42-letnia Polka skazana w Niemczech na do¿ywocie za nielegalny wy¶cig samochodowy
W efekcie nielegalnego wyścigu samochodowego, który zakończył się tragiczną śmiercią dwojga dzieci, 42-letnia Polka została skazana na dożywocie. 41-letni współsprawca trafi do więzienia na cztery lata.
Ta sprawa od początku bulwersowała niemiecką opinię publiczną. Po długiej batalii Sąd Krajowy w Hanowerze orzekł, że oskarżeni mieli świadomość i akceptowali możliwość śmierci innych osób. Jak stwierdziła sędzia Britta Schlingmann, oskarżeni Ewa P. i Marco S. działali z pełną świadomością konsekwencji swoich czynów.
W lutym 2022 roku Ewa P. i Marco S. spotkali się przypadkowo jadąc samochodami w Barsinghausen, w okolicach Hanoweru (Dolna Saksonia) i rozpoczęli nielegalny wyścig. Sąd ustalił, że jechali obok siebie z prędkością do 180 km/h, mimo że dozwolona prędkość wynosiła 70 km/h. Na zakręcie kobieta straciła panowanie nad pojazdem, co doprowadziło do zderzenia z nadjeżdżającym autem, którym podróżowała rodzina z dziećmi. Samochód rodziny został wyrzucony na pole, a dwójka chłopców w wieku dwóch i sześciu lat, siedzących z tyłu, zginęła.
Wyrok zapadł w środę (24.07) i dotyczył dwóch zarzutów morderstwa, usiłowania morderstwa, niebezpiecznego uszkodzenia ciała oraz udziału w nielegalnym wyścigu samochodowym ze skutkiem śmiertelnym. Sąd w pełni poparł żądania prokuratury dotyczące wysokości kar.
Aktualny proces musiał zostać ponownie rozpatrzony po tym, jak Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) w dużej mierze uchylił pierwotny wyrok z kwietnia 2023 roku z powodu błędów proceduralnych. Pierwotnie główna oskarżona została skazana na sześć lat więzienia, a współoskarżony Niemiec włoskiego pochodzenia - na cztery lata. Pierwszy wyrok również miał dotyczyć morderstwa, ale sprawa skończyła się na zarzucie nielegalnego wyścigu samochodowego ze skutkiem śmiertelnym.
W 2022 roku, kiedy doszło do tragedii, Ewa P. pracowała w Niemczech jako asystentkach w firmie produkcyjnej. Szybką jazdę traktowała jako hobby. W trakcie procesu Polce nie pomogły zeznana znajomych, kolegów z pracy i świadków. Wszyscy wskazywali na bardzo szybką jazdę Ewy P., a jednocześnie "rażąco niedbały" styl prowadzenia samochodu. Podczas pierwszego procesu Polka przepraszała za swoje czyny. Tłumaczyła, że "śpieszyła się do swoich dzieci". Rodzicie chłopców, którzy zginęli w wypadku, powiedzieli podczas procesu, że "przeprosiny nic nie dadzą".
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze