Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 12
Pokaż wszystkie komentarzeA musi dawać? Nie widziałem w tekście wielkich liter więc może to nie jest nazwa tytularna tylko określenie tego co ten człowiek tam robił?
Odpowiedz??????Lesiu odpowiedzialność za to co się robi..Prawo jest prawem nawet jesli nie jest po naszej myśli:) Bo to działa tak : Polatamy sobie i będzie fajnie.A co będzie jak będzie nie fajnie...procedury prawne są nieubłagane i prokurator ...dalej nie straszę.Nawet napisanie z małej litery ..przedstawia pana instruktora jako współorganizujacego i w razie zgonu lub kalectwa pan prokurator ma goscia jak na widelcu.
OdpowiedzPoruszyłeś interesującą kwestię. Postaram się opowiedzieć co ja myślę na ten temat lecz chcę zaznaczyć, że moja wiedza dotycząca KK jest dosyć ograniczona (na codzień posługuję się KPA, KC, PB i PZP) - będę wdzięczny jeśli wniesiesz uwagi do mojego rozumowania (zaznaczam, że nie byłem jeszcze w Kownie ale może się wybiorę jeszcze w tym roku) 1. impreza odbywa się na Litwie (więc nawet nie wiem czy polskie uprawnienia instruktorskie mają tam jakąkolwiek moc prawną). 2. impreza nie jest imprezą komercyjną lecz koleżeńską wyprawą na latanko po torze. 3. "instruktor" jest tam na takich samych zasadach jak my i to co robi odbywa się na zasadzie bratniej pomocy. 4. każdy uczestnik dopełnia sam formalności związanych z jazdą po torze. 5. Litwa to nie jest dziki kraj i obowiązują tam również zasady korzystania z toru, bezpieczeństwa, odpowiedzialności i ubezpieczeń. 6. tor w Kownie jest instytucją komercyjną posiadającą stosowne dokumenty i ubezpieczenia. 7. rola organizatora polega na zebraniu chętnych, rezerwacji hotelu, rezerwacji toru na takiej samej zasadzie jak np. kupno biletów do kina przez jednego z grupki znajomych. 8 nikt, poza właścicielami toru, hotelu i paru knajpek, nie czerpie z tego korzyści materialnych Wobec powyższego nie widzę specjalnie podstaw do działalności prokuratora wobec kogokolwiek jeśli ktoś z uczestników zrobi sobie kuku. Natomiast na gruncie KC owszem, może się zdarzyć jakaś "czarna owca", która w przypadku dzwonu powie, że rzeczony człowiek będący organizatorem (choć nim nie jest) powiedział, że "to jest instruktor i jego słuchajcie" i ja posłuchałem i leżę w gipsie z motocyklem w proszku i w związku z tym domagam się od nich odszkodowania... Durne czasy teraz przyszły, że odpowiedzialność za swoją nieodpowiedzialność (oraz czyny) można przerzucać na innych.
OdpowiedzA to nikt nikogo za r%j na siłe nie ciągnie..jak Ci nie odpowiada to siedż w domu i pierdz w stołek albo lataj wokoło komina.Kązdy kto pojechał miał 18 lat i jak wywali dzwona to jest jasno i wyrażnie napisane że na TOR jedziesz a nie na frytki z Mc.FabiQ jaki jest taki jest i chwała że ktoś coś robi.A to jak kite ktoś wypierdoli znaczy sie nie nadawał ...PROSTE
Odpowiedz