150KM za 10 000 zł - czy to ma sens?
Na tapetę bierzemy najpopularniejszego przedstawiciela grupy używanych motocykli sportowych - Yamahę R1. Powód motocyklowych mokrych snów, sprzęt obok Hayabusy do dziś wzbudzający ogromne emocje.
Zawsze zastanawiał mnie popyt na używane, mocne motocykle kupowane za nieduże pieniądze. Nie mam nic przeciwko tanim sprzętom - sam jeżdżę starą Suzuki SV, w moim przekonaniu najlepszym szosowym jednośladzie wszechświata. SV, Hornet pierwszej generacji czy inne jednoślady tego typu kupowane poniżej 10 000 zł mają sens. Przecież już w chwili gdy debiutowały na rynku jedną z ich zalet miała być przystępność cenowa. Teraz za magiczną sumę 10 000 zł można kupić stosunkowo zadbany sprzęt o świetnej relacji ceny do możliwości.
Czy to samo możemy powiedzieć o hi-endowym, litrowym, sportowym demonie kupowanym w okolicach 10 000 zł? Żeby to sprawdzić, na tapetę bierzemy najpopularniejszego przedstawiciela tej grupy - Yamahę R1 (w naszym przypadku, drugiej generacji). R1 - powód motocyklowych mokrych snów, sprzęt obok Hayabusy do dziś wzbudzający ogromne (często skrajne) emocje. Oczywiście nasze spostrzeżenia byłyby zapewne podobne, gdyby bohaterem naszego materiału był podobny wiekowo GSXR1000, Fireblade, czy ZX10-R.
Zapraszamy na nasz wideotest:
Komentarze 36
Pokaż wszystkie komentarzeModel r1 z 2003 roku uwielbia wpadać w shimmy...
OdpowiedzNi ch*** nie rozumiem lektora :D
Odpowiedzmokre mam ale z cbr. max dzisiaj znów mialem
OdpowiedzLektor jadł suchą bułkę podczas czytania ?
OdpowiedzCzy lektor to komputerowy syntezator mowy ?!?!?!
OdpowiedzDYKCJA STRASZNA , wytrwałem 7 sek (kto mu dał prace lektora?)
Odpowiedz