BMW Motor Fest 2016 - relacja z imprezy
W miniony weekend wzięliśmy udział w imprezie motocyklowej, która jak się okazało nie była wcale zwykłym zlotem BMW. Już od samego początku zostałem pozytywnie zaskoczony zarówno lokalizacją jak i organizacją tego wydarzenia. Pocieszającym faktem było również to, że nie zostałem odesłany do domu z powodu motocykla, którym przyjechałem (Ducati Monster 1200 R), bo trochę się tego obawiałem. Na szczęście organizator zapewnił, że są otwarci na wszystkich motocyklistów, których do BMW chcą przekonać, także spokojnie można było pojawić się na sprzęcie innej marki.
Dzień 1 - zakwaterowanie i ognisko
Do hotelu Villa Verde w Zawierciu już w piątek wieczorem przybyło prawie 500 fanów bawarskiej marki. Oficjalne rozpoczęcie zostało zaplanowane na godziny późno wieczorne, więc uczestnicy mieli trochę czasu dla siebie. Problemu z jego zagospodarowaniem zdecydowanie nie było, na bardziej aktywnych czekał basen, korty tenisowe i boisko, a dla potrzebujących chwili odprężenia SPA. Dodatkowo organizatorzy przez cały wieczór zapewnili pyszny posiłek w chacie grillowej oraz ognisko, przy którym można było miło spędzić czas w motocyklowym gronie.
Dzień 2 - wyjazdy na trasę
W sobotę po śniadaniu przyszedł czas na główną atrakcję, czyli wyjazdy w trasę. Do wyboru były 3 opcje, trasa on-road, off-road oraz trasa mieszana, ja wybrałem pierwszą z nich czyli trasę turystyczną "Szlak Orlich Gniazd" i o godzinie 10 mieliśmy wyruszyć.
I teraz coś, co mi się bardzo spodobało, każdy dostał "roadbook" (patrzcie zdjęcia) na podstawie którego miał samodzielnie nawigować sobie drogę, do przejechania było 140 km. Ja włożyłem roadbook’a do tankbag’a i nie miałem większych problemów z nawigacją, jeśli ktoś nie miał takiego akcesorium, to mógł sobie przykleić go taśmą do zbiornika paliwa, to rozwiązanie też się dobrze sprawdzało. Oczywiście można było się dobrać w grupę z innymi motocyklistami i pokonywać trasę wspólnie, tutaj była pełna dowolność. Na początku myślałem, że na pewno zgubie się jeszcze przed wyjazdem z bramy ośrodka, ale jak się okazało zadanie nawigowania sprawiało dużo frajdy.
Na trasie było do zaliczenia 5 checkpoint’ów, w których uczestnicy musieli wykonać zadanie aby etap zaliczyć. Zadania swoją drogą momentami wymagały od nas sprawności czy nawet odwagi, między innymi strzelaliśmy z łuku w ruinach zamku, zjeżdżaliśmy na linie a przy tym zwiedzaliśmy okolice, ogromny plus za tak zorganizowaną rozrywkę. Widać, że wszystko było dokładnie przemyślane i przygotowane, za co należą się wyrazy uznania. Co mi się najbardziej podobało w całej tej zabawie? Chyba, to że między uczestnikami zawiązała się nić współpracy i przyjaźni (nawet mimo tego, że byłem na Ducati) i wspólnie na trasie sobie pomagali, bez większych barier poznawali się i wspólnie spędzali aktywnie czas. Tutaj tylko potwierdziło się to, że motocyklistów łączy pasja i zawsze znajdą wspólne tematy.
W każdym z punktów zbieraliśmy zaliczenia zadań lub odpowiadaliśmy na pytania, które były dowodem tego, że byliśmy w danym miejscu i wpisywaliśmy je do karty wcześniej otrzymanej. Następnie spośród osób, które zaliczyły wszystkie etapy zostało wylosowanych 4 zwycięzców, którzy otrzymali nagrody ufundowane przez BMW oraz California Superbike School.
Po powrocie na miejsce
Wyjazdy w zasadzie nie miały ograniczenia czasowego, więc można było trasę przejechać w 4 godziny, albo poświęcić więcej czasu na zwiedzanie po drodze. Jednak po powrocie na miejscu imprezy nie było chwili czasu na nudę. Mogliśmy zapoznać się między innymi z ofertą podróży motocyklowych firmy ADV Poland, szkoleniami Akademii Enduro, czy porozmawiać z niektórymi dealerami BMW. O rozrywkę zadbał również stunter Raptowny, który regularnie robił sporo hałasu i skutecznie podkręcał poziom adrenaliny.
Wrażenia po weekendzie zostały jeszcze do dzisiaj i żałuje, że to tak krótko trwało. Ciekawa forma wyjazdów, piękna okolica i trasa, wiele rozrywek na miejscu oraz co najważniejsze świetne towarzystwo. To wszystko spowodowało, że BMW Motor Fest, który odbył się po raz pierwszy, był bardzo interesującym wydarzeniem dla motocyklistów i śmiało mogę powiedzieć, że z chęcią pojechałbym tam jeszcze raz. Więc jeśli w następnym roku odbędzie się kolejna edycja, to na pewnie mnie tam spotkacie, ale może tym razem na BMW.
Organizacyjnie
Jeszcze dosyć istotna kwestia, czyli koszty imprezy. Były 3 opcje, pierwsza to pokój w hotelu na całą imprezę, a koszt takiego luksusu to 450 zł, druga to namiot, który nie był złym rozwiązaniem, bo pogoda była naprawdę świetna, koszt 250 zł. Ostatnią i zarazem najtańszą opcją był przyjazd tylko na sobotę bez noclegu, żeby wziąć udział w wyjazdach, koszt 150 zł.
Na koniec chciałbym jeszcze pozdrowić wszystkich motocyklistów, których spotkałem i poznałem na trasie, dzięki wielkie za wspólną zabawę i do zobaczenia.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeNa zlocie BMW musieli nawet namiot z ca³ym serwisem postawiæ :)
Odpowiedz