Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 55
Pokaż wszystkie komentarzeBardzo fajnie że autor dzieli się swoim doświadczeniem. W zasadzie się zgadzam. Ale trzeba bardzo wyraźnie zaakcentować pewną rzecz - to co chroni motocyklistę (i kierowców generalnie) przed śmiercią to nie mała moc motocykla. Chroni rozum. Reglamentowanie dostępu do dużych maszyn to pomysł idiotyczny - uderza w wolność i stwarza wrażenie że 250-tka czy 500-ka są zawsze bezpieczne. A tymczasem i na skuterku można się rozwalić. Mówi się, że głupek i samobójca, jak na pierwsze moto kupuje sobie litra. A ja osobiście bardziej się boje tych, co kupują 250 mówiąc "muszę kupic małe moto, bo wiem ze mu bede odkręcał do oporu, a nie chcę sie zabic" - to dopiero jest kretyn, ktory mysli ze manetka ma tylko dwa położenia. A wszyscy mówią że rozsądny gość, bo 250 kupuje. jestem wrogiem reglamentacji i myślenia za ludzi. niech sami myślą. są dorośli. A nawet jak nie są, nie nie łudźcie się, ze reglamentacje, fotoradary itp zastąpią ludziom mózgi. nie da się.
OdpowiedzPrzeczytaj artykuł jeszcze raz. Tam są takie kwestie, jak wchodzenie w zakręty, podnoszenie maszyny po glebie, prowadzenie w mieście i takie tam. Przy litrze chodzi o to, że próbując jechać powoli zapewne i tak Ci nie wyjdzie. Nie o to, że jak kupisz mniejszy motocykl, teoretycznie "bezpieczny" to możesz bezkarnie nap****ć manetkę gazu. Na niektórych się nie da jechać bezpiecznie, nie mając doświadczenia. A dlaczego reglamentować - bo potem leczy się za wspólne pieniądze, no i ofiarą nie musi być sam motocyklista. A jak taki gamoń wjedzie "niechcący, bo przecież ogarniał" w grupę dzieci na poboczu? Też tego ma się uczyć na błędach?
Odpowiedz