Adam Małysz - Zamiłowanie które było we mnie od dawna!
To jeden z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszy, polski sportowiec jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Uwielbiany przez fanów i media nie tylko za wspaniałe sportowe osiągnięcia, ale także za otwartość, skromność i prostolinijność. Adam Małysz, bo tylko o nim może być mowa, siada na motocykl enduro. O tym, że Orzeł z Wisły jest zapalonym miłośnikiem sportów motorowych wiemy od dawna, o tym że ma do nich smykałkę mogliśmy przekonać się po jego świetnych startach w Dakarze. Teraz kolej na motocykle, o których z Adamem rozmawialiśmy przy okazji jego pierwszej przymiarki do KTMa 250 EXC-F w warszawskim salonie KTM Rally. Zanim jednak zaczniecie czytać, rzućcie okiem co Adam miał Wam do powiedzenia…
Ścigacz.pl: Czy wyczynowa jazda samochodem rajdowym, którą obecnie uprawiasz wymaga takiej samej dyscypliny sportowej jak skakanie na nartach?
Adam Małysz: Jak najbardziej, dyscyplina w sporcie jest bardzo potrzebna, szczególnie jeśli podchodzi się do tego profesjonalnie i jeśli chcę się coś osiągnąć. Nawet jeśli sport jest dla kogoś typową zabawą to również warto się do tego dobrze przygotować, choć wiem, że wielu zawodników to lekceważy.
Ścigacz.pl: Skoki narciarskie, z którymi większość Polaków Cię kojarzy, to sport w którym pracuje się ciałem. W przypadku samochodów wielu sądzi, że robotę wykonuje silnik. Jak dużo pracy musisz włożyć w przygotowanie kondycyjne, aby w czasie rajdu utrzymać koncentrację i sprawność?
Adam Małysz: Myślę, że rajdy wymagają ode mnie jeszcze większych przygotowań kondycyjnych niż w skokach narciarskich Jako skoczek górne partie mięśni miałem praktycznie zerowe bo im byłem chudszy tym było lepiej. Najbardziej istotną kwestią były wtedy nogi. Pracowałem głównie nad dynamiką i szybkością. Trening pod skoki był zatem bardzo specjalistyczny – krótkie wypchnięcia, krótkie podskoki, wszystko w krótkich seriach. W rajdach bardziej chodzi o wytrzymałość. Potrzebuję znacznie większej ilości mięśni, nie tylko w nogach. Przygotowując się do rajdów musiałem także mocno dopracować „górę”. Z pewnością trening siłowy jest dużo mocniejszy teraz.
Ścigacz.pl: Co bardziej stresuje? Rutynowe skakanie po 100-200 metrów w kontrolowanych warunkach, czy nieprzewidywalność wydarzeń w czasie szybkiej jazdy rajdowej?
Adam Małysz: Nie da się tego porównać. W skokach narciarskich byłem profesjonalistą i doskonale wiedziałem co mnie czeka. W chwili gdy ruszałem z belki, wiedziałem jak się zachować i co się wydarzy. W rajdach po pierwsze cały czas się uczę, a po drugie często nie mam wpływu na to, co dzieje się wokół. Pomijając już sprzęt, za który jesteś odpowiedzialny i nad którym musisz zapanować, często po prostu nie do końca kontrolujesz to, co się dzieje. Sport rajdowy ma to do siebie, że jest w nim bardzo dużo niespodzianek, dlatego że my nie jedziemy po trasie, którą tak naprawdę znamy. Pomimo, że mamy ją dokładnie opisaną to roadbooki niekiedy różnią się od stanu faktycznego bo np. coś nie zostało zauważone przez organizatorów tworzących trasę. Przejeżdżając ją jadą z zupełnie inną prędkością aniżeli my w trakcie rajdu. Czasami bywa też tak, że po przejazdach innych zawodników trasa zdążyła się już zmienić.
Ścigacz.pl: Skąd w ogóle wziąłeś się w rajdach, sportach motorowych? W dyscyplinie tak odległej od nart?
Adam Małysz: Czy ja wiem, czy aż tak odległej? W obu przypadkach chodzi przecież o adrenalinę. Tutaj w rajdach ta adrenalina jest zresztą większa, bo w skokach trwa ona kilka sekund, a w czasie rajdu w zasadzie jest przez cały czas - to napięcie, ta koncentracja. A skąd ja się tutaj wziąłem? Myślę, że jest to zamiłowanie, które było we mnie od dawna. Od dziecka interesowałem się motoryzacją. Pamiętam jak z kuzynem siadałem przy drodze i gdy przejeżdżały auta (a był to wtedy rarytas) zapamiętywaliśmy ich numery rejestracyjne. Później staraliśmy się zgadywać jaką rejestrację ma nadjeżdżający samochód. Z czasem pojawiły się pierwsze motorynki, Jawki, którymi głównie jeździli moi koledzy. Ja swoją przygodę z motocyklami zakończyłem, kiedy zaliczyłem wypadek przed szkołą rysując najnowszy model motorynki swojemu koledze.
Ścigacz.pl: No właśnie, jak to się stało że teraz, albo – dopiero teraz – siadasz na motocykl?
Adam Małysz: Swego czasu, jeszcze będąc skoczkiem, jeździłem u siebie w okolicy bardzo dużo na quadach. Jako zawodnikowi nie wolno mi było wręcz jeździć motocyklem, bo te zawsze były kojarzone z kontuzjami. Ten motocykl, który odebrałem, to coś co ma nie tylko sprawić mi przyjemność, ale ma także przynieść mi pożytek. Jazda na motocyklu z pewnością dobrze rozwija orientację w przestrzeni. Zwiększa czucie terenu, przyczepności, co potem także przydaje się w samochodzie. Po jeździe motocyklem po prostu mam więcej pomysłów jak pokonać daną przeszkodę. Obecnie jeżdżę dużo na rowerze górskim, więc motocykl będzie fajnym uzupełnieniem mojego treningu i będzie to wartościowy element kształcenia się w kierunku sportu, który uprawiam obecnie.
Ścigacz.pl: Twój wymarzony samochód i wymarzony motocykl?
Adam Małysz: Hmmm, trudno powiedzieć. O motocyklach nigdy specjalnie nie marzyłem, bo po prostu nie bardzo mogłem nimi jeździć. W tym konkretnym momencie wymarzony motocykl właśnie odebrałem, nie wiem zresztą czy nie jest on za szybki i za mocny jak dla mnie. Zobaczymy! Koledzy z Orlen Teamu twierdzą że jest to fajny i przyjazny sprzęt. Ja jeździłem kiedyś na KTMie, ale był to dwusuw 200 EXC i powiem szczerze, że był to straszny agresor. Teraz koledzy przekonują mnie, że to zupełnie inny motocykl, że jest dużo przyjaźniejszy i przyjemniejszy w obyciu i nie ukrywam że bardzo się cieszę z tego powodu.
Samochód? Samochody zmieniają się tak często, że moje marzenia cały czas idą do przodu (śmiech). Obecnie jeżdżę w rajdach Toyotą i jestem niezmiernie z niej zadowolony i mam nadzieję, że Toyota będzie dalej rozwijać się w rajdach
Ścigacz.pl: Czy nie sądzisz, że jako osoba bardzo rozpoznawalna w Polsce, kojarzona z tym co najlepsze, możesz stać się chcący, lub niechcący ambasadorem sportów motocyklowych w naszym kraju i elementem poprawianie wizerunku motocyklistów w Polsce?
Adam Małysz: Hmmm trudno mi powiedzieć. Patrząc na ulice, nie wiem czy potrzeba kogokolwiek, aby promować motocykle. Wiem jak jest u nas w Wiśle. Kiedy przychodzi weekend na drogach widać praktycznie same motocykle.
Wracając to bycia ambasadorem to nie chciałbym takiej sytuacji aby mówiono, że Małysz jest już wszędzie. Na motocykl siadam ze ściśle określonych powodów. Chłopaki z Orlen Teamu (Jacek Czachor i Marek Dąbrowski – przyp. red.) przesiedli się teraz z motocykli do samochodu i to miało wpływ na to, że postanowili mi trochę pomóc. Jesteśmy w jednym zespole i oni doskonale wiedzą jak wiele dały im te motocykle, jak teraz zachowywać się w samochodzie. Są też przekonani, że mogą wiele mnie nauczyć pod kątem startów Dakarowych, czy w Cross Country. Na pewno motocyklista ze mnie wielki nie będzie, bo na to jestem po prostu za stary. Spośród zawodników, których znam, wiem że wielu z nich zaczyna kończyć karierę w moim wieku. Ja dopiero ją rozpoczynając z pewnością nie mam w tym sporcie wielkiej przyszłości, ale jest to coś co jest fajne i stanowi wartościowe uzupełnienie w moim treningu.
Ścigacz.pl: A czy nie marzyło Ci się aby choć na chwilę odłożyć na bok te treningi, przygotowania, rywalizację, dyscyplinę i po prostu spakować się i pojechać turystycznie tam gdzie oczy poniosą?
Adam Małysz: O, na pewno! Zamiast ciągnąć się asfaltem i wdychać spaliny samochodów wolę jednak ruszyć w jakieś tereny dziewicze w górach. Taka turystyka z pewnością jest dla mnie. Fajnie, że mój nowy motocykl to maszyna enduro, którym będę mógł sobie pyrkać po moich okolicach.
Ścigacz.pl: Jaki jest więc Twój motocyklowy target? Nawet jeżdżąc treningowo, z pewnością stawiasz sobie jakieś cele i wymagania? Przygotowanie kondycyjne, czy może rekreacja, albo czysta adrenalina?
Adam Małysz: Myślę, że tą adrenalinę na takim motocyklu będzie trzeba próbować powstrzymywać. Ja wiem, że ktoś kto uprawia sport wyczynowy, w którym pojawia się ta adrenalina, wcześniej czy później zaczyna cisnąć. Po prostu ponosi go wyobraźnia i zaczyna jeździć poza zakresem swoich umiejętności. Dlatego ja muszę być spokojny. Mam dobrych nauczycieli, którzy mam nadzieję nauczą mnie jak spokojnie i bezpiecznie tym motocyklem jeździć. No może nie aż tak spokojnie, ale z pewnością na tyle bezpiecznie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Mamy przed sobą wiele rzeczy do zrobienia i nieodpowiedzialne zrobienie sobie krzywdy byłoby największą głupotą.
Ścigacz.pl: Adam, bardzo dziękujemy za rozmowę. Pozostaje nam trzymać kciuki za Twoje pierwsze motocyklowe kroki w terenie i podglądać jak dajesz sobie radę.
Adam Małysz: Dziękuję.
Dziękujemy za udostępnienie materiału wideo Marcinowi Idziaszkowi.
Foto: Archiwum redakcji, www.malysz.pl
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeWywiad ciekawy, Pan Adam to dla mnie mega sportowiec - niewielu potrafiłoby osiągać międzynarodowe sukcesy w tak odległych od siebie dyscyplinach jak skoki narciarskie i rajdy samochodowe. Szkoda ...
OdpowiedzNajpierw samochody, teraz motocykle, co następne? Może quady?
OdpowiedzLudzie aleście się podjarali hahahahahahah To co widzicie na zdjeciach/tekście to nic innego jak akcja promocyjna salonu M.Dąbrowskiego, poprostu koledzy sobie pomagają.
Odpowiedz"Zamiłowanie które było we mnie od dawna!" - ale się uśmiałem najpierw samochody teraz motocykle ciekawe co jeszcze.Ambasador sportów motorowych śmiech na sali.O jakiej karierze on mówi, przecież ...
OdpowiedzChciałbym zobaczyć Ciebie cwaniaku ktore miejsce bys Ty zajoł w dakarze. Krytykujesz człowieka bo ma chec posmigac sobie na motocyklu. Zastanów sie czy jakby Tobie załozyli narty to w jakim szpitalu Ty bys wylądował? Nie musi znac od razu całej terminologi motocyklowej zeby jezdzic. Ma bardzo dobrych instruktorów którzy zamiast kpić powiedza i pokarzą na czym to polega.
OdpowiedzZgadzam się z przedmówcami, nie umiecie czytać. Gdzie ty tam miałeś napisane, że on chce już teraz latać po wyścigach? Wyraźnie jest napisane, że on to robi dla frajdy i po to żeby podciągnąć swoje umiejętności jazdy w terenie.
OdpowiedzHighside, obawiam sie, ze nie potrafi zastosowac swiadomie przeciwskretu. A tak powazne to nie za bardzo rozumiem calej polityki orlenu, przeciez pewnie jest wielu mlodych zdolnych w ktorych warto inwestowac.Bez urazy,ale jesli Adasiowi zalerzy na adrenalinie to niech sobie jezdzi i r1 po piasku, wtedy na pewnoo bd mial zabawe gwarantowana.Tyle, ze niech to robi za wlasne pieniadze, bo mistrza w rajdach czy tez na moto to raczej z niego nie bedzie. A Dakar Adas tylko potwierdzil to, ze przy odrobinie szczescia kazdy przecietny kierowca po przeszkoleniu z dobrym pilotem jest w stanie pojechac tak samo, albo i lepiej No, ale coz Dakar to nie wrc...
OdpowiedzCiekaw jestem, skąd Twoje obawy? Przeciwskręt jest prosty jak budowa cepa, a Małysz, który ma różne techniki w różnych dyscyplinach opanowane chyba akurat z tym "magicznym" czymś nie będzie miał problemu. Mądre słowa powiedział o orientacji w przestrzeni i dlatego każdy motocyklista z prawdziwego zdarzenia jest lepszym kierowcą samochodu. A Ty uważasz, że on kupuje moto za Twoje pieniądze? I jak rozumiem, w WRC masz doświadczenie?
OdpowiedzCiekawe jestem czy ty i twoj przedmówca potraficie czytać ze zrozumieniem, czy tylko po prostu oglądacie obrazki.
OdpowiedzBez kitu co? Weźcie jeszcze raz to kilka razy przeczytajcie albo niech wam tata wytłumaczy stanowisko Adama. A teraz do lekcji jutro kartkówkę jakąś pewnie macie.
Odpowiedz"Trzymcie za mnie kciuki", góral, góral... ;-)
OdpowiedzHeheheeh śmigam na wypady enduro akurat właśnie tym konkretnym motocyklem którego dawniej dosiadał Orzeł z Wisły i jakoś daję radę :)
Odpowiedz