Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 83
Pokaż wszystkie komentarzeA skąd ten wniosek, że nie szkodzi?
OdpowiedzA skąd wniosek że szkodzi??
OdpowiedzA skąd wniosek, że włączone bez przerwy ogrzewanie tylnej szyby szkodzi?
OdpowiedzSzkodzi bo pobiera prąd a poza tym nikt rozsądny nie włącza ogrzewania jak nie potrzeba.
OdpowiedzTeraz zamień słowo "ogrzewanie" na "światła". ;P
OdpowiedzŚwiatła są potrzebne. Ogrzewanie nie.
OdpowiedzKażdy element wyposażenia pojazdu jest potrzebny. Kwestia tylko do czego? Ogrzewanie tylej szyby też jest potrzebne, żebyś się kolego nie wpierdzielił tyłem w płot. Światła mijania też są potrzebne, żebyś się nie wpierdzielił przodem w płot. PS. Mamy dziś nowy dzień, może będzie się bardziej merytorycznie dyskutowało niż wczoraj. ;)
OdpowiedzBo dokładnie po wprowadzeniu nakazu, niezależnie od roku wprowadzenia i kraju ZAWSZE wzrasta ilość wypadków. Z wyjątkiem Szwecji, bo tam wprowadzono go w zupełnie innych okolicznościach. Nikt nie jest w stanie wykazać żadnego innego czynnika który mógłby powodować taki stan rzeczy.
OdpowiedzNie będę się kłucił w tym temacie, bo rzeczywiście to trochę dziwne jeżeli na prawdę wszędzie następował taki wzrost. Osobiście uważam, że najczęściej powodem wypadków jest brawura, brak wyobraźni, i zbyt duża prędkość w miejscach niebezpiecznych, i to ludzie po prostu częściej popełniają błędy. Nie wydaje mi się żeby to mogła byłć wina włączonych świateł, które moim zdaniem pomagają w ocenie odległości i prędkości innych pojazdów. Ale to jest moja opinia (choć oparta nie tylko na własnych doświadczeniach, ale także na doświadczeniach większości moich kierujących znajomych).
OdpowiedzOwszem to jest dziwne. Inne oczywiste przyczyny (brawura, brak wyobraźni) występują przecież cały czas, co roku. Skąd więc nagle miałyby się zwiększyć? Nie rozpatrujemy zachowania Pana Mietka, który się spił i coś mu odwaliło, tylko miliony ludzi. Przy takiej grupie statystycznej nie ma mowy o impulsach. Aby "ruszyć" taką grupę potrzebna jest silna przyczyna. Przyczyna i skutek występuje zawsze, już 300 lat temu sir Izaak Newton sformułował tą zależność i uczy się jej w szkołach. Trend spadkowy utrzymywał się w Polsce od bardzo wielu lat i zaburzony został najpoważniej właśnie w 2007. W Austrii, kraju o stabilnej gospodarce, dobrych drogach i efektywnej Policji, ilość wypadków po wprowadzeniu nakazu w 2006 roku wzrosła o 12% czyli więcej niż u nas. Po przeprowadzeniu skomplikowanych badań na Uniwersytecie w Wiedniu stwierdzono że nie światła NA PEWNO nie podnoszą bezpieczeństwa i ten wniosek jako jeden z czynników został podany jako przyczyna zniesienia świateł od 2008. Ilość wypadków spadła wówczas skokowo 5% a z udziałem motocyklistów o 25% (!). Nieco mniejszy spadek zanotowano w Chorwacji, która zniosła światła w tym samym czasie. W 2007 roku wprowadzono natomiast w Polsce, Czechach i Rumunii i od ręki skok. Pilotaż uruchomiono na Słowacji, w okresie zimowym w Bułgarii i znów wzrosty. Europejska Komisja Gospodarcza ONZ z raportach bezpieczeństwa publikuje dane o procentowych zmianach ilości wypadków we wszystkich krajach Europejskich. Z tych danych które mam, tendencja spadkowa jest w całej Europie, wzrosty są TYLKO w krajach które eksperymentują z wprowadzaniem świateł. Warto zauważyć że nakaz jest poprzedzony minimum półroczną kampanią medialną za którą płacą m.in. firmy sprzedające paliwa i żarówki. W każdym kraju pojawiają się rozmaite raporty i akcje informacyjne (najnowsza w Irlandii finansowana przez Hella), z wzruszającą troską opisująca kwestie bezpieczeństwa, pokazująca zbawienny wpływ świateł i zapowiadający minimum 20% spadek liczby wypadków. Ludzie łykają najgorszą bzdurę, to tylko kwestia ilości zer włożonych w promocję.
OdpowiedzTo znaczy, że umiesz wzrokiem zmierzyć prędkość światła z włączonych reflektorów? Dziwne, bo mnie się zawsze wydawało z lekcji fizyki, że prędkość światła jest taka sama niezależnie od tego czy obiekt się porusza czy nie. A z tego by wynikało, że dla ciebie samochód w ruchu i stojący (oba z włączonymi światłami) poruszają się tak samo szybko, jeżeli ich prędkość oceniasz po światłach. Umiesz mi to przystępnie wyjaśnić?
OdpowiedzNo coś ty nie oceniam prędkości samochodu po światłach tylko po ruchu liści na drzewach koło przejeżdżającego samochodu ;D...sorry ale nie mogłem się powstrzymać po przeczytaniu twojego tekstu. Światła pomagają mi z daleka ocenić w ułamku sekundy czy pojazd się porusza czy nie...jeśli się porusza to wiem że szybciej będę miał z nim kontakt niż np.z rowerzystą który w tej samej odległości ode mnie, a jeśli się nie porusza to mogę od razu przerzucić większość uwagi na rowerzystę...i proszę przestańcie już z tymi rowerami bo argument że światła samochodu powodują że rowerzysta w ciągu dnia jest gorzej widoczny jest słaby....chyba że ktoś niedowidzi i wtedy dwa świecące punkciki są jedynym jego punktem odniesienia na drodze. To małe umiejętności kierowców w uważnym obserwowaniu całego pasa drogowego są problemem a nie światła mijania.
OdpowiedzNapisałeś, że światła pomagają ci ocenić prędkość samochodu. Czyli im więcej światła czym łatwiej ocenić prędkość. Ja tak to rozumiem. A więc najlepiej jakby samochód miał na dachu taki reflektor jak obrona przeciwlotnicza używa do przeszukiwania nieba. Tylko wtedy samego samochodu nawet nie zobaczysz, więc pozostaje ocena prędkości światła. Czy coś nielogicznie napisałem?
OdpowiedzBardzo nielogicznie...biorąc pod uwagę problem który rozpatrujemy...Światła mijania to światła mijania a nie twoje fantazje o reflektorach przeciwlotniczych...Ja (i nie tylko) widzę znaczną różnice w dostrzeganiu i ocenie prędkości samochodu, który jest w dużej odległości ode mnie i czy Ci się to podoba czy nie swoimi fantazjami tego nie zmienisz :P
OdpowiedzNo ładnie, wychodzi ze Niemcy, Francuzi Szwajcarzy czy Anglicy to idioci przy Tobie, bo uwazaja ze swiatala w dzien jednak szkodza. Ponadto na oswietlonych drogach w nocy niektore kraje pozwalaja jezdzic bez swiatel wlaczonych w aucie. Wszystko po to zeby było BEZPIECZNIEJ DLA WSZYSTICH uzytkownikow drogi, nie tylko kierowcow. Przeciez w nocy na oswietlonej latarniami ulicy jak mi nic z przeciwka w oczy nie swieci wszystko widac wystarczajaco nawet pod krzakami przy drodze. Gdy tylko ktos "da po oczach" swiatlami mijania odrazu sie w znacznym stopniu slepnie i mozna pieszego zobaczyc dopiero na masce samochodu. Twierdzenie ze trzeba miec dobrze ustawione swiatal jest sluszne ale tez nie calkiem chroni od oslepiania, przeciez auta jerzdza bo realnych drogach a nie po linii prostej po rownej drodze jak stoł. A wiec skrecaja omiatajac swiatlami "przeciwnika" jada po luku, podskakuja po niezliczonych dziurach itp itd Niemcy i Austryjacy przeprowadzili zreszta w tym temacie badania i dlatego Austra zniosla lekkomyslnie wprowadzone obowiazki uzwyania swiatel mijania w dzien, a Niemcy wogule nie wprowadzili.
OdpowiedzTy za to fizyki nie zmienisz (i na szczęście), a ta jasno mówi, że prędkość obiektu jest to szybkość jego przemieszczania się względem układu odniesienia (otoczenia) wzdłuż pewnego wektora. Aby zaobserwować/zmierzyć prędkość, potrzebny jest więc układ odniesienia. Światła przeciwlotnicze to krańcowy przypadek, kiedy prędkości nie zaobserwujesz. Światła mijania czy inne o podobnej mocy to sytuacja pośrednia. Więc wytłumacz mi *** jeszcze raz jakim cudem włączone światła pomagają ci ocenić prędkość i jak to się fizycznie odbywa.
OdpowiedzNie musisz mi tłumaczyć fizyki bo jej prawa dobrze znam :) Nielogiczne jest Twoje tłumaczenie bo to nie kwestia fizyki tylko percepcji.
OdpowiedzNie musisz mi tłumaczyć fizyki bo jej prawa dobrze znam :) Nielogiczne jest Twoje tłumaczenie bo to nie kwestia fizyki tylko percepcji.
OdpowiedzJak widać nie znasz. Spróbuj może w bezksiężycową noc oszacować odległość do dowolnie wybranej gwiazdy oraz do samolotu lecącego na 5 tys. m mając do dyspozycji tylko ich światło. Poinformuj o wynikach i wtedy pogadamy.
OdpowiedzWiele razy na drodze z oddali złapałem się na tym, że światła samochodu z naprzeciwka okazywały się znacznie bliżej lub znacznie dalej niż mi się wydawało. Zatem bez podpierania się żadnymi badaniami (choć takie są) stwierdzam, że nie ma żadnego związku lepszej widoczności świateł z oceną odległości. Dzieje się tak m.n. dlatego że samochody mają różne światła, jaśniejsze, ciemniejsze, wyżej, niżej. Głębiej przyczyna leży w ludzkiej fizjologicznej niezdolności do oceny położenia w przestrzeni źródła światła. Po prostu nie jest to możliwe. Złudzenie lepszej świadomości przestrzennej bierze się z połączenia samego światła które widać wyraźniej i dalej z bryłą samochodu, która jest jako tako znana i w mózgu zachodzi oszacowanie relacji jej spodziewanego wyglądu z otoczeniem. Światła w tym procesie mają rolę dwojaką. Pozytywną bo zaczynamy widzieć bryłę z większej odległości, ale negatywną bo zakłócają widoczność bryły. Doświadczenia wykazują, że poprawność oceny pojawia się wówczas kiedy lepiej widać bryłę pojazdu a nie jego światła. Statystycznie ludzie prawidłowo oceniają odległość i prędkość pojazdu na światłach dopiero wówczas kiedy znajdzie się w odpowiedniej odległości i co ciekawe mniejszej niż pojazdu bez świateł.
OdpowiedzZatem zapraszam Cię kolego do przeczytania pogadanki o kontrastach. Oczywiście że obserwujesz lepiej to co jasne. Na przykładzie słonecznego lipca i drzwi do piwnicy, widzisz w naturalny sposób lepiej jasne otoczenie podwórka. Nie znaczy to jednocześnie że w drzwiach do piwnicy nie znajduje się się rzecz warta zauważenia, na przykład twój syn, który szukając nowych doznań właśnie kosztuje tynku z brudnych ścian.
Odpowiedz