Artur Wielebski - za szybki na ulicę
Rozmawiamy dziś z Arturem Wielebskim który przebojem wdarł się do polskiej czołówki wyścigowej. Młodzieniec z Krotoszyna jeszcze nie tak dawno przetaczał się po torze CBRką 125, by dokonać błyskawicznych postępów w klasie Rookie 600, a teraz walczyć o czołowe lokaty w młodzieżowych mistrzostwach Polski Junior Superstock 600. Artur jakiego nie znacie – mówi o swoich początkach na motocyklu, o szkole, dziewczynach i o tym jak wyglądają naszej wyścigi. Zapraszamy do lektury.
Ścigacz.pl: Jak to wszystko w ogóle się zaczęło?
Artur Wielebski: Zaczęło się tak naprawdę w wieku sześciu lat. Mój kolega miał Hondę XL 50 i razem ciągle eksperymentowaliśmy u niego, lub u mnie w ogródku. Tak nauczyłem się jeździć. Od tego czasu wiedziałem, że na pewno będę jeździł motocyklem. Swojego motocykla doczekałem się dopiero w wieku 12 lat i była to Honda CBR 125. Niestety miałem tylko kartę motorowerową i nie mogłem poruszać się nią po ulicach. Pewnego dnia dowiedziałem się z prasy o Pucharze Hondy CBR 125 i bardzo chciałem w nim wystartować. Niestety minimalna granica wiekowa wtedy wynosiła 15 lat. Ogromne starania mojego taty, pozwoliły zmienić ten przepis. Niestety trwało to długo i finalnie wystartowałem w pucharze jako piętnastolatek.
Ścigacz.pl: Musisz mieć szalenie wyrozumiałych rodziców, sądząc po tym jak wcześnie pozwolili ci na wyczynową jazdę na motocyklu, prawda?
Artur Wielebski: Tak, zgadza się. Tata od zawsze był po mojej stronie, mama początkowo była nastawiona sceptycznie, ale szybko połknęła „bakcyla”. Szczerze mówiąc rodzice wybrali mniejsze zło. Jazda na torze jest nieporównywalnie bezpieczniejsza od jazdy po ulicach i w konsekwencji moich kilku poważnych wypadków, zdecydowali, że będę jeździł tylko po torze. Z tego miejsca chciałbym im bardzo podziękować, za pomoc, zrozumienie i wsparcie, na które mogę zawsze liczyć!
Z drugiej strony, jaki jest sport motorowy każdy wie - raz na wozie, raz pod wozem. Zobaczcie nagranie z motocykla Artura, sezon 2010:
Ścigacz.pl: Młody człowiek musi chodzić do szkoły. Jak ty godzisz sport i codzienne obowiązki? Czy możesz liczyć na ulgowe traktowanie przez nauczycieli?
Artur Wielebski: Jest mi dosyć ciężko pogodzić te dwie rzeczy, ale jakoś daję radę. Chodzę do bardzo wymagającego liceum i mam dużo nauki. Czasami brakuje czasu na regularny trening, innym razem szkoła cierpi na rzecz wyścigów. Często mnie nie ma, a co za tym idzie mam różne zaległości, które muszę potem nadrabiać. Na szczęście większość nauczycieli jest wyrozumiała i daje mi czas na uzupełnienie wiedzy, ale muszę przerobić tyle samo materiału, co inni uczniowie. Nie ma taryfy ulgowej.
Ścigacz.pl: Masz dopiero 18 lat, jesteś szalenie młody a już bardzo szybki. Nie kusi Cię, aby czasem wypaść na ulicę, tam skapitalizować swoje umiejętności? Motocykle to przecież lep na dziewczyny i gwarantowane zainteresowanie otoczenia!
Artur Wielebski: Trochę tak, ale z autopsji wiem, że niczym dobrym się to nie kończy. Ulica to nie tor i każdy motocyklista powinien sobie z tego zdawać sprawę. W chwili obecnej problem rozwiązuje się sam, ponieważ nie mam motocykla drogowego, a na dziewczyny muszę szukać innych sposobów (śmiech ;)).
Ścigacz.pl: Jeździłeś już wieloma motocyklami w różnych klasach. Jak oceniasz - ile w chwili obecnej w wyścigach motocyklowych zależy od człowieka, a ile od maszyny?
Artur Wielebski: Tak dużo to ich nie było (śmiech). Jeździłem tylko 125-tką i 600-tką, nie miałem jeszcze okazji jeździć motocyklem klasy 1000, a bardzo chętnie bym spróbował. Mogę się mylić, ale moim zdaniem połowa sukcesu to dobrze przygotowany sprzęt, a druga połowa to dobry zawodnik.
Ścigacz.pl: Skąd czerpiesz wiedzę o wyścigach, czy jest ktoś kogo można by nazwać twoim trenerem, a przynajmniej mentorem?
Artur Wielebski: Mocno analizuję wszystko co dzieje się na torze i staram się z tego wyciągać wnioski, aby jeździć lepiej, szybciej. Zdjęcia, a w szczególności filmy bardzo w tym pomagają. Dużo łatwiej jest mi się poprawić, kiedy widzę swoją jazdę z innej perspektywy. Szkoda, że Mistrzostwami Polski nie interesuje się żadna telewizja. Relacje i materiały filmowe przygotowane przez telewizję byłyby naprawdę ogromną pomocą dla zawodników, a zarazem atrakcją dla kibiców. Nie mam osobistego trenera, ale często korzystam z pomocy doświadczonych i utytułowanych zawodników z WMMP takich jak Janusz Oskaldowicz, Paweł Szkopek, Adam Badziak, Tomek Kędzior, czy Bartek Wiczyński. Bardzo chciałbym im wszystkim za to podziękować, jednocześnie przeprosić, jeżeli kogoś zapomniałem wymienić.
Ścigacz.pl: Twoje przejście do zespołu Bogdanka Junior Recykl jest chyba jednym z najgłośniejszych transferów w WMMP minionej zimy. Jak do niego doszło? Czy to prawda, że twoje starty w 2011 mogły nie dojść do skutku?
Artur Wielebski: Jak doskonale wszyscy wiemy, wyścigi motocyklowe to bardzo kosztowny sport. Niestety mimo ogromnych starań wielu osób, bardzo długo nie udawało się pozyskać dla mnie sponsora. Długo, bo aż do kwietnia. Podczas gdy większość moich kolegów już trenowała, ja siedziałem w domu załamany, że w tym sezonie będę tylko kibicem. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że dzięki wspólnym siłom Bogdanka Junior i Team Recykl dostanę szansę startu w zawodach.
Ścigacz.pl: Jak odnajdujesz się w nowym zespole?
Artur Wielebski: Bardzo dobrze. To grono ciekawych ludzi, osobowości oddanych wyścigom. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc i zrozumienie, za co im dziękuję. Równie dobrze czułem się w zespole Poland Position Adama Badziaka. Jestem szczęśliwy, kiedy po prostu mogę się ścigać. Swoją drogą paddock Mistrzostw Polski jest jedną wielką paczką przyjaciół i znajomych, dlatego tak naprawdę wszędzie można się szybko odnaleźć i czuć się dobrze.
Ścigacz.pl: Jak oceniasz pierwszą część tego sezonu i na co liczysz w kolejnych wyścigach?
Artur Wielebski: Po moim wypadku na koniec ubiegłego sezonu i dość poważnej kontuzji, nie było mi łatwo odnaleźć się na motocyklu. Długa zimowa przerwa nie pomaga w takiej sytuacji. Myślałem że po prostu wsiądę na motocykl i będę jeździł tak jak wcześniej, niestety to wymaga odrobiny czasu. Jednak z każdym wyjazdem na tor robię postępy i jestem zadowolony że wszystko idzie w dobrym kierunku. Na dzień dzisiejszy jestem wiceliderem klasyfikacji generalnej. Na pewno zarówno ja, jak i cały zespół damy z siebie wszystko w walce o mistrzostwo.
Ścigacz.pl: Jesteś jedynym Polakiem, który został zaproszony do udziału w prestiżowej serii Red Bull Rookies Cup, która towarzyszy MotoGP. Jak wspominasz testy i jak wiele dał Ci udział w nich?
Artur Wielebski: Tak, to prawda. Była to dla mnie ogromna szansa na rozwój. Zakwalifikowałem się do testów mając już skończone 16 lat. Byłem jednym z najstarszych i niestety też najwyższych zawodników zaproszonych na testy. To właśnie ten czynnik w głównej mierze wpłynął na decyzję organizatorów. Peter Clifford, jeden z najbardziej rozpoznawalnych i szanowanych osób na paddocku MotoGP, stwierdził, że gdyby organizowali wyścigi na motocyklach o pojemności 600ccm, miałbym zagwarantowane miejsce w pucharze. Cóż, okazałem się po prostu za duży. Same testy były przygotowane na światowym poziomie. Pierwszy raz miałem okazję dosiadać motocykla 125GP, a także współpracować z profesjonalnymi technikami. Tor Adria we Włoszech przypadł mi do gustu, mimo że to niesamowicie techniczny obiekt. To dla mnie bezcenne doświadczenie, a zarazem przygoda, której nigdy nie zapomnę. Szkoda, że w Polsce nie są organizowane puchary dla najmłodszych zawodników. Jestem pewien, że gdybym trafił tam w wieku choćby 13-14 lat, to wszystko potoczyło by się inaczej. Aby tak było, zawodnicy w Polsce muszą zaczynać swoją przygodę z wyścigami zdecydowanie wcześniej.
Ścigacz.pl: Jak widzisz rozwój swojej kariery w bliskiej i dalszej perspektywie? Jakie są twoje plany i aspiracje?
Artur Wielebski: Głównym celem na ten sezon jest dla mnie tytuł Mistrza Polski Juniorów. Oprócz tego bardzo chciałbym wystartować z dziką kartą w Mistrzostwach Europy Superstock 600 odbywających się przy World Superbike, podczas tegorocznej rundy w Brnie. Jeżeli chodzi o tą dalszą perspektywę, to od dawna marzę o tym, aby dostać szansę startu w pełnym cyklu Mistrzostw Europy. Niestety głównym przeciwnikiem dla mnie, tak samo jak dla wielu innych młodych i utalentowanych zawodników, których w Polsce nie brakuje, są koszty.
Ścigacz.pl: Jak ocenisz i porównasz tory, na których ścigasz się w WMMP: Poznań, Brno, Most i Slovakiaring: Co w nich lubisz, co nie i dlaczego...
Artur Wielebski: Wszystkie te tory jednakowo lubię. Ich specyfika bardzo mi odpowiada. Nigdy nie nastawiam się źle do żadnego toru, ponieważ myślenie o tym, czego nie lubi się w danym torze na pewno nie wpływa dobrze na wynik. Chciałbym, aby w kalendarzu WMMP było ich jeszcze więcej. Szkoda tylko, że Poznań znacznie odstaje pod względem infrastruktury od zagranicznych obiektów.
Ścigacz.pl: Jak scharakteryzujesz swój styl jazdy i twoje mocne oraz słabe strony jako zawodnika?
Artur Wielebski: Trudne pytanie. Ciężko tak naprawdę ocenić samego siebie. Myślę że dobrze wychodzą mi starty, a tych słabszych stron nie będę zdradzał (śmiech). Cały czas zbieram cenne doświadczenia i z pewnością jest jeszcze wiele rzeczy które chcę poprawić. Wierzę, że dzięki współpracy z zespołem Bogdanka Junior Team Recykl jest to możliwe.
Chciałbym jednocześnie podziękować firmie Recykl S.A. oraz Lubelski Węgiel Bogdanka i wszystkim pozostałym partnerom wspierającym nasz zespół. Bardzo dziękuję również Bartłomiejowi Lewandowskiemu, Igorowi Piaseckiemu i Olafowi Popanda, a także kibicom i wszystkim osobom które mnie wspierają.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeZa szybki na ulicę, za wolny na tor, ale pizze dostarczy gorącą!
OdpowiedzDobry artykuł. Życzę sukcesów Arti
Odpowiedzczytam komentarze i dochodzę do wniosku, że większość czytelników scigacz.pl, to zwykła banda ch***... żenujący poziom wypowiedzi i totalna niewiedza. lub też zwykła zawiść.
Odpowiedzszescsetki sa dobre dla cieniasow liderzy jezdza litrami :)
OdpowiedzTy za to jeździsz taczką (jako pasażer)
Odpowiedza no żeby w polsce było tak jak w innych krajach. ze człowiek ambitny i zdolny jest od razu brany w dobre ręce i dopieszczany jako talent to by było coś. nie znam tego chłopaka, ale albo ma ...
OdpowiedzChyba mało wiesz. Znam go osobiście i to bardzo dobrze najwidoczniej twoje horyzonty ograniczają się tylko do MTV
Odpowiedzpopieram - tylko kasa jest u nas problemem a żeby to rozwiąać wyścigi musiałyby być transmitowane przez TVP 1 lub Polsat czy TVN Turbo np... to by się sponsorzy pchali drzwiami i oknami...sam osobiście znam sporo chłopaków (facetów już w sumie) co ganiają na prawdę tak ostro, że bez problemu wlecieli by za 3cim okrążeniem (w życiu) na Danym torze na wysokie miejsce startowe...no ale nie ... w poniedziałki...średnio co miesiąc ...(kto nie pracuje i ma motocykl?...więc trzeba brać urlop) za 120 zeta i do tego bez nawet wody innej niż tej z kibla przy padoku....żenada ten polski sport motocyklowy. Tylko ludzie z kasą się liczą bo jak nie masz na prawdę ogromu kasy (motocykl nowy plus około drugie tyle na sezon) to nie polatasz profi...heh...do zobaczenia 20 czerwca na treningach...bedę swoją lochą TLR
OdpowiedzSory ale trochę głupoty gadasz..... wypowiadasz się najwidoczniej w temacie w którym nie bardzo się orientujesz
OdpowiedzGieniu ,ale z ciebie Pan Pikuś,typowy wał piszący na potrzeby korporacji .Porządna ekipa na dakar ? Co ty wypisujesz ? KIilku starych dziadów gania wielbłądy po pustyni za nasze pieniadze .Do tego kilka agencji przewalajace niezłe pieniądze.To widac gołym okiem ...
OdpowiedzHehe chyba mi kolega kiedyś dawał przed zawodami / treningami podpisa na podaniy do AW ;) Pozdrawiam
Odpowiedz