Bartek Wiczyński - Czerpię ogromną frajdę z jazdy!
Bartek Wiczyński na trzy wyścigi przed końcem sezonu jest najlepszym Polakiem w klasie Superstock 1000. Jak ocenia ten sezon, jak prezentuje się jego zdrowie i jakie ma plany opowiedział specjalnie dla czytelników Ścigacz.pl
Ścigacz.pl: Na trzy wyścigi do końca sezonu jesteś drugi w klasyfikacji generalnej Superstock 1000. Zadowala cię ta pozycja?
Bartek Wiczyński: W sumie przed sezonem w ogóle nie myślałem o pozycji na koniec sezonu. W tym roku jeżdżę dla przyjemności i aż dziwne, że idzie mi tak dobrze. Jestem zadowolony, jednak czuję niedosyt, bo myślałem, że dam radę nawiązać walkę z Gwenem tak jak na pierwszej rundzie. Jednak Gwen jest klasą samą dla siebie i moim jedynym celem jest żeby chociaż raz wygrać z kolegą z Francji i ścigać się z nim jak równy z równym.
Ścigacz.pl: Przed ostatnią rundą przeszedłeś operację ręki, na czym ten zabieg polegał?
B.W.: Zabieg polegał na przecięciu powięzi mięśnia przedramienia. Przez ostatnie kilka lat miałem problem z puchnącym przedramieniem i nie mogłem jechać na sto procent swoich możliwości przez cały wyścig. Teraz jest dużo lepiej, wreszcie czerpię ogromną frajdę z jazdy, a nie myślę tylko o bólu i o tym kiedy skończy się wyścig, bo dłużej nie wytrzymam. Jest lepiej i myślę, że będzie jeszcze lepiej, tym bardziej, że na ostatniej rundzie byłem tylko półtora tygodnia po tym zabiegu.
Ścigacz.pl: To już twój drugi sezon na Hondzie. Jak się czujesz na tym motocyklu?
B.W.: Honda bardzo mi pasuje, bardzo łagodnie oddaje moc, lekko się prowadzi. Niestety nie wykorzystuję potencjału tego motocykla w stu procentach i to mnie bardzo denerwuje, bo wiem, że „motocykl gwizda tylko kierowca...."
Ścigacz.pl: Ostatni weekend w twoim wykonaniu to dwa zupełnie inne wyścigi. Z czego to wynika?
B.W.: Sobotnie starcie to właściwie też pierwszy wyścig w moim życiu, w którym utrzymywałem równe tempo przez cały dystans. Było super. W drugim założyłem tę samą twardość opony, co w sobotę, a było dużo cieplej i niestety nie czułem tak dobrze motocykla, żeby jechać jak moi konkurenci. Niestety mój błąd. Chciałbym tutaj wyrazić swój smutek po stracie naszego wspólnego kolegi Kuby Dereckiego. Cały czas myślę, jak mogło do tego dojść. Współczuję rodzinie, żonie i wszystkim przyjaciołom Kuby.
Ścigacz.pl: Do lidera swojej klasy, Gwena Giabbaniego tracisz trzydzieści pięć i pół punktu. Jaki jest twój plan na końcówkę sezonu, będziesz gonił pierwszego czy bronił swojej pozycji?
B.W.: Uważam, że będzie niemożliwe, żeby wyprzedzić Gwena w klasyfikacji ogólnej, ale mam ogromne chęci na walkę z nim przez cały wyścig. Moim marzeniem jest wygrać chociaż jeden wyścig z Gwenem. Oczywiście, że chciałbym także utrzymać drugą pozycję w klasyfikacji generalnej i zakończyć sezon przed „Walusiem".
Ścigacz.pl: Jak oceniasz po półmetku sezonu rywalizację z Francuzami?
B.W.: No trochę wstyd się przyznać, ale są dużo lepsi, mają inny tor jazdy na każdym torze, po którym jeździliśmy razem, inny styl, ale są bardzo mili i pomocni. Po prostu są spoko. W sumie jedynym wytłumaczeniem jest to, że oni ścigają się zawodowo, a ja hobbystycznie. Niestety często jest tak, że prosto po pracy z głową nabitą różnymi problemami jadę na wyścigi. Ale wyścigi to dla mnie odskocznia i mega zabawa, taka forma wakacji można powiedzieć.
Ścigacz.pl: Zajmujesz też dobre miejsce w klasyfikacji GRANDys FORMULA X-Treme, bierzesz w ogóle te wyniki pod uwagę?
B.W.: Aż dziwne, że zajmuję trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej FORMULA X-Treme. Jest to klasyfikacja zbiorcza wszystkich kierowców klas Superbike i Superstock 1000, także nie ukrywam, że chciałbym bardzo utrzymać tę pozycję do końca sezonu.
Ścigacz.pl: Masz już sprecyzowane plany na przyszły sezon?
B.W.: Jeszcze niestety nic nie wiem.
Ścigacz.pl: Ścigasz się już w wyścigach dwanaście lat. Jak według ciebie zmieniają się wyścigi w Polsce? Czy idą w dobrym kierunku?
B.W.: Kiedy zaczynałem w 1998 roku miałem trzynaście lat i na wyścigi patrzyłem z otwartymi oczami, ale wydaje mi się, że teraz wreszcie powróciliśmy do stanu z 1998-1999 roku, kiedy frekwencja zawodników wahała się między 210-230. Jest na pewno dużo lepiej niż w latach 2001-2005. Ogólnie jest OK, ale myślę, że moglibyśmy bardziej się wszyscy dogadywać i nie szukać sprzeczek między sobą. W końcu większość jeździ dla przyjemności, a nie walczy o Mistrzostwo Świata i dlatego powinniśmy być sobie życzliwi i pomocni, traktować się jak kumple. Mowa tu głównie o zawodnikach i ich sponsorach, znajomych itp. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję redakcji za możliwość wywiadu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeVilku to b.skromny, ale prawdziwy znawca tematu (a nie teoretyk, jak co po niektórzy co o WMMP piszą tu za trzech) i aż dziw bierze że cześciej nie dzieli sie swoimi spostrzeżeniami na temat WMMP, ...
Odpowiedzdo tanca i rozanca bartek :) chcialbym by dostal szanse na jazde w wyzszej lidze (idm, wsbk) bo jak by z hobby zamienilo sie w profesje byloby mysle calkiem dobrze.. duzo mu zawdzienczam ...
OdpowiedzBartek to jedna z najsympatyczniejszych i najbardziej przyjaznych osób na poznańskim padoku. Ponadto świetnie jeździ technicznie!
OdpowiedzTo fakt - równy ziomal z Niego.Nie owija w bawełne,mówi to co myśli,jest naturalny - jednym słowem - taki chłopak z sąsiedztwa,pozdro dla Niego!
Odpowiedzkiedyś był fajniejszy, ale się zakochał
OdpowiedzI takiego Ciebie lubię...
Odpowiedz