusiaka od jego czerwcowego zwycięstwa w Erzbergrodeo, które uważa się za nieoficjalne mistrzostwa świata w enduro extreme. Polak wygrał tamtą imprezę, pokonując ponad 1300 rywali z całego świata. Dzięki temu podpisał kontrakt z KTM do końca przyszłego sezonu i zmienił dyscyplinę z trialu na enduro.
Zawody w Silz nosiły nazwę Crazy Eddy i były zaliczane do cyklu, nad którym patronuje austriacka firma Red Bull. Imprezę rozegrano w ośrodku sportów, na specjalnie przygotowanej trasie. Zawodnicy pokonywali pętlę przez ok. 10 minut, co zbliżało zawody do motocrossu. Trasa wymagała zróżnicowanych umiejętności. Przede wszystkim należało jechać szybko, by wyprzedzić innych rywali na partii asfaltowej, ale także trzeba było posiadać umiejętności trialowe (skoki przez samochody i bale drzewa) oraz motocrossowe (jazda po szutrze). Błażusiak startował do finału z 5. pozycji. Szybko wyszedł na prowadzenie, zyskując przewagę na sekcjach trialowych (jako jedyny przeskakiwał przez samochody i bale ku radości 10 tys. kibiców, pozostali zawodnicy preferowali znacznie wolniejszy przejazd przez przeszkody). Na mecie Polak był pierwszy z ogromną przewagą. Drugi z kierowców stracił do naszego zawodnika 3/4 okrążenia, a trzeci został już zdublowany!
To były trudne zawody, jednak sprawiły mi mnóstwo frajdy - powiedział Tadeusz Błażusiak, zawodnik teamu Kegel-Błażusiak. - Byłem zaskoczony, że mimo braku dużego doświadczenia w enduro, nie traciłem czasu do innych zawodników na szybkich partiach trasy. Na technicznych odcinkach zyskiwałem natomiast ogromną przewagę dzięki moim umiejętnościom trailowym. Na jednym okrążeniu, które przejeżdżaliśmy w około minutę, zyskiwałem 3-4 sekundy nad czołówką. Niewiele zabrakło, bym zdublował wszystkich. A przecież w stawce znaleźli się czołowi zawodnicy enduro z Niemiec i Austrii. Cieszę się też, że kibicom podobała się moja jazda, co widać było po lawinie fleszy. Przeskakując przez samochody czułem się jak gwiazda kina na czerwonym dywanie, światła aparatów dosłownie mnie oślepiały.
Kontakt PR: Rafał Stanowski
tel. 600-391-898
rafal.stanowski@gmail.com
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeKolejny sukces. Być może obserwujemy narodziny gwiazdy światowego formatu w Enduro :-)
OdpowiedzTadzia! I tak trzymaj!!! Gratulacje!
OdpowiedzGratulacje !!!
Odpowiedz