Bieszczadzka Tu³aczka - jesieñ 2011
No cóż, nadeszła jesień dni coraz krótsze, liście pożółkły - znakiem tego nadszedł czas aby znowu „najechać” Bieszczady, a dokładniej Ustrzyki Dolne, a jeszcze dokładniej to Gromadzyń aby nieco poimprezować i powoli myśleć o zakończeniu sezonu motocyklowego w zacnym towarzystwie.
Po raz 13-ty zaproszenie wyszło od organizatorów, czyli Piotrka „Pucola” i Tomka „Helwarta”. Jak zawsze wielu z nas przyjęło zaproszenie i stawiliśmy się gromadnie. Organizatorzy byli już do naszej dyspozycji od czwartku wieczorem. Karczma „U Gały” stojąca u stóp stoku narciarskiego Gromadzyń zaczeła się zapełniać zmarzniętymi choć uśmiechniętymi gośćmi już w godzinach popołudniowych. Zjeżdżali się ludzie z całej Polski mniej lub bardziej zorganizowanymi grupami. Licznie stawił się jak zawsze Płock , Łódź z dodatkami Pabianickimi, Warszawa , przedstawiciele z Gdańska , Śląsk, Łańcut i wielu wielu innych. Wszystkich witał „Helwart” i pracujący na pełnych obrotach bar. Każdy dostał ciepłą strawę i powitalną lufkę.
Czwartek w odróżnieniu od pozostałych wieczorów upłynął na wesołej imprezie zakrapianej oczywiście alkoholem w różnej postaci. Grała dobra muzyka i co chwila rozlegały się powitalne okrzyki w stosunku do pojawiających ludzi. Ponieważ była to już 13 Bieszczadzka Tułaczka wielu ludzi znało się znakomicie , wielu razem podróżowało po Świecie więc impreza nabierała bardzo szybko tempa.
Ponieważ ta edycja była także autoryzowana przez BMW Klub Polska Motocykle pojawiło się także sporo nowych osób – znanych dotychczas bardziej lub mniej z wpisów na Forum Klubowym. Niektórzy nieco zagubieni na początku szybko komponowali się z tłumem i jak sadzę szybko nawiązywali nowe – tym razem nie wirtualne – znajomości. Wielu przypłaciło to piątkowo-porannym bólem głowy. Suma sumarum zjechało się ok. 100 osób.
Piątek zaczął się piękną pogodą i śniadaniem. Na 10:00 zapowiedziany był wyjazd całej grupy do tzw. Karpackiej Troi czyli skansenu archeologicznego. Nie będę pisał o tym co tam widzieliśmy. Każdy może to sprawdzić na www.karpackatroja.pl
Organizatorzy bardzo fachowo poprowadzili grupę złożoną z ok. 40 motocykli. „Pucol” prowadził grupę – „Helwart” zamykał , zbierając po drodze tych którzy jechali nieco wolniej. Poprowadzili nas w okolice Jasła fajnymi drogami , mogliśmy przy okazji zobaczyć spory kawałek Bieszczad. Po zwiedzeniu skansenu podnieśliśmy znacznie obroty lokalnej stacji paliw i kilku sklepów spożywczych – a zwłaszcza stoisk monopolowych robiąc zapasy na piątkowy wieczór. Do bazy wróciliśmy ok. 17:00 – czekał na nas obiadek i kilkanaście nowych osób które dotarły w tzw. „międzyczasie”. Część grupy , która nie pojechała z nami siedziała już w znakomitych humorach także bez zbędnej zwłoki przeszliśmy do ostatniego już w tym dniu punktu programu – czyli znów w odróżnieniu od poprzedniego wieczora – rozpoczęliśmy „biesiadę” przy muzyce serwowanej nam przez DJ Demko. Ogień wesoło trzaskał w kominku , ludziska pląsali na parkiecie z rozgrzanych głów się dymiło i ogólnie atmosfera przypominała biesiady szlacheckie znane z literatury i filmu. Różnica polegała tylko na tym że nie lała się krew i nikt nie zginął. Bar znowu pracował na pełnych obrotach i czas upływał „milutko”. Zakończyło się to wszystko ok. 4 rano – tak wytrwali byli biesiadnicy.
Po powrocie z Bieszczadzkiej Troi Panów Organizatorów czekała niespodzianka zorganizowana przez grupę z Płocka pod dowództwem Maćka „Budynia”. Mianowicie cały Gromadzyń, knajpa, domki, samochody zostały – jako że czas był przedwyborczy – udekorowane plakatami wyborczymi z podobiznami „Pucola” i „Helwarta” z hasłem wyborczym „Motocykl jest Najważniejszy” i deklaracją wyborczą „Wszystko po 3 zł” – co okazało się jak zwykle kłamstwem wyborczym bo np. piwo w barze kosztowało 5 zł (kandydaci obiecywali, że tak będzie po wygranych wyborach).
Sobota powitała nas słoneczną pogodą. Śniadanie o 10:00 i start dla dwóch grup motocyklowych – tzw. „asfaltowców” i oczywiście jak zawsze hardcorowy „off Road” dla GS-ów. Trasa asfaltowa została zorganizowana w taki sposób , że każdy uczestnik dostał roadbooka gdzie były zaznaczone punkty które należało odnaleźć , zebrać odpowiednią ilość pieczątek i rozliczyć się z tego na mecie. Na trasie przejazdu „asfaltowców” czekał niezawodny i niepowtarzalny kolega Scyzor z asystentem Leonem, który palił ognisko i serwował zawodnikom kiełbasy i nie tylko na tzw. „Scyzor Zonie”.
Trasy Off Road pilnowali natomiast sami organizatorzy. Należało pokonać Gromadzyń wjeżdżając na niego nartostradą pełną błota i zjechać w dół po stoku narciarskim – czyli mokrej trawie. Puszczono nas w tzw. okrążenie zapoznawcze , na którym już było kilka spektakularnych dzwonów. Jednak prawdziwym wyzwaniem okazał się zjazd po stoku.
Tzw. „twardziele” wystartowali i jak dojechali na metę dowiedzieli się , że teraz należy zrobić to samo w drugą stronę , a o zwycięstwie będzie decydowała suma czasu obu przejazdów.
I tak sobie płynął czas… Oczywiście była także trzecia grupa. To byli Ci , którzy po wieczornej imprezie nie zaprzestali „walki” i kontynuowali ją na tarasie karczmy… Grupa ta była „ogólnopolska” tak więc byli tam i „łódzkie nasienia” , był przedstawiciel Trójmiasta , Stolicy Polski no i oczywiście nie mogło zabraknąć przedstawiciela z Płocka.
W godzinach mocno popołudniowych Organizatorzy wezwali chętnych do konkursu jazdy zręcznościowej na parking pod Gromadzyniem. Aby wyrównać szanse wszyscy jechali na „450” enduro użyczonej przez BMW Sikora z Bielska. Firma ta w ramach uczestnictwa w naszym spotkaniu dokonywała także nieodpłatnej diagnostyki motocykli wykonywanej przez doświadczonego serwisanta motocykli BMW pod czujnym okiem Prezesa Klubu BMW Polska Motocykle – Tomasza Sapeli. Tenże dotknięty w tym sezonie straszliwym pechem polegającym najpierw na zerwaniu więzadeł, a obecnie na poważnym złamaniu kości udowej – nie mógł uczestniczyć w konkursach off roadowych, na których zawsze brylował ze swym ADHD.
Po zakończeniu konkursu jazdy zręcznościowej rozpoczęła się – w odróżnieniu od poprzednich wieczorów - Wielka Kulminacyjna Impreza Zlotowa. Na stoły wjechały mięsiwa , smalce , ogórki , sery i inne frykasy dla podniebienia. Na stół wjechał także pieczony baran a do knajpy Radek Nowak na motocyklu konstrukcji Motomirka.
Kolega Motomirek słynący z serwisu i sprzedaży używanych motocykli BMW oraz uczestnictwem we wszystkich edycjach Bieszczadzkiej Tułaczki zajął się ostatnimi czasy konstruowaniem motocykli na bazie GS-ów – co czyni z sukcesami. Dowodem na to jest fakt iż znajdują się chętni do nabywania tych sprzętów co to mają trochę z BMW a trochę z KTMa.
Rozdano nagrody dla zwycięzców. Oto wyniki:
Rajd terenowy po Górze Gromadzyń:
1. Motomirek2. Radek Nowak3. Bartek "Keton" Kurzawa
Próba sprawnościowa na placu przy udziale „loży szyderców”
1. Darek "Młody" Habrat2. Krzysiek Buszta3. Robert Żarkowski
Trasa objazdowo-widokowa czyli „asfalciarze”:
1. Mariusz "Duch" Zazdros2. Niedzielski Marcin3. Krajewska Kasia
Zabawa znowu trwała do białego rana, i chociaż uważno na alkohol z racji konieczności porannego startu do domu, była znakomita. Co prawda grupa łódzka nie uważała i dlatego rano nie wyruszyli lecz zostali na kolejny dzień. No cóż – samo życie. Dowódcą tejże grupy okazał się kolega „Palikot” (nie mylić z oryginałem), który być może prowadził kampanię wyborczą i na poniedziałek zaplanował Ustrzyki Dolne...
Reszta wyruszyła między godziną 9 a 11. Najdalej i pewnie najtrudniej miał „Kotek” z Trójmiasta „nagrodzony” zresztą w drodze powrotnej przez Panów z cywilnego Opla Vectry. I tak XIII edycja BT dobiegła końca pod znakiem super klimatu, zabawy i pięknej pogody, którą jak zwykle organizatorzy opłacili gdzie trzeba. Czekamy teraz na kolejną , XIV tym razem imprezę na stoku Gromadzynia w karczmie „U Gały” w gościnnych progach Piotra „Pucola” i Tomka „Helwarta” oraz wspaniałej szefowej karczmy – Aldony. Do zobaczenia za rok. A obecnie dziękujemy Organizatorom za tegoroczną edycję BT.
Zdjęcia: Hans i Scyzor
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeNo ju¿ nie przesadzaj, wo¿enie po publicznej drodze dziecka bez ¿adnej ochrony i próba zrêczno¶ciowa na placyku z dala od ulicy to chyba nico inny "kaliber" przewinienia.
OdpowiedzCzekajcie a gdzie oni maj± kaski jak jad± na tym BMW ? A parê tygodni temu co¶ pisali¶cie o jakim¶ angliku dziecku i braku kasku . Zalatuje Gazet± Wybiorcz±
Odpowiedz